Niestety już po chwili przychodzą na myśl wszystkie powiedzenia związane z tym, że nie należy oceniać książki po okładce. Zarówno “Król Lew”, jak i “Aladyn”, co trzeba im uczciwie przyznać, nie straciły niczego z ducha tamtych lat:
Wydaje mi się, że tytuły pozostały w niezmienionej lub niemal niezmienionej formie. Dotyczy to wyglądu i oprawy dźwiękowej, która jak nic innego pozwala poczuć, że czas na chwilę się zatrzymał. Dodatkowo, mamy możliwość ustawienia filtra, żeby mieć poczucie, że patrzymy na stary telewizor, monitor CRT, lub ekran LCD. Producenci na nowo wydanych gier zadbali też o trzy wersje. Tak, że można przebierać pomiędzy wariantami NES, SNES i japońską wersją rozgrywki. W rzeczywistości wybór jest dość ograniczony:
“Król Lew” i “Aladyn” mają też zalety
Jeśli na bok odrzucić wszystkie audiowizualne aspekty i skupić się na samej rozgrywce, to trzeba przyznać, że “Król Lew” i “Aladyn” są całkiem przyjemnymi grami platformowymi. Przy okazji też dość trudnymi, przynajmniej na początku. Pewnym ratunkiem w moim przypadku okazała się możliwość zapisu gry w dowolnym momencie i powrót do niego po kolejnej porażce. Dobrym sposobem na raczej bezsensowną utratę jabłek w “Aladynie” i poniesienie zbyt wielu krzywd od przeciwników, okazało się również przewijanie gry do tyłu. Dla szczególnie niecierpliwych finału jest możliwość obejrzenia całego gameplay’u i przejęcie kontroli nad działaniami bohatera w każdym momencie, nawet tuż przed końcem.
W materiałach reklamowych pojawiła się też informacja na temat możliwości włączenia trybu multiplayer. Niestety nie jestem w stanie go znaleźć, więc przyjmuję, że informacja jest błędna. Gdyby jednak trafił się tu ktoś spostrzegawczy, komu udało się tę opcję odnaleźć, lub w jakikolwiek sposób uruchomić, to bardzo proszę o sprostowanie w komentarzu. Jak zauważył nasz czytelnik, informacja może być efektem niefortunnego tłumaczenia “Multiple Game Versions”.
Muzeum i ścieżki dźwiękowe
W przypadku obu gier, można przejść do “Muzeum”. Znajdziemy tam wywiady z twórcami tytułów, szkicami (również filmowymi), a także informacje o tym, co zostało wycięte z wersji ostatecznych. Gdyby komuś było mało muzyki w czasie gry, to może włączyć też ścieżkę dźwiękową i słuchać jej na okrągło.
Podsumowując, gra się przyjemnie, kiedy już przyzwyczai się do nieszczególnie atrakcyjnego wyglądu. Jednak za tę cenę (aktualnie “Król Lew” i “Aladyn” kosztują 150 złotych, niezależnie od platformy w przypadku wydania na konsole, a 107 na PC), moim zdaniem nie warto. Dużo ciekawsze gry platformowe można kupić taniej, więc mimo kilku usprawnień uważam, że jest to opcja ewentualnie dla osób mających wyjątkowo duży sentyment do tytułów sprzed lat. | CHIP