Elektroniczny nadzór wdrażany jest w ramach programu “Smart City – 2030″ opracowanego przez moskiewski Departament Technologii Informacyjnych. Pierwszym etapem było wdrożenie cyfrowego obiegu dokumentów urzędowych do 2012 roku. Do 2016 r. udało się zinformatyzować większość urzędów oraz spółek podlegających miastu i z nim współpracujących. A w 2016 r. pojawiły się pierwsze doniesienia o tym, że Moskwa inwestuje w systemy rozpoznawania twarzy. Wszystko oczywiście z troski o bezpieczeństwo obywateli. Za system rozpoznawania odpowiedzialna jest firma NTechLab, który opracowała aplikacji o nazwie FindFace. Za jej pomocą można było na bazie fotografii osoby odnaleźć jej profil na popularnym portalu społecznościowym VKontakte. Obecnie NTechLab jest częścią państwowego koncernu Rostiech (Rostec). Już teraz w 12-milionowej Moskwie funkcjonuje 162 tys. kamer. Docelowo ma być ich ok. 200 tys.
W rozwijaniu miejskiego systemu monitoringu Rosja współpracuje ściśle z Chinami, które mają doświadczenie w nadzorowaniu obywateli, szczególnie we wspomnianym regionie zamieszkiwanym przez Ujgurów. Pracownicy z moskiewskiego merostwa wyjeżdżają do Chin, by w praktyce przekonać się, jak skuteczny może być system elektronicznego nadzoru.
Według ekspertów cytowanych przez “Nową Gazietę” wprowadzenie inwigilacji tego typu w całej Rosji nie jest niemożliwe, choć na razie nie ma do tego jak to ujęli “przesłanek gospodarczych i społecznych”. Co znaczy tylko tyle, że brak możliwości finansowych na wdrożenie w całym kraju takiego systemu. Przy okazji przypomnimy, że Rosja lada moment będzie testować odcięcie od światowego internetu, a trwają prace nad ustawą zmuszającą Rosjan do rejestrowania wszystkich urządzeń łączących się z siecią, począwszy od telefonów po zdalnie odczytywane liczniki prądu.