Nie jest powiedziane, czy Apple wzorem np. Elona Muska zechce wysłać na orbitę własne satelity. Być może skorzysta właśnie ze Starlinka, a samo opracuje sprzęt nadawczy. Nowy projekt ma umożliwić nie tylko wysyłanie danych bezpośrednio do urządzeń Apple, ale także zapewnić im łączenie się bez pośrednictwa operatora komórkowego. Raport Bloomberga mówi także, że jednym z założeń projektu jest zapewnienie dokładniejszych usług lokalizacyjnych, m.in. w celu wyświetlania bardziej precyzyjnych map.
Wśród nowo zatrudnionych znaleźli się podobno Michael Trela i John Fenwick, wcześniej pracujący dla Skybox Imaging. Ta ostatnia firma, nim została kupiona przez Google i zmieniła nazwę na Terra Bella (w 2017 r. ostatecznie przejęta została przez Planet Labs), była właścicielem konstelacji małych satelitów wykonujących zdjęcia satelitarne i nagrania wideo Ziemi. Wśród nowych pracowników znaleźli się także dyrektor wykonawczy Aerospace Corporation, Ashley Moore Williams oraz Daniel Ellis, były dyrektor Netflixa.
Podobny pomysł realizuje już firma Lynk (wcześniej Ubiquitilink), która zajmuje się tworzeniem własnej konstelacji satelitów komunikacyjnych na niskiej orbicie Ziemi, mających komunikować się bezpośrednio z telefonami. Bezpośrednia sieć komunikacji satelitarnej ma służyć zapewnieniu globalnemu roamingowi, niezależnemu od lokalnej infrastruktury i lokalnych cen. Może być też po prostu zapasowym systemem komunikacji, niezależnym od systemów naziemnych. Nawet, jeśli jego wydajność będzie mniejsza, to pozwoli na podstawowe działania takie jak wykonywanie połączeń czy wysyłanie SMS-ów.
Apple na razie nie zdradza żadnych szczegółów projektu. Wiadomo jedynie, że ma on zostać wdrożony w życie w ciągu najbliższych pięciu lat. Producent iPhone’ów i iPadów przeznaczył w 2019 roku na własne badania ponad 16 miliardów dolarów, czyli o 14 proc. więcej w porównaniu z rokiem poprzednim. | CHIP