Były inżynier NASA stworzył urządzenie, które nie tylko straszy przestępców, ale też rejestruje twarz łobuza i wysyła film do siec. Pierwsza generacja powstała w 2018 roku, a nagranie ukazujące złapanych na gorącym uczynku złodziei stało się hitem YouTube’a. Rober nie był jednak do końca zadowolony z efektu i poświęcił 10 kolejnych miesięcy na przygotowanie nowej wersji bombowej niespodzianki. Do udziału w eksperymencie zaprosił swojego idola – aktora znanego z “Kevina samego w domu”.
Pułapka z wyglądu przypomina pudełko słuchawek Bose. Zaprojektowano je od początku z myślą o eksperymencie. W dwóch miejscach ma zatem przysłonięte folią otwory na kamery, które z zewnątrz nie rzucają się w oczy. W środku znajduje się opracowany przez Robera układ złożony z czterech smartfonów i siłowników. Pułapki zostały zastawione w kilku miejscach w USA.
Złodziej widzi pozostawioną na progu domu paczkę i decyduje się zabrać ją do siebie. Rober otrzymuje wtedy powiadomienie o ruchu. Dzięki GPS-om w smartfonach sprytny konstruktor dokładnie wiedział, gdzie znajduje się jego paczka. Gdy złodziej ją otwiera, smartfony zaczynają transmitować obraz z kamer (dzięki czterem kamerom nie ważne jest, z której strony otwierane jest pudełko). Wtedy wybucha brokat, a z ułożonych w środku atomizerów rozpylany jest śmierdzący aerozol. Jakby tego było mało, rozlega się fikcyjny komunikat, sugerujący, że policja jest już w drodze.
Osoby, które wpadły w pułapkę najczęściej panikowały i wyrzucały “trefny towar” z domu. Co ciekawe nie każdy, kto połaszczył się na cudzą własność to straszny zbir. Jedną z paczek ukradła nobliwie wyglądająca starsza pani, a inną listonoszka. Eksperyment pokazał jednak, że niektórzy ludzie widząc pozostawioną na progu paczkę przesuwali ją tak, by nie rzucała się w oczy. A kilka osób zabrało paczkę do siebie i potem zadzwoniło na podany na etykiecie numer kontaktowy, by zgłosić, że znaleźli niezabezpieczoną przesyłkę. Każdy taki paczkowy bohater dostał więc 400 dolarów nagrody. | CHIP