Czy Gerald Cotten, założyciel giełdy kryptowalut, sfingował swoją śmierć?

list
Czy Gerald Cotten, założyciel giełdy kryptowalut, sfingował swoją śmierć?

Gerald Cotten zmarł w Indiach, w grudniu zeszłego roku, w wyniku powikłań choroby Leśniowskiego-Crohna. Oficjalna informacja o jego śmierci podana została miesiąc później. Przez cały ten czas, założona na spółkę z Michaelem Patrynem (ważną figurą w tej historii), giełda kryptowalut QuadrigaCX przyjmowała wpłaty.

Po śmierci Cottena i bankructwie giełdy na światło dzienne wyszły nie do końca jasne transakcje zmarłego. W wyniku śledztwa okazało się, że mężczyzna regularnie przelewał kryptowaluty swoich klientów na prywatne konto innej giełdy. Pojawiły się także inne wątpliwości, stawiające pod znakiem zapytania czystość intencji Cottena.

Prawnicy z kanadyjskiej kancelarii Miller Thomson reprezentujący poszkodowanych w wyniku upadku giełdy złożyli w piątek (13 grudnia) wniosek do Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej o ekshumację ciała Geralda Cottena. Ekshumacja ma wyjaśnić „wątpliwe okoliczności” związane z jego śmiercią.

Celem tego listu jest żądanie w imieniu zainteresowanych użytkowników, aby Royal Canadian Mounted Police („RCMP ”) przeprowadziło ekshumację i sekcję zwłok Geralda Cottena w celu potwierdzenia zarówno jego tożsamości, jak i przyczyny śmierci, biorąc pod uwagę wątpliwe okoliczności z nią związane i znaczne straty użytkowników – brzmi fragment wniosku.

Wątpliwości dotyczące okoliczności śmierci współzałożyciela giełdy (drugim jest Michael Patryn) pojawiły się m.in. po audycie przeprowadzonym przez międzynarodową firmę doradczą Ernst&Young. Audytorzy z Ernst&Young zauważyli znaczne nieprawidłowości związane z prowadzeniem giełdy. Odkryli też, że Gerald Cotten na platformie QuadrigaCX założył dla siebie kilka kont, posługując się aliasami, które umożliwiały mu anonimowe transakcje na giełdzie. Niektóre ujawnione podczas audytu informacje „dodatkowo podkreślają potrzebę pewności co do tego, czy pan Cotten faktycznie zmarł”.

Śledczy odkryli również, że w miesiącach poprzedzających śmierć Cotten przeprowadził dziesiątki tysięcy transakcji kryptowalut na innych giełdach, korzystając ze środków klientów QuadrigaCX. A reporter magazynu Vanity Fair, Nathaniel Rich, opublikował artykuł, z którego wynika, że Gerald Cotten nie musiał być tym, za kogo faktycznie się podawał. Szczególnie interesujący jest bowiem wątek drugiego twórcy QuadrigaCX, czyli Michaela Patryna. W marcu tego roku serwis Bloomberg opublikował informację, że Patryn, wcześniej znany jako Omar Dhanani (dwukrotnie zmieniał nazwisko) ma na koncie kilka przestępstw, dotyczący m.in. kradzieży tożsamości.

Michael Patryn zaprzeczał, że jest Omarem Dhananim, skazanym w kanadzie, ale serwis Bloomberg uzyskał dostęp do oficjalnych kanadyjskich dokumentów potwierdzających, że Patryn dwukrotnie legalnie zmienił imię i nazwisko. Najpierw stając się Omarem Patrynem, a potem Michaelem Patrynem. Natomiast jeszcze jako Dhanani został skazany na 18 miesięcy w amerykańskim więzieniu federalnym za udział w kradzieży tożsamości związanej z oszustwami bankowymi i kartami kredytowymi, których dopuścił się w 2005 roku. Dwa lata później Dhanani przyznał się do włamania i oszustwa komputerowego.

Wziąwszy pod uwagę te rewelacje oraz wydźwięk artykułu w Vanity Fair nie może dziwić, że prawnicy z kanadyjskiej kancelarii, nabrali podejrzeń, że w grobie niekoniecznie musi znajdować się ciało Geralda Cottena. A Michael Patryn może być osobą, która pomogła mu w rozpoczęciu nowego życia. Tym bardziej, że jak wynika z wypowiedzi osób, z którym rozmawiał reporter Vanity Fair, Cotten wielokrotnie latał prywatną cessną, przewożąc gotówkę, w żaden sposób nie kontrolowany przez służby celne. Miał więc czas i sposobność, by zacząć życie na nowo.

W śmierć Cottena wątpią też podobno Królewska Kanadyjska Policja Konna i FBI, które wielokrotnie miały wypytywać osoby znające działalność Quadirigi, czy jest możliwe, że Cotten żyje.

Firmie przeprowadzającej audyt udało się odzyskać jedynie 33 mln dol. kanadyjskich. Poszkodowanych łącznie było 75 tys. osób.

Jennifer Robertson, żona Cottena, powiedziała, że ​​śmierć jej męża „nie powinna budzić wątpliwości”. Dodając, że nie jest jasne, w jaki sposób potwierdzenie tego faktu „ma wspomóc proces odzyskiwania mienia”. Potwierdzenie śmierci faktycznie nie zwróci ludziom pieniędzy, ale gdyby się okazało, że to nie Cotten leży w grobie, to znacząco zmienia postać rzeczy. Powinniśmy się o tym przekonać stosunkowo szybko, ponieważ kancelaria Miller Thomson nalega, by “zakończyć ten proces (mowa o ekshumacji – przyp. red.) do wiosny 2020 roku, ze względu na obawy związane z rozkładem ciała”. | CHIP

Więcej:kryptowaluty