Jej owocem było wykorzystanie aplikacji Google Play Music w urządzeniach Sonos. Zdaniem producenta, ta kooperacja nie wyszła mu na dobre, bo już dwa lata później Google zaczęło produkować Chromecasty, a później własne inteligentne głośniki. Producent głośników zarzuca więc gigantowi naruszenie około 100 patentów, dotyczących w szczególności protokołów komunikacyjnych, wykorzystywanych do odtwarzania dźwięku w wielu pomieszczeniach jednocześnie. I żąda wycofania ze sprzedaży urządzeń Chromecast, Google Home, ale również smartfonów Pixel, tabletów i laptopów.
— Od wielu lat prowadziliśmy liczne rozmowy z firmą Sonos dotyczące własności intelektualnej obydwu naszych firm i jesteśmy rozczarowani, że zdecydowali się na wniesienie pozwu zamiast kontynuować negocjacje w dobrej wierze — mówi w rozmowie z CHIP-em rzecznik Google Polska, Adam Malczak.—Nie zgadzamy się z ich zarzutami i będziemy stanowczo bronić naszego stanowiska.
Naruszenie patentów to nie jedyne zarzuty pod adresem Google. W uzasadnieniu skargi jaka wpłynęła do Sądu Centralnego Dystryktu Kalifornii znalazło się stwierdzenie o tym, że Google zalało rynek tanimi produktami, w których wykorzystano technologię Sonos, wyrządzając konkretne szkody producentowi głośników. Ciekawy jest też wątek dotyczący wykorzystania pozycji rynkowej przez amerykańskiego giganta. Były kooperant twierdzi, że Google gromadząc dane użytkowników głośników, wykorzystuje je do umacniania swojej dominującej pozycji na rynku reklamowym i wyszukiwarek internetowych.
Sonos w ostatnim roku sprzedał łącznie nieco ponad 6 milionów głośników, co przyniosło firmie ponad 1,2 miliarda dolarów przychodu. Dla porównania, Google sprzedało podobną liczbę urządzeń w samym 3 kwartale 2019 roku. Nie jest wykluczone, że Sonos zdecyduje się w przyszłości pozwać także Amazon, który również miał, zdaniem producenta, wykorzystać jego technologię w głośnikach Amazon Echo. W tej chwili jednak Sonos woli skupić się na procesie z jednym gigantem, który jak pokazują podobne przypadki, ze względu na złożoność materii nie wykluczone, że może potrwać nawet kilka lat. | CHIP