Superwulkan Yellowstone zaliczany jest do najgroźniejszych na świecie, mimo że szanse na jego wybuch za naszego życia są znikome. Jeśli jednak by do tego doszło, potencjalny chaos i zniszczenia byłyby katastrofalne. Kiedyś tak się stanie, bo ostatni okres aktywności wulkanicznej Yellowstone miał miejsce około 70 000 lat temu, kiedy wulkan wylał wystarczającą ilość lawy, aby utworzyć płaskowyż Pitchstone w Wyoming.
Ale największe erupcje miały miejsce ok. 640 tys., 1,3 mln i 2,1 mln lat temu. Doprowadziły one do utworzenia kaldery, rzeźbiąc i kształtując krajobraz Parku Narodowego Yellowstone. Naukowcy porównali te zdarzenia do erupcji Pinatubo na Filipinach w 1991 r., która jest uważana za drugą co do wielkości w XX wieku. Zabiła ona 800 osób i doprowadziła do przesiedlenia kolejnych 10 000, wyrzucając w niebo kolumnę dymu i popiołu o 40 km.
Co by się stało, gdyby porównywalny wybuch miał miejsce dzisiaj w Yellowstone?
Według wulkanologa dr Robina George’a Andrewsa, kolejna supererupcja w Yellowstone byłaby całkowicie niszczycielska. Szkody ograniczyłyby się głównie do obszaru Stanów Zjednoczonych, a warstwa popiołu wulkanicznego o grubości kilku metrów przykryłaby amerykańskie miasta.
Niektórzy naukowcy spekulują, że potężna erupcja mogłaby wywołać globalną zimę wulkaniczną poprzez zasłonięcie Słońca i ochłodzenie atmosfery. Byłoby to wynikiem ogromnych ilości dwutlenku siarki uwolnionych w wyniku erupcji, które skutecznie odbijają światło słoneczne z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Taki splot wydarzeń mógłby doprowadzić do powszechnych nieurodzajów i wywołać międzynarodowy kryzys żywnościowy. Na szczęście jednak, szanse na to są niewielkie.
Jeżeli doszłoby do supererupcji Yellowstone, większość szkód dotyczyłaby Stanów Zjednoczonych. Powstałaby wielka dziura w miejscu, w którym obecnie znajduje się park narodowy, a ilość popiołu, która przykryłaby Amerykę Północną, byłaby dość ekstremalna. Spowodowałoby to problemy rolnicze, podobnie jak zatkanie silników samochodowych, zniszczenie linii energetycznych i zanieczyszczenie dróg wodnych.dr Robin George Andrews
Nawet umiarkowana erupcja mogłaby uwolnić wystarczającą ilość popiołu, aby zablokować system kanalizacyjny miast na okres do dwóch lat. Ograniczyłoby to dostęp do wody i uniemożliwiło ludziom spłukiwanie toalet.
Większość popiołu znajdowałaby się wokół kontynentu, na którym nastąpiłaby erupcja – mówimy o warstwie o grubości kilku metrów, która stanowiłaby ogromny problem. Musielibyśmy użyć technologii, którymi dysponujemy, aby zepchnąć to wszystko do morza.dr Robin George Andrews
Nikt w epoce nowożytnej nie miał do czynienia z kataklizmem na taką skalę, więc nie wiadomo, jak można by się uporać z jego skutkami.
Najgorszymi skutkami może być jakiś rodzaj globalnego Wielkiego Kryzysu, ponieważ gdyby stało się to w Ameryce Północnej, gospodarka całkowicie by się załamała, a to wywołałoby efekty na całym świecie.dr Robin George Andrews
Naukowcy z US Geological Survey (USGS), którzy monitorują superwulkan przez całą dobę, uważają, że jego erupcja jest najbardziej niszczycielskim, ale jednocześnie najmniej prawdopodobnym scenariuszem. Bardziej realna jest erupcja hydrotermalna. Są one napędzane przez płytkie zbiorniki gorącej wody i pary – ten sam proces, który powoduje erupcję gejzerów Yellowstone – i mogą powodować powstawanie kraterów nawet o średnicy kilometra. Tak było w przypadku północnego basenu jeziora Yellowstone, w tym Mary Bay, Turbid Lake i Indian Pond, a także w zachodnim Parku Narodowym Yellowstone na północ od Old Faithful.