NASA ogłosiła bowiem, że przetestowane zostały wszystkie ruchome części teleskopu, wliczając w to masywne lustra, dzięki którym będzie on w stanie obserwować najdalsze zakątki wszechświata. Z tej okazji przedstawiciele agencji udostępnili kilka nowych zdjęć oraz wypowiedzi naukowców i inżynierów NASA poświęconych Kosmicznemu Teleskopowi Jamesa Webba.
Instrument ten rodził się w bólach, za co odpowiadała m.in. niekompetencja firmy Northrop Grumman oraz trwający od kilkunastu miesięcy kryzys zdrowotny. Wygląda jednak na to, że problemy się kończą a Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba jest już na ostatniej prostej przed trafieniem na orbitę. Przedstawiciele Goddard Space Flight Center przeprowadzili symulacje warunków występujących w czasie jego wystrzelenia oraz w przestrzeni kosmicznej. Z tego względu naukowcy zasymulowali też środowisko mikrograwitacji, w którym teleskop będzie funkcjonował przez większą część swojego działania.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba miał pierwotnie rozpocząć swoje działanie w 2007 roku
Polecenia wysyłane do teleskopu były nadawane w taki sam sposób, jak to będzie miało miejsce w przestrzeni kosmicznej. Lee Feinberg z NASA oświadczył, że główne zwierciadło tworzące teleskop jest prawdziwym cudem techniki. Konstrukcja zawiera również lekkie lustra, powłoki, siłowniki i mechanizmy związane z elektroniką. Kiedy całość zostanie w pełni rozłożona, instrument robi niemałe wrażenie.
I choć nadal pozostaje wiele do zrobienia, zanim Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba w 100% rozpocznie swoje działanie, to opisywane działania były ostatnimi poważnymi przedsięwzięciami poprzedzającymi wystrzelenie tego instrumentu w przestrzeń kosmiczną. Pierwotnie miało się to stać w 2007 roku, a przewidywany wtedy koszt inwestycji miał wynieść 500 milionów dolarów. Opóźnienia i błędy spowodowały jednak, że sprzęt trafi na orbitę w październiku 2021 roku, a ostateczny koszt misji wyniesie aż 10 miliardów dolarów.