Urządzenie jest produkowane przez TSMC i jest naprawdę miniaturowe. Wystarczy wspomnieć, że rozmiarami przypomina roztocze kurzu, przez co da się je zaobserwować jedynie pod mikroskopem. Jego objętość wynosi mniej niż 0,1 milimetra sześciennego. Co ciekawe, mikrochip wykorzystuje ultradźwięki do bezprzewodowej komunikacji oraz zasilania.
Stosowane do tej pory elementy, które umieszczano pod skórą, miały jedną poważną wadę: spore rozmiary wynikające z faktu, że do ich działania była konieczna obecność chipów, przewodów czy zewnętrznych przetworników. Niektóre korzystały również z baterii zapewniających zasilanie. W tym przypadku udało się uniknąć stosowania tego typu części, dzięki czemu naukowcy byli w stanie stworzyć mikrochip o wysokiej funkcjonalności przy jednoczesnych prawdziwie miniaturowych rozmiarach.
Mikrochip miałby posłużyć do pomiarów temperatury ciała, ciśnienia krwi czy stężenia glukozy
Ken Shepard, jeden z naukowców zaangażowanych w opisywany projekt, przyznał, że jego współpracownicy chcieli przekonać się, jak bardzo miniaturowy i jednocześnie działający chip uda im się stworzyć. W ten sposób powstało urządzenie widoczne jedynie pod mikroskopem, które jest w pełni funkcjonującym, autonomicznym systemem elektronicznym.
Oczywiście tego typu doniesienia budzą wątpliwości i mogą stanowić pożywkę dla wszelkiej maści zwolenników teorii spiskowych. Bo choć oficjalnie mówi się o wykorzystaniu mikrochipu do wykonywania pomiarów temperatury ciała, ciśnienia krwi czy też stężenia glukozy, to nietrudno o skojarzenia z potencjalnymi sposobami na masową inwigilację. Sprawa jest więc szczególnie interesująca – nie tylko z perspektywy medycyny, ale również socjologii.