Byłem wielkim fanem serii Moto G
Byłem bardzo szczęśliwym posiadaczem Motoroli Moto G. To było istne szaleństwo. Smartfon kupiłem używany w stanie jak nowy. Był świetny, a zapłaciłem za niego niecałe 500 zł(!). Poręczny, szybki, genialnie wyceniony. To był wyznacznik tego, czego Motorola trzymała się przez kolejne lata. Kolejne modele bowiem zawsze oferowały podobny schemat. Smartfony były dosyć niepozorne, nie miały wybitnej specyfikacji, ale szeroko pojęty user experience robił dziurę w suficie. Zwyczajnie ciężko było o wygodniejsze smartfony.
W ostatnich latach niekoniecznie jestem fanem poczynań Motoroli. Na rynek trafia za dużo modeli, które prawie się od siebie nie różnią i konia z rzędem temu, kto się w nich biegle orientuje. Nie mniej sentyment do marki oraz serii Moto G mam ogromny, więc do sprawdzenia możliwości Moto g100 nie trzeba było mnie dwa razy namawiać.
Specyfikacja Motorola Moto g100
- szklano-metalowa obudowa o wymiarach 168,4 x 74 x 9,7mm, masa 207 gramów, wodoodporna powłoka,
- ekran IPS o przekątnej 6,7 cala, rozdzielczość 1080 x 2520 pikseli, 90Hz, HDR10, jasność 560 nitów,
- układ Qualcomm Snapdragon 870 z 8-rdzeniowym procesorem, grafika Adreno 650,
- 8 GB pamięci RAM, 128 GB pamięci wbudowanej (UFS 3.1), gniazdo kart microSD,
- aparat główny 64 Mpix (F/1.7, 1/2″, laserowy autofocus), aparata szerokokątny 16 Mpix (F/2.2, makro, pierścieniowa dioda doświetlająca), czujnik głębi ostrości 2 Mpiix; przedni aparat 16 Mpix + szerokokątny 8 Mpix,
- łączność 5G, Wi-Fi 6, Bluetooth 5,1 Jack 3,5mm, USB-C, czytnik linii papilarnych na boku obudowy, platforma Ready For,
- Android 11,
- akumulator 5000 mAh, szybkie ładowanie 20W,
- cena: 2 499 zł,
W zestawie z Moto g100 znajdziemy silikonowe etui, ładowarkę i kabel USB oraz adapter do korzystania z funkcji Ready For.
Motorola Moto g100 jest… za duża? Nie wierzę, że to piszę
Od razu po wyjęciu z pudełka wiedziałem, że Moto g100 nie jest smartfonem dla każdego. Jest ogromna, choć nie jest to największy smartfon na rynku. Od razu porównałem ją z BlackSharkiem 3 i Xiaomi jest minimalnie większy. Ba, jest też ciężki, ale okazuje się o wiele poręczniejszy od Motoroli.
Nie wiem, czy to kwestia podłużnego ekranu, czy niefortunnego rozkładu masy, ale trzymanie Moto g100 jedną ręką przez dłuższy czas bardzo męczy. Spód obudowy zawsze opiera mi się na małym palcu i nie kojarzę drugiego modelu, który wywierałby na nim aż tak duży nacisk jak Moto g100. Dlatego też przed zakupem warto sprawdzić, jak smartfon leży Wam w dłoni, bo nie każdy będzie z Moto g100 zadowolony.
Wizualnie od razu widać, że mamy do czynienia z Motorolą. Obudowa wygląda niemal identycznie jak w przypadku wielu innych modeli firmy z ostatnich miesięcy. Jest nieco pękata, z zaokrąglonymi rogami i bokami. Jest przy tym wykonana bardzo solidnie. Pod tym względem nie można Moto g100 kompletnie nic zarzucić.
Tył obudowy jest bardzo efektowny i mieni się odcieniami niebieskiego, lekko przechodząc w fiolet.
Panoramiczny ekran Moto g100 potrafi wciągnąć. Interfejs niezmiennie cieszy
Ekran Moto g100 to spora ciekawostka. Z jednej strony sporo brakuje mu do najlepszych konstrukcji z flagowych smartfonów, ale z drugiej jest wyraźnie lepszy od większości ekranów urządzeń ze średniej półki. Żadnych zastrzeżeń nie można mieć co do jasności, kontrastu, czy odwzorowaniu kolorów. Jest ładnie, żywo, bardzo kolorowo i czytelnie w praktycznie każdych warunkach..
Panoramiczne proporcje świetnie sprawdzają się w trakcie oglądania filmów, ale mamy tu klasyczne – coś za coś. Jeśli oglądamy film w proporcjach 16:9 i chcemy go rozciągnąć na pełny ekran, robimy całkiem spory zoom. Tracąc dużo treści wyświetlanych na bokach. To nie zawsze jest dobre rozwiązanie.
A jak obsługuje się taki ekran? Zaskakująco wygodnie. Nie jest on przesadnie szeroki, więc nie ma problemów z sięganiem do przeciwległego boku ekranu. Mamy tu również kilka ułatwień. Jak np. to, że dolne ikony na pulpicie są minimalnie przesunięte w górze, tak żeby nie znajdowały się przy samej krawędzi ekranu.
Interfejs w Moto g100 to kontynuacja tego, co Motorola oferuje od jakiegoś czasu w swoich smartfonach. Dostajemy praktycznie czystego Androida z paroma dodatkami. Możemy zmienić niektóre kolory interfejsu, kształt ikon i czcionki. Do tego aplikacja Moto, czyli personalizacyjny hub smartfonu. To tu znajdziemy wszystkie opcje wizualne. Tutaj mamy też dostęp do gestów Moto, czyli szeregu skrótów ułatwiających korzystanie z Moto g100. Takich jak łatwy zrzut ekranu, czy włączanie latarki poprzez obrócenie nadgarstka ze smartfonem. Motorola zawsze podkreśla, że Gesty Moto są bardzo chwalone przez użytkowników urządzeń marki i w zasadzie ciężko jest się temu dziwić.
Dobre rozmowy, 5G, Jack 3,5mm, ale gdzie jest stereo?
Pod kątem jakości oferowanej łączności, Moto g100 nie można nic zarzucić. Smartfon oferuje wysokiej jakości rozmowy. Głośne i bardzo wyraźne, a przy tym bardzo dobrze radzi sobie z zasięgiem sieci komórkowej. W tym również sieci 5G. Na tyle, na ile sieć aktualnie pozwala, prędkości rzędu 300-400 Mb/s są w zasięgu ręki. Żadnych zastrzeżeń nie można mieć do działania Bluetooth, NFC, czytnika linii papilarnych i Wi-Fi.
Duży plus należy się Motoroli za obecność gniazda Jack 3,5mm. W tej półce cenowej to prawdziwa rzadkość. Podobnie jak brak głośników stereo. Promowana jako smartfon z panoramicznym ekranem, idealnym do gier i filmów, Moto g100 powinna być wyposażona w głośniki stereo. Szczególnie, że Motorola wykorzystuje je w znacznie tańszych modelach. Polityka firmy jest pod tym względem bardzo niezrozumiała.
Motorola Ready For – komputer ze smartfonu
Platforma Ready For to pójście śladami Samsunga i Huaweia. Nie służy tylko do przesyłania obrazu ze smartfonu do zewnętrznego monitora (choć jest taka możliwość), ale przekształca go w mobilny komputer.
Na ekranie widzimy pulpit łudząco podobny do tego z Windowsa. Poruszamy się po nim kursorem, a ekran smartfonu może w tym momencie pełnić rolę touchpada. Możemy w ten sposób uruchamiać np. aplikacje zainstalowane na smartfonie. Mamy tu dedykowaną sekcję dal gier oraz Netflixa. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby podłączyć za pośrednictwem Bluetooth tradycyjną myszkę oraz klawiaturę.
Ready For działa zaskakująco dobrze, choć samo sterowanie poszczególnymi opcjami wymaga nieco przyzwyczajenia. Przez pierwsze minuty co chwilę klikałem nie w to co trzeba. Nie mniej pomysł udany i teraz pozostaje czekać, aż wzorem konkurencji Motorola porzuci kabelki. Bo póki co do działania Ready For potrzebujemy dedykowanego adaptera.
Aparat w Moto g100 to ewenement. Pierwszy raz interesuje mnie aparat… makro
Uważam, że aparaty makro to zdecydowanie jedna z największych plag współczesnych smartfonów. Wciskane na siłę tylko po to, aby można było pochwalić się dodatkowym aparatem. W Moto g100 Motorola pokazała nowe podejście. Rolę aparatu makro pełni aparat ultra-szerokokąny, który dodatkowo został wyposażony w pierścieniową diodę doświetlającą. Znajduje się ona wokół obiektywu. To przydaje się w ciemniejszych miejscach lub kiedy chcemy, dosłownie, zajrzeć do wnętrza kwiatka.
Efekty? Są zaskakująco dobre. Zarówno jeśli chodzi o ekstremalne zbliżenia, jak i fotografie wykonywane z kilku centymetrów. Dlatego nietypowo zacznijmy od ujęć z bliskiej odległości:
Zdjęcia z aparatu głównego są poprawne. To jest w zasadzie to, czego się spodziewałem. Mamy sporo szczegółów, ładne kolory, dobrą dynamikę tonalną, a fotografując z bliska dostajemy niezły efekt bokeh. W tej cenie trudno wymagać od Moto g100 więcej.
Klasyczne zdjęcia z aparatu szerokokątnego są przyzwoitej jakości, ale brakuje rozdzielczości do pokazania większej ilości szczegółów. Tych miejscami zdecydowanie brakuje, ale ładne kolory robią co mogą, aby te braki nadrobić.
Niezmiennie świetną funkcją Moto g100 jest kolor spotowy. Wybieramy kolor i odcień, który ma zostać uchwycony na zdjęciu, a wszystko pozostałe pozostaje czarno białe. Możemy też regulować poziom wyprania z kolorów za pomocą prostego suwaka. Bardzo satysfakcjonujące narzędzie.
Wydajność Moto g100 – w końcu to prawie flagowiec
Układ Qualcomm Snapdragon 870 powoduje, że śmiało o Moto g100 możemy mówić jak o prawie flagowcu. Smartfon tak też działa, bo w codziennym użytkowaniu nie uświadczymy żadnych problemów. Wszystko działa płynnie, sprawnie i nie musimy dosłownie na nic czekać. W zasadzie nie spodziewałem się niczego innego.
A tak wyglądają wyniki w popularnych benchmarkach.
Duży ekran zużywa dużo prądu, ale akumulator Moto g100 daje radę
Duży ekran oznacza duże zużycie prądu, ale Motorola od dawna słynie z bardzo dobrego wykorzystywania możliwości, jakie dają duże akumulatory. Nie inaczej jest w przypadku Moto g100. Dziennie wykonując 40-60 minut rozmów, wysyłając dziesiątki wiadomości, przeglądając Internet przez 2 godziny, słuchając muzyki na słuchawkach przez godzinę, do tego mając aktywną synchronizację wiadomości i podłączony zegarek lub opaskę, zużywałem ok 75-80% energii. Wieczorem zawsze zostawało mi jej ok 20-25%. Redukując użytkowanie i np. podświetlenie ekranu, zapewne będą osoby, które czas działania wydłużą do dwóch, a nawet trzech dni.
Niestety 20W to trochę za mało na ogniwo o pojemności 5000 mAh. Motorola musi w końcu przyśpieszyć ładowanie, bo Moto g100 ładuje się do pełna w prawie dwie godziny.
Motorola Moto g100 zaskoczyła. To udany smartfon
Miałem nieco obaw co do Moto g100. Bałem się, że to kolejny model Motoroli przepuszczony przez kalkę, który nie zaoferuje niczego nowego. Tymczasem nowości są naprawdę dobre. Pochwalić trzeba wykorzystanie aparatu szerokokąnego do zdjęć makro, co świetnie się sprawdziło. Zaskakująco dobrze działa też platforma Ready For. Jeśli uda się ją wprowadzić w opcji bezprzewodowej, będzie jeszcze bardziej użyteczna.
Poza tym mamy tu wiele solidności. Pod kątem szybkości i czasu działania, ekranu, czy aparatu głównego. Jest też 5G i gniazdo Jack 3,5mm. Niestety Motorola musi w końcu coś zrobić z szybkością ładowania, bo obecnie nawet smartfony kosztujące mniej niż 1 000 zł ładują się szybciej. Trochę szkoda głośników stereo i to dziwne, że pozbyto się jej w modelu za prawie 2 500 zł.
Całościowo Motorola Moto g100 to bardzo udany smartfon. Obecnie jeden z najciekawszych w swoim przedziale cenowym. O ile tylko nie odstrasza Was jej długa i dosyć spora obudowa, warto się nią zainteresować.