Pasywne chłodzenia nie są żadnym specjalnym wynalazkiem. To po prostu te same radiatory, jak w zwykłych coolerach, ale pozbawione swojego aktywnego aspektu, czyli wentylatorów. Te zawsze odpowiadają za wymuszanie przepływu powietrza między finami, dzięki czemu te oddają ciepło szybciej i sprawniej, pozwalając sobie na przyjmowanie kolejnych porcji gorąca z procesora.
Czytaj też: GeForce RTX 3060 LHR od Gigabyte. Wojna z górnikami rusza. Cel? Niższe ceny
Innymi słowy, najbardziej skuteczne chłodzenie, to aktywne chłodzenie, ale niektóre projekty i zestawy komputerowe muszą pozostać bezgłośne i możliwie najbardziej wydajne. Wtedy do gry wkraczają istne kolosy w świecie radiatorów, które próbują zrównoważyć brak wentylatora dodatkową powierzchnią do odprowadzania ciepła. Takim czymś ma być właśnie pasywne chłodzenie Noctua.
Już wkrótce otoczka tajemnicy zostanie zrzucona, a pasywne chłodzenie Noctua w pełni ujawnione
Wspominamy dziś o nim nie bez przyczyny, bo nie tylko chcemy Wam o nim przypomnieć, ale też dlatego, że firma zdradziła jednemu z użytkowników Twittera, że jej pasywne chłodzenie zadebiutuje już wkrótce:
Czytaj też: Procesor Ryzen 5950XT na horyzoncie? AMD może zapewnić sobie wreszcie zegar do 5 GHz
To najwyższy czas, bo Noctua po raz pierwszy zaprezentowała swój pasywny układ chłodzenia procesora na targach Computex 2019 z planem wprowadzania go na rynek w pierwszym kwartale 2021 roku, co zostało odwołane na drugi kwartał na początku tego roku. Teraz wygląda więc na to, że premiery tego chłodzenia o nieznanej nazwie powinniśmy wyczekiwać w ciągu następnych kilku tygodni.
Czytaj też: Test chłodzenia XPG Levante 360
W pierwszej wersji pasywne chłodzenie Noctua ważyło całe 1,5 kilograma i radziło sobie z pasywnym chłodzeniem procesorów o TDP na poziomie 120 W. Pozwalało jednak dorzucenie na pokład cichych wentylatorów i podbicie tej wartości do 180W. Jego kompatybilność obejmowała przed dwoma laty gniazda AM4 i LGA 115X, a pokaz ujawniał, że radził sobie z utrzymywaniem nawet Intel Core i9-9900K w ryzach.