Pierwsze kroki z ROG Claymore II
Testową tradycję w tej nowej erze dla serwisu Chip.pl wręcz muszę rozpocząć od wielkiego pudła, w którym to ASUS ROG Claymore II do nas trafia. Solidny karton jest tylko preludium do tego, co czeka nas w środku, a czeka sporo i to we świetnym wydaniu, bo obie części klawiatury ASUS opakował w materiałowe woreczki, a cały osprzęt i dodatki ładnie zapakował w dedykowanych im zakładkach.
Czytaj też: Test ROG Strix Go 2.4 Electro Punk. Oto mobilne słuchawki do wszystkiego
Mowa o podkładce pod nadgarstki, całej masie papierków na czele ze świetnymi naklejkami, przewodzie USB-C do USB-C, przejściówce na USB-A, odbiorniku USB-A i jego rozszerzeniu. Z ROG Claymore II możemy więc korzystać przewodowo, jak i bezprzewodowo, choć samo podejście rozszerzania zasięgu za pośrednictwem przewodu osobiście nigdy mnie nie przekona, jeśli idzie o opóźnienia. Sygnał bowiem nie tylko będzie musiał dostać się do tego extendera bezprzewodowo, ale też następnie trafić do samego komputera już “po przewodzie”.
ROG Claymore II to gamingowe, ale schludne bydle
Klawiatura ROG Claymore II jest wielka. Naprawdę wielka, bo mierzy 462 × 155 × 39 cm w swoim pełnym wydaniu, co sprawiło, że początkowo przeżyłem mały szok, jako że na co dzień w pracy sięgam po skromną klawiaturę TKL. Na szczęście ogromne rozmiary nie zostały podyktowane samą chęcią przytłoczenia naszego stanowiska, a upchanie na pokład ROG Claymore II możliwie najwięcej dobra.
Trudno nie przyznać, że jak na gamingowy sprzęt, ROG Claymore II prezentuje się świetnie za sprawą szlifowanego ciemnego aluminium na górnej części, które uzupełnia przyciemniona wstawka z plastiku jakieś dwa centymetry na samej górze. Ta skrywa pod sobą nie tylko proste diody informacyjne na temat aktywności caps-locka, czy blokady przycisku Windows, ale też w lewym górnym rogu podświetlane logo ASUSa i czteropoziomowy stan wbudowanego 4000-mAh akumulatorka.
Na spodzie ROG Claymore II pomijając świetnego wykonania i logo producenta, warto wyróżnić tylko szerokie nóżki z gumową osłonką antypoślizgową oraz pięć gumowych podkładek antypoślizgowych. O ile te drugie sprawdzają się świetnie w swoim podstawowym zadaniu, to same nóżki składają się zbyt łatwo, co sprawia, że przez solidną 1156-gramową wagę, łatwo złożyć je przypadkowo, po prostu popychając nieco klawiaturę na biurku.
Swoiste centrum dowodzenia znalazło się w ROG Claymore II na górnym boku, gdzie znajdziemy magnetyczną lukę na odbiornik USB-A, port USB-C do pracy przewodowej, prosty przełącznik on/off i port USB-A typu pass-through. To, co w tym modelu jest najważniejsze, a przynajmniej najbardziej nowatorskie, sprowadza się do obu boków klawiatury. Tam pod niestety lichymi osłonkami, które za bardzo się kiwają na boki, znajduje się prosty mechanizm blokujący i styki, których odpowiedniki znajdziemy na dołączonym do zestawu odpinanego bloku numerycznego.
Właśnie tak – dobrze przeczytaliście. Tytułowe trzy klawiatury w jednym są osiągane za sprawą tych dwóch modułów, które możemy łączyć albo po lewej, albo prawej stronie w prosty i szybki sposób. To więc od Was zależy, czy chcecie mieć w swojej klawiaturze blok numeryczny i po której stronie będzie spisywać się najlepiej. Warto jednak nie zostawiać go w pudełku, bo to na nim znalazły się cztery dedykowane przyciski makr z możliwością nagrania kombinacji w czasie rzeczywistym oraz świetna, płynnie działająca rolka do zmiany poziomu systemowego poziomu głośności. Na jego spodzie znajdziemy jedną szeroką nóżkę i dwie podkładki antypoślizgowe.
Czytaj też: Test Asus ZenFone 8 Flip – król selfie powraca!
Cały zestaw ROG Claymore II dopełnia nieco zbyt krótka, ale przynajmniej świetnie wyglądająca i wykonana podkładka pod nadgarstki. Szczerze? Warto na swoim biurku ugościć wszystkie te elementy albo tylko samą klawiaturę, bo połączenie między dodatkowym i głównym modułem nie jest specjalnie solidne, co przejawia się wyginaniem na łączeniu przy użyciu nawet delikatnej siły. Podkładka nieco temu zapobiega, ale i tak ASUS powinien poprawić ROG Claymore II pod kątem właśnie tego mechanizmu łączenia oraz zaślepek na niego.
Oprogramowanie Armoury Crate
Sprzęt ROG testuje już od dawna i niestety od zawsze mierzę się z problemem, jaki generuje aplikacja Armoury Crate. Powiedzieć, że się z nią nie polubiłem, to jakby nie powiedzieć nic, ale moim zdaniem Asus dał w przypadku tego HUBu ciała po stronie samej deweloperki, co przejawia się w dedykowanym oprogramowaniu do każdego sprzętu, które pojawia się w menu odinstalowywania aplikacji Windowsa, czy dziwacznych procesów w tle nawet po wyłączeniu opcji uruchamiania się przy starcie systemu.
Na szczęście w przypadku ROG Claymore II Armoury Crate ze mną współpracowało i pozwoliło ustawić wszystko to, co najważniejsze. Warto zaznaczyć, że ta rozbudowana aplikacja pozwoli Wam na pobranie najnowszych aktualizacji, czy ustawicie do pięciu profili zapisanych w pamięci masowej klawiatury i podpiętych do konkretnych aplikacji.
Menu dedykowane już samej klawiaturze pozwala na ustawienie funkcji oszczędzania baterii w trybie bezprzewodowym, podmianę funkcji poszczególnych klawiszy, zaprogramowanie rozbudowanych makr i oczywiście zabawę z podświetleniem wszystkich poszczególnych przycisków razem i z osobna. Na dodatek ROG postarał się też o kreator własnego podświetlenia, choć oczywiście tych fabrycznych jest cała masa z opcją dostosowywania ich jasności oraz częstotliwości. Wśród nich wyróżnia się z kolei ten, podpatrujący obecną temperaturę naszego komputera i zmieniający oświetlenie z zielonego na żółty oraz czerwony wraz z jej wzrostem.
Czytaj też: CHIP Poleca- jaką myszkę kupić do gier i pracy
Funkcje, bateria i podświetlenie
Jako że ROG Claymore II to flagowiec pełną parą, ASUS postarał się też o stosowne funkcje, które przyciągają naszą uwagę. Pomijając wsparcie trybu bezprzewodowego i przewodowego z opóźnieniem 1 ms, model ten oferuje dodatkowy port pass-through w tym drugim, z którego korzystanie przyćmiewa szybkie ładowanie 4000 mAh baterii. To z kolei pozwala na zapewnienie sobie do 18 godzin działania ROG Claymore II bez podświetlenia po 30 minutach ładowania. Na szczęście w ROG Claymore II możemy wybrać, czy chcemy szybciej ładować, czy korzystać z tego dodatkowego portu z zasilaniem do 500 mA.
Jedno naładowanie ROG Claymore II do pełna rzeczywiście zgrywa się z podawanym przez ASUSa czasem na poziomie około 44 godzin z podświetleniem i do 144 godzin bez podświetlenia, choć dokładnie było mi dane sprawdzić tylko ten pierwszy przypadek. Nie zabijcie mnie za to, ale po prostu z ROG Claymore II trudno nie korzystać bez podświetlenia, które prezentuje się świetnie z dwóch powodów.
Po pierwsze, diody pod każdym przyciskiem ROG Claymore II zostały wyciągnięte wysoko i same w sobie są jasne i ewidentnie wysokiej jakości, a po drugie same klawisze zostały wykonane w technologii Dual Injection. To sprowadza się do tego, że czcionka została wycięta na tym zewnętrznym klawiszu, a następnie zalana mlecznym tworzywem sztucznym, gwarantując świetną wytrzymałość i dobrej jakości, wyraźną czcionkę. Nawet na boku, bo ASUS zadbał nawet o podświetlenie tych dodatkowych funkcji na dolnych ściankach przycisków.
Wyjątkowe przełączniki RX Red i Blue
We flagowej, wyjątkowej klawiaturze nie powinno zabraknąć świetnych przełączników i tu proszę, takie właśnie znalazły się w ROG Claymore II. Mowa o mechanicznych przełącznikach optycznych, w których ASUS odmienił konstrukcję tłoczka i klawisza, stawiając na nietypowy mechanizm “nożycowy”.
Po jego wciśnięciu, sygnał trafia do komputera za sprawą rozwiązania optycznego, co nie tylko gwarantuje wysoką żywotność klawiszy (do 100 mln aktywacji), ale też brak utleniających się styków metalicznych i zauważalnie wyższą responsywność, spójność oraz swoistą miękkość klikania. Przynajmniej w wersji RX Red, bo Claymore II możecie też kupić z niebieskimi RX Blue.
Pod kątem specyfikacji przełączniki optyczne RX Red zachowują tradycyjną 4-milimetrową drogę pracy i 55-gramową siłę potrzebną do jego wciśnięcia w pełni. ASUS obniżył jednak punkt aktywacji do 1,5, a nie 2 milimetrów, ale jednocześnie zwiększył wymóg potrzebnej siły w pierwszej fazie do 40 z 30 gramów.
Podsumowanie testu ROG Claymore II
Obecnie dostępność ROG Claymore II jest zerowa, a jedyne informacje o cenie tego modelu wspominają o 250 funtach, czyli w przeliczeniu 1300 zł. Jednak na oficjalną cenę w Polsce musimy jeszcze poczekać, a raczej poczekają sobie ci, którzy mają zamiar wydać zapewne grubo ponad 1300 złotych na taką mechaniczną klawiaturę optyczną. Nie jest to bowiem model dla każdego, a dla tych, którzy pragną doznać całej masy nowości i wyjątkowości ROG Claymore II. To klawiatura po prostu dla znudzonych obecnym rynkiem klawiatur i poszukujących czegoś innowacyjnego.