Netia szybko zapełnia data center. Obiekt pomaga lokalnym terenom
Pod koniec kwietnia Netia informowała, że udało się wyprzedać 32% powierzchni nowego data center w ciągu trzech tygodni od uruchomienia. W dniu otwarcia ten odsetek wzrósł już do 40%. Jednym z większych klientów obiektu jest CloudFerro.
Data center Netii jest położony w Jawczycach pod Warszawą. Lokalizacja jest nieprzypadkowa. Obiekt znajduje się obok autostrady i pozwala na szybki dojazd ze stolicy. To właśnie z tego powodu wybrano bliską miejscowość, a nie np. Łódź. Ważna jest też konkretna lokalizacja, bo tego typu obiekty muszą znajdować się w określonej odległości od m.in. stacji pali w czy linii kolejowych. Budowa data center kosztowała ok 80 mln złotych.
Prowadzą do niego również dwie osobne linie światłowodowe, co stało się też szansą dla gminy Ożarów Mazowiecki. Bardzo dobrą współpracę z lokalnymi władzami chwalił prezes Netii Andrzej Abramczuk. Dodał też, że świeżo położony światłowód jest dostępny dla mieszkańców gminy.
Ze względów bezpieczeństwa nie mogę pokazać Wam zdjęć wnętrza obiektu.
Czytaj też: Sklep pokazał szczegóły rynku kart graficznych w Europie. Jest dobrze… ale tylko z pozoru
Data center Netii od strony technicznej. Jest nowocześnie i ekologicznie
Podczas zwiedzania obiektu miałem okazję sporo dowiedzieć się o budowaniu i funkcjonowaniu data center. Często do ich tworzenia wykorzystywane są stare budynki, np. duże hale magazynowe. Dlaczego? Z powodu łatwego dostępu do źródła energii. Co może nie zawsze jest do końca ekologiczne, ale za to tańsze i łatwiejsze do zrealizowania.
Data center Netii spełnia europejski standard EN 50600. W Polsce mamy tylko cztery takie obiekty. Podczas budowy duży nacisk stawiano na ekologię. Część energii jest dostarczana przez elektrownie wiatrowe. Bardzo ciekawe są też tory zasilania, w sumie trzy. Pierwszy to klasyczny UPS. Silnik diesla oraz baterie. Ogniwa zajmują bardzo dużą powierzchnię, są ciężkie oraz trzeba je wymieniać średnio co osiem lat. Ciekawostką jest to, że taka linia została stworzona tylko dlatego, że niektórzy klienci wolą korzystać z klasycznych, starszych rozwiązań.
Dwie kolejne linie wykorzystują DRUPS-y, czyli dynamiczne UPS-y. Jak to działa? W tym przypadku zamiast baterii mamy masę wirującą. Tutaj czas przydatności jest o wiele dłuższy, bo wymiana sprzętu jest potrzebna co 25 lat. Ogromny wirnik gromadzi energię kinetyczną i to właśnie ona jest wykorzystywana zamiast klasycznych baterii. W przypadku awarii zasilania jest on w stanie uruchomić ogromny silnik diesla w ciągu 7 sekund. Silniki znajdują się w dźwiękoszczelnych pomieszczeniach i na powietrzu, niemal wcale nie słychać ich pracy. Dodatkowe zasilanie to jeden z wymogów bezpieczeństwa. Data center jest zasilane przez dwie niezależne linie płynące z Warszawy, ale taki obiekt musi być samowystarczalny energetycznie na wypadek awarii.
Ciekawe systemy przeciwpożarowe
Mocno zaciekawił mnie system przeciwpożarowy użyty w serwerowniach. Serwerów nie można gasić wodą, więc jest do tego wykorzystywany gaz. Do pomieszczenia jest wtłaczany obojętny gaz ubogi w tlen, co zaczyna tłumić ogień. Każde takie gaszenie to wydatek rzędu kilkuset tysięcy złotych. Jeśli system alarmowy będzie zbyt czujny, gaszenie może uruchomić się niepotrzebnie i wygenerować ogromne koszty. A starsze serwery, wyposażone w dyski talerzowe, potrafią czasem zadymić się z przepracowania, ale nie wywołają tym pożaru. Do tego cały system gaśniczy jest bardzo głośny. Hałas o natężeniu 135 dB może wprowadzić dyski w rezonans i je uszkodzić.
Dlatego też cały system musiał zostać wyciszony, a jego działanie usprawnione. Analizuje on skład powietrza i w przypadku wykrycia potencjalnego pożaru alarmuje pracownika, który weryfikuje zasadność uruchomienia procedury gaszenia.