Misja InSight została przedłużona na początku 2021 roku, na krótko przed tym, jak naukowcy postanowili zrezygnować z używania wadliwego instrumentu HP3. Z drugiej strony, instrument SEIS okazał się zaskakująco skuteczny i znacząco przewyższył pokładane w nim nadzieje. Sam lądownik został zaprojektowany tak, by wyciszyć się na czas długiej marsjańskiej zimy, oszczędzając w ten sposób energię.
Zgodnie z tym co przewidywali naukowcy, na panelach solarnych InSight w tym czasie zaczął się zbierać pył. W efekcie dostęp do światła został ograniczony, co obniżyło ilość energii, jaką dysponuje lądownik. Jest to szczególnie niepokojące w sytuacji, kiedy światło słoneczne jest trudniej dostępne, dlatego zespół związany z misją postanowił opracować rozwiązanie problemu. W tym celu naukowcy postanowili znaleźć sposób na usuwanie pyłu z paneli słonecznych. Jeden z pomysłów, który okazał się mało skuteczny, polegał na wywoływaniu pulsacyjnych ruchów silnika, aby zrzucić zanieczyszczenia.
22 maja naukowcy postanowili zmienić podejście. Poinstruowali InSight tak, aby użył swojego robotycznego ramienia do zebrania marsjańskiej gleby. Następnie urządzenie miało wysypać zebrane materiały na własne panele słoneczne. Po tym, jak udało się tego dokonać, naukowcy postanowili poczekać do marsjańskiego południa, będącego najbardziej wietrzną porą dnia. Wiatr wiejący z prędkością 6 metrów na sekundę “zebrał” większość tego piasku, oczyszczając powierzchnię paneli.
Lądownik InSight wylądował na Marsie w listopadzie 2018 roku
W efekcie lądownik odnotował wzrost poziomu mocy, dzięki czemu jest teraz w stanie uzyskać kolejne 30 watogodzin energii na jeden sol. Lądownik ma maksymalną pojemność wynoszącą 4,6 kilowatogodzin, ale produkcja energii jest wystarczająca, aby przedłużyć prowadzenie badań naukowych o kilka dodatkowych tygodni. InSight ma jednak wrócić do pełni działania w sierpniu, gdy Mars zacznie zbliżać się do Słońca.