Ceny kart graficznych to obecnie żart potęgowany ich niską dostępnością, a gdyby tego było mało, mowa nie tylko o nowych modelach, ale też tych starych sprzed jednej, dwóch, a nawet trzech generacji. Tutaj więc wchodzi ona – siedmioletnia karta GeForce GT 730, która przynajmniej powinna być na półkach sklepowych w racjonalnej liczbie, a jeśli nie na nich, to w oficjalnej sprzedaży MSI.
Czytaj też: Nowe pamięci V-NAND Samsunga z 176-warstwami zmierzają na dyski PCIe 5.0
MSI ogłosiło powrót GeForce GT 730. Skusicie się?
Jako siedmioletnia karta graficzna z niskiej półki, GeForce GT 730, to model, który nawet nie doczekał się pełnoprawnej nazwy “GeForce GTX”. Nic w tym dziwnego, jako że na swoim pokładzie posiada rdzeń graficzny na bazie architektury Kepler, który oferuje tylko… 384 rdzeni CUDA przy taktowaniu 902 MHz w trybie Boost. Po stronie pamięci w grę wchodzą 2 GB DDR3 o taktowaniu 1600 MHz na 64-bitowej magistrali, a wyjścia wideo uzupełnia HDMI, DVI oraz starty dobry D-SUB.
Czytaj też: Cyberpunk 2077 w Modelu Tesli, dzięki AMD? Na to wygląda
Jako że GeForce GT 730 do potworów wydajności nie należy, wymaga tylko 23 W, które czerpie ze slotu PCIe. Nie wymaga tym samym zaawansowanego chłodzenia, bo wystarczy jej jedynie prosty radiator bez żadnego wentylatora. Czy więc warto? Wiadomo, że nie, ale na ten moment trudno wybrzydzać. Poniżej możecie przekonać się, na co stać tę starą kartę w nowych grach. I co tu dużo mówić, może to najwyższy czas, żeby sięgnąć po konsolę?
Chociaż przy składaniu nowego komputera już lepiej sięgnąć po procesor ze zintegrowanym rdzeniem graficznym, to ci, którzy nie mają takich możliwości albo ich karta ostatnio odmówiła posłuszeństwa, powinni zadowolić się tym marnym GeForce GT 730. Jednak przy obecnym rozwoju APU zdecydowanie warto rozważyć zakup układu od AMD lub Intela.
Czytaj też: Oto najnowszy laptop ASUS – ZenBook Pro Duo 15 OLED
Zwłaszcza że trudno przewidzieć, jak to z obecną sytuacją na rynku kart graficznych będzie w najbliższej przyszłości. Wprawdzie NVIDIA rozpoczęła już swoją “walkę” z górnikami, sięgając po nowe rdzenie LHR, ale są szanse, że skuteczność tej serii, przez ograniczanie wyłącznie kopania Ethereum, nie wpłynie aż tak na obecną sytuację na rynku.