Zapakowane w twarde kartonowe pudełko słuchawki OnePlus Buds Z początkowo sprawiają nie tyle złe, co dosyć niespójne wrażenie. Znajdująca się na ich pudełku czerwień nie przejawia się bowiem na samym produkcie w żadnym, nawet najmniejszym szczególe, pomijając czerwony akcent na złączu USB-C do ładowania. Oprócz niego i samych słuchawek w zestawie znajdziemy tradycyjny zestaw trzech par silikonowych nakładek (w rozmiarze S, M, L), kartę gwarancyjną oraz instrukcję obsługi.
Etui OnePlus Buds Z
Ten model słuchawek sięgnął po dosyć nietypowe etui ładujące, bo o orientacji horyzontalnej, co odbiło się na długości aż 7,5 cm i szerokości 3,59 cm. Jednym to się spodoba, a drugim wręcz przeciwnie, ale tym, co osobiście nigdy mi nie przypadnie do gustu, to wykończone “na połysk”, śliskie tworzywo sztuczne, budujące etui. Nie wiem skąd przekonanie wśród producentów, że takie dokładnie wykonanie jest wręcz podstawą w przypadku modeli tego typu, ale personalnie wolałbym stare dobre matowe wykończenie.
Ważące 40 gramów etui w formie szkatułki z obłym wierzchem okraszonym nazwą producenta i płaską podstawą nie jest specjalnie skomplikowane. Na wierzchu widzimy tylko diodę informującą o poziomie naładowania tuż pod wieczkiem z przodu oraz port ładowania USB-C w towarzystwie przycisku funkcyjnego z tyłu. Wewnątrz znajdują się tylko wnęki na obie słuchawki z magnesami oraz stykami ładującymi. Te łączą się z 450 mAh baterią w etui, która jednorazowo oddaje “z siebie” łącznie 80 mAh akumulatorkom w słuchawkach (po 40 mAh na słuchawkę).
Zawias tego etui sprawia przyjemne wrażenie, jako że nie tylko domyka idealnie obie części obudowy do siebie, ale też działa z przyjemnym oporem zarówno podczas otwierania, jak i zamykania. “Agresywne” staje się tylko w początkowej fazie ruchu podczas otwierania i ostatniej podczas zamykania, kiedy to mechanizm zamyka etui z głośnym trzaskiem.
Słuchawki OnePlus Buds Z
Same słuchawki OnePlus Buds Z są jednymi z najprostszych, z jakimi miałem do czynienia. Je również buduje śliskie tworzywo sztuczne (z wyjątkiem fragmentu lądującego w naszych uszach, które jest matowe), ale nie jednoczęściowe, a aż czteroczęściowe, co widać od razu po spoinach między nimi. Te obejmują m.in. wstawkę na podstawie pałąku, gdzie skrywa się główny mikrofon oraz ozdobny dodatek na samym wierzchu obudowy, który tylko stara się imitować fizyczną fakturę. Jest jednak zupełnie gładki, choć załamuje światło, niczym fragment z radialnymi mikrofrezami.
Co ciekawe, OnePlus Buds Z na swojej obudowie posiadają trzy dodatkowe, dosyć tradycyjne dziurki, ale w tym modelu ich zastosowanie jest inne. Zwykle znajdują się pod mikrofonem i służą do działania trybu ANC, ale w przypadku tego modelu w tej dziurce na górze i przy gumce znalazły się czujniki. Dziurka na wierzchniej stronie jest z kolei dla mnie tajemnicą, choć zapewne to zwyczajny tradycyjny “odpowietrznik” dla membrany.
Niestety OnePlus Buds Z nie ma żadnych funkcji sterowania dotykiem, a tradycyjny format pałąka, zwanego również mianem łodyżki, jest wykończony na płasko po zewnętrznej stronie. Z kolei certyfikat IP55 przekonuje nas o ich wodo- i pyłoodporności.
Jakość dźwięku i wrażenia z użytkowania
Ważące łącznie 4,35 gramów słuchawki OnePlus Buds Z idealnie układają się w naszych małżowinach, a po dobraniu odpowiedniego rozmiaru gumek, dzięki ich niskiej wadze szybko o nich zapominamy. Trzymają się jednocześnie w kanale słuchowym pewnie i nie wywołują uczucia dyskomfortu nawet po dłuższym czasie. Innymi słowy – zapewniają komfort na wysokim poziomie, a dodatek czujnika, dzięki któremu utwory zatrzymują się za każdym razem, kiedy wyciągniemy z ucha słuchawkę i wznawiają, kiedy ta powróci na swoje miejsce.
O jakość dźwięku dbają 10 mm przetworniki o czułości około 97 dB @ kHz z podbitym basem. Na powalające wrażenia nie macie jednak co liczyć, bo choć trudno powiedzieć, że Buds Z grają nieprzyjemnie, to ich brzmienie można ocenić po prostu jako dobre, przyzwoite, niewyróżniające się zarówno na tym złym, jak i dobrym froncie. Brzmią z kolei na wskroś mainstreamowo, sięgając po przyjemny, podbity i ciepły bas, ale braki w tonach wysokich nadają im nieco przyciemniony charakter. Dobrze radzą sobie też w kwestii dynamiki oraz odseparowywania od siebie poszczególnych pasm dźwięku.
Tą jakością możemy się cieszyć przez pięć godzin na jednym ładowaniu, co etui rozszerza do 20 godzin, ale spokojnie – już 10 minut ładowania wystarczy na 3 godziny odsłuchu, dzięki technologii szybkiego ładowania. Warto też Was uspokoić, że OnePlus Buds Z po otworzeniu etui szybko łączy się ze smartfonem i to wcale nie jest domeną modeli OnePlusa. Odsłuch jest wolny od szumów, trzasków, czy nagłych przerwań sygnału, a brak opóźnień między audio i wideo podczas oglądania filmów dopełnia z nawiązką całą mieszankę. Łączność realizuje z kolei Bluetooth w wersji 5.0, a jakość mikrofonów w idealnych warunkach można określić, jako dobrą, ale już na ruchliwej ulicy lepiej będzie, jeśli skorzystacie z mikrofonu w smartfonie.
Test OnePlus Buds Z – podsumowanie
OnePlus Buds Z to ciekawy model wśród relatywnie nowych słuchawek TWS, co zawdzięcza głównie swojej cenie na poziomie około 269 zł, choć z zagranicznych stron można je kupić jeszcze taniej. W tak niskiej cenie dostajemy pełnoprawny “feeling” bezprzewodowych słuchawek z etui ładującym z dobrym, jak na ten segment wykonaniem i designem, co dopełnia solidna bateria, szybkie ładowanie, przyjemne brzmienie i nieoczekiwany wręcz dodatek czujnika obecności słuchawek w uszach. Największa wada? Ewidentnie brak sterowania dotykiem, choć z drugiej strony ten potencjalny minus może być dla niektórych zaletą.