TeamGroup Elite DDR5 w przedsprzedaży
Wedle informacji, w sklepie Amazon przedsprzedaż DDR5 ruszyła w dobrym momencie, bo moduły TeamGroup Elite mają wpaść do magazynu firmy już wkrótce. Ich wysyłka rozpocznie się z kolei albo w połowie, albo tuż pod koniec lipca w zależności od adresu nabywcy. Jeśli więc chcecie być jednymi z pierwszych, którzy położą rączki na nowej generacji pamięci operacyjnej, to właśnie dostaliście taką okazję.
Czytaj też: Test Logitech K780. Oto wszechstronna bezprzewodowa klawiatura
Oferta obejmuje zestaw dwóch modułów DDR5 po 16 GB pamięci, które są zgodne ze specyfikacją JEDEC DDR5-4800 i kosztują 310,99 dolarów, czyli około 1175 zł. Oznacza to tyle, że w cenie 64 GB DDR4 możecie kupić DDR5 o taktowaniu 4800 MHz, które dorównuje podkręconym DDR4, ale przewyższa je pod kątem napięcia, pracując na 1,1 V. Gdyby tego było mało DDR5 zapewniają też natywnie wyższą stabilność i lepsze zarządzanie energią.
Przedsprzedaż DDR5 brzmi ciekawie, ale…
Pozostaje tylko pytanie, po co mielibyście te pamięci kupować? Zwłaszcza teraz, kiedy ich cena ze względu na niską podaż, konkurencję i stan “nowinki na rynku” jest zawyżona. Gdyby tego było mało, niewiele będziecie mieli użytku z DDR5, bo te nie są oczywiście wstecznie kompatybilne z obecnymi płytami głównymi.
Czytaj też: Nowoczesny zegar Smart Clock 2 od Lenovo ujawniony. Co oferuje?
W rzeczywistości będziecie zmuszeni czekać na premierę procesorów Alder Lake-S Intela, czyli Intel Core 12. generacji oraz związanych z nimi płyt głównych z chipsetami z serii 600. Po stronie AMD czekać będziecie musieli jeszcze dłużej, bo na ten moment spodziewamy się, że odpowiednia platforma dla DDR5 od “czerwonych” zadebiutuje w 2022 roku, przechodząc z AM4 na AM5.
Z drugiej jednak strony, tego typu przedsprzedaż może być idealnym sposobem na zapewnienie sobie dostępności DDR5 w dniu premiery nowych procesorów. Kiedy pojawi się na rynku kompatybilny sprzęt, są szanse, że ludzie w dobie ogólnoświatowych niedoborów zwyczajnie wykupią całe nakłady. To z kolei może doprowadzić do sytuacji, którą od wielu miesięcy obserwujemy na rynku kart graficznych, czy która przy premierze konsol nowej generacji doprowadzała wielu do szewskiej pasji.
Czytaj też: Google ostrzeże nas, jeśli wyniki wyszukiwania nie będą wiarygodne
Niestety żyjemy w czasach, gdzie tego typu praktyki są postrzegane przez wielu nie tylko jako okazja do ulepszenia sprzętu, ale też zarobku. Tak zwani spekulanci spróbują zarobić nawet na systemie Windows 11, więc korzystając z problemów z podażą, mogą też skierować swoje lepkie łapki na nowe technologie.