Aktualizacja
Otrzymaliśmy stanowisko sieci Play w sprawie sytuacji, która ma miejsce na obszarze Morelowa w Krakowie:
Po przeanalizowaniu projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obszaru „Morelowa” zwróciliśmy uwagę na ustalenia stojące w sprzeczności z przepisami Megaustawy Telekomunikacyjnej. Wystosowaliśmy do Urzędu Miasta Krakowa stanowisko konsultacyjne z prośbą o ponowną weryfikację przedmiotowych przepisów oraz przeformułowanie ich tak, aby były zgodne z Megaustawą i nie blokowały rozwoju infrastruktury, a co za tym idzie dostępu do sieci telekomunikacyjnej mieszkańcom Krakowa. Wiemy, że taką samą obrały też organizacje branżowe skupiające szeroko rozumiany sektor telekomunikacyjny.Zgodnie z art. 46 ust. 1 i ust. 1a, samorządy nie mogą przyjmować w planach zagospodarowania przestrzennego przepisów, które uniemożliwiają lokalizację inwestycji celu publicznego z zakresu łączności publicznej. Zasadność zakazów wynikających z § 7 ust. 13 pkt 1, 2 i 3 w projekcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obszaru „Morelowa” budzi szczególne zastrzeżenia i wskazuje na nieścisłości względem przepisów zawartych w Megaustawie. Nie widzimy absolutnie żadnego uzasadnienia, aby w całości wyłączyć możliwość lokalizacji wolnostojących inwestycji celu publicznego z zakresu łączności publicznej na terenie objętym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, jak i jego konsultowanej części. Tego typu inwestycje, czyli w praktyce wolnostojące maszty antenowe lub wieże, są niezbędne do prawidłowego pokrycia zasięgiem określonego terenu, co jest technicznie niezbędne przy istniejącej zabudowie. W naszej ocenie wszystkie powyższe postanowienia skutkować będą brakiem praktycznej i technicznej możliwości zlokalizowania inwestycji celu publicznego z zakresu łączności publicznej.– powiedział nam Jan Pilewski, Senior Public Affairs Manager, Play.
Jak problem z nadajnikiem, to musi być Kraków
Na stronach Urzędu Miasta, nazywanego momentami antykomórkową stolicą Polski, pojawiły się plany zagospodarowania przestrzennego obszaru Morelowa. Interesujący jest ten konkretny zapis z projektu Uchwał Rady Miasta:
W pełni rozumiem, że mieszkańcy chcą mieć taki zapis. Wyobraźcie sobie, że płacicie ciężkie pieniądze za mieszkanie w bardzo ładnej okolicy, pośrodku której staje 50-metrowy, blaszany i z czasem rdzewiejący kolos. Z przyczyn czysto estetycznych, też nie chciałbym takiego widoku. Alternatywą jest wówczas budowa na dachach budynków. Co projekt Uchwały zakłada, ale jest w tym pewien haczyk. Otóż wspomniane Tereny U.1 i U.2 są terenami usługowymi, oddalonymi od budynków mieszkalnych.
Jak wynika z Projektu rysunku planu, cały obszar Morelowa ma prawie 60 ha powierzchni, natomiast nadajniki mogą być instalowane wyłącznie w obszarze zaznaczonym na czerwono.
Jak łatwo się domyślić, jeśli dookoła, poza obszarem Morelowa nie pojawią się inne nadajniki sieci komórkowej, w wielu miejscach mogą pojawić się duże problemy z zasięgiem.
Czytaj też: Seria Huawei Mate 50 nie zadebiutuje w tym roku?
W Gdańsku w podobnej sprawie zdecydował sąd. Megaustawa jest dziurawa
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku zajmował się ostatnio skargą operatora sieci komórkowej (nie wiemy którego) na decyzję wojewody pomorskiego. Firma chciała postawić nadajnik na maszcie o wysokości 55,95m. Tymczasem plan zagospodarowania przestrzennego z 2019 roku zakłada, że maksymalna dopuszczalna wysokość takiej konstrukcji to 15 metrów.
Sprawa jest ciekawa, bo nadajnik miał stanąć na działce, której przeznaczeniem jest zabudowa usługowa i mieszkaniowa jednorodzinna. Na takich działkach obowiązuje limit wysokości konstrukcji. Jak w skardze wskazał operator, plan zagospodarowania przestrzennego z 2019 roku został uchwalony tylko po to, aby uniemożliwić budowę nadajnika. Został on bowiem uchwalony tylko dla tej jednej działki.
Uchwalony w 2019 roku tzw. Megaustawa, a konkretnie art. 46 Ustawy o wspieraniu rozwoju usługi sieci telekomunikacyjnych wskazuje, że nie można zakazać budowy obiektu telekomunikacyjnego, jeśli inwestycja jest zgodna z przepisami odrębnymi. W tym przypadku takich nie ma, więc ustawa powinna mieć zastosowanie. Okazuje się jednak, że skoro działka ma przeznaczenie usługowo-mieszkaniowe, to zdaniem sądu, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego można na niej postawić konstrukcję o maksymalnej wysokości 15 metrów. W związku z czym sąd nieprawomocnie oddalił skargę operatora, wskazując tym samym bardzo dużą dziurę w Megaustawie, która pozwala skutecznie blokować budowę masztów. No chyba że nie przekraczają one, tak jak w tym przypadku, określonej wysokości.
Czytaj też: Obowiązkowa e-faktura dla przedsiębiorców? Tak, ale jeszcze nie teraz
W Polsce zaczną powstawać osiedla bez zasięgu? Żeby zadzwonić, będziemy szukać górki w okolicy
Pamiętacie jeszcze czasy, kiedy żeby wykonać połączenie trzeba było wyjść z domu i znaleźć jakieś wzniesienie? Wkrótce mogą pojawiać w Polsce osiedla, na których będzie to wyglądać podobnie.
Lokalne władze zazwyczaj łatwo uginają się pod naciskiem mieszkańców. Ci z kolej zaskakująco łatwo wierzą w historie o tym, że od nadajnika w okolicy będą bezpłodni, wyrosną im trzecie ręce, a koty zaczną znosić kwadratowe jajka. Środowiska antykomórkowe bezlitośnie wykorzystują ludzką niewiedzę. A jeśli trafią na przychylne władze, jak choćby te, które od lat urzędują w Krakowie, takie miejsca mogą rosnąć jak grzyby po deszczu.
Oczywiście będą też sytuacje, w których chodzi wyłączenie o wygląd okolicy. Wtedy jednak plan zagospodarowania przestrzennego trzeba skonstruować tak, aby nadajniki stawiać na dachach budynków. Co też trzeba robić z głową. Inaczej może dochodzić do sytuacji takich jak w Bielsku-Białej. Gdzie mieszkańcy zablokowali budowę nadajnika na dachu bloku, więc teraz mają wysoką, wolnostojącą konstrukcję zasłaniającą widok na góry. Piękne, prawda?
W takich sytuacjach bardziej niż kiedykolwiek potrzebna jest edukacja i dużo chęci operatorów. Ludziom trzeba wyjaśnić, dlaczego nadajniki sieci komórkowej muszą znajdować się w konkretnych miejscach i na konkretnych wysokościach. Nie da się ich budować w lesie, z dala od ludzkich oczu. Choć zapewne na niektórych zadziała dopiero terapia szokowa i brak zasięgu w miejscu zamieszkania.
Z drugiej strony operatorzy mogliby też zacząć bardziej patrzeć w przyszłość. Ludzie chcą mieszkać w ładnej okolicy. Nadajniki można skutecznie maskować i budować je tak, aby nie straszyły swoim wyglądem. Oznacza to wyższe koszty, bo takie konstrukcją potrafią być znacznie droższe, ale w wielu miejscach mogłyby znacznie ułatwić proces budowy. Można spróbować wypracować jakiś kompromis i swego rodzaju maskowanie wpisać w plany zagospodarowania przestrzennego. To jednak wymaga chęci i dialogu obu stron.
Bardzo mnie ciekawi, czy w obliczu kolejnych przypadków blokowania budowy nadajników poprzez plany zagospodarowania przestrzennego, rządzący spróbują załatać Megaustawę. Bo okazuje się, że przepisy mające na celu ułatwienie budowanie nadajników są dziurawe i można je obejść. Warto byłoby to zrobić, zanim (o ile w końcu się tego doczekamy), operatorzy zaczną na większą skalę budować sieć 5G.