Przełomowy w tym przypadku jest fakt, iż naukowcy byli w stanie określić kształt tej heliosfery. W oparciu o ich dokonania możliwe będzie skuteczniejsze poznawanie Układu Słonecznego oraz jego interakcji z przestrzenią międzygwiezdną.
Dan Reisenfeld z Los Alamos National Laboratory przyznaje, że z perspektywy modeli fizycznych mówiło się o granicach heliosfery od lat, jednak dopiero teraz udało się je dokładnie określić. Trójwymiarowa mapa ukazuje więc obszar, który dopiero niedawno udało się opuścić dwóm ziemskim sondom, czyli Voyager 1 i 2. Oba instrumenty, wystrzelone pod koniec lat 70. ubiegłego wieku, od lat kierowały się w stronę granic Układu Słonecznego.
Czytaj też: Znaleźli dwie masywne egzoplanety. Krążą wokół gwiazdy podobnej do Słońca
Heliopauza jest niezwykle tajemniczym miejscem, ponieważ w pewnym sensie chroni nas przed wpływem przestrzeni kosmicznej. Na czym w ogóle polega jej fenomen? Słońce nieustannie emituje strumienie naładowanych cząstek, które są niezwykle rozpędzone i przyjmują formę zjonizowanej plazmy. Wiatr słoneczny nie ma jednak nieograniczonego zasięgu, lecz traci na sile aż do momentu, w którym wiatr międzygwiezdny zaczyna nad nim przeważać. Zjawisko to ma miejsce w punkcie znanym jako heliopauza.
Czytaj też: Powstała trójwymiarowa mapa mózgu. Do jej stworzenia użyto 225 milionów zdjęć
Reisenfeld i jego współpracownicy wykorzystali dane z satelity Interstellar Boundary Explorer (IBEX), która skupia się na cząstkach emitowanych z zewnętrznego obszaru heliosfery. Część z nich określa się mianem energetycznych neutralnych atomów i powstają one za sprawą kolizji z wiatrem słonecznym. Analiza tych cząstek może więc stanowić idealny sposób na oszacowanie, gdzie heliosfera jest, a gdzie jej nie ma. Dzięki powstałej trójwymiarowej mapie wiemy już między innymi, że w niektórych miejscach heliosfera ma 350 jednostek astronomicznych długości, by w innych spaść do zaledwie 120.