W ostatnich dniach szczególnie głośno zrobiło się o Chińczykach i ich planach w kontekście budowy własnej stacji kosmicznej oraz postawienia baz na Marsie i Księżycu. Teraz jednak Serdar Hüseyin Yildirim, prezes Tureckiej Agencji Kosmicznej (TUA), omówił szczegóły dotyczące programu kosmicznego jego kraju. Wynika z nich, że turecka rakieta miałaby polecieć w stronę Srebrnego Globu już w ciągu trzech kolejnych lat. Co więcej, do 2030 Turcja chciałaby umieścić swój łazik na powierzchni naszego naturalnego satelity.
Czytaj też: Współpraca Chin i Rosji się zacieśnia. Tym razem celem jest baza na Księżycu
Warto zauważyć, że plany te nie powinny nikogo dziwić, wszak oficjalnie zaprezentowano je już w lutym. Dokonał tego turecki prezydent, Recep Tayyip Erdogan. Ówczesne informacje były jednak dość ograniczone i dopiero teraz – za sprawą Global Space Exploration Conference (GLEX) 2021 w Sankt Petersburgu – mogliśmy poznać szczegóły.
Turcja do 2023 roku chce wystrzelić swoją rakietę, a kilka lat później – łazik księżycowy
Wynika z nich, iż łazik opuści naszą planetę w 2028 lub 2029 roku, by następnie trafić na Księżyc, gdzie przeprowadzi szereg badań naukowych. Z kolei rakieta, która posłuży do umieszczenia pojazdu w przestrzeni kosmicznej zostanie zaprojektowana i zbudowana w Turcji. Jej oficjalny test miałby nastąpić najpóźniej w 2023 roku. Na tym etapie ambicje Turków się nie kończą. Mówi się bowiem o wysłaniu tamtejszego astronauty na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Czytaj też: Tak wygląda rakieta SLS w 360 stopniach. Rzućcie okiem na nowe wideo od NASA
Co ciekawe, Turecka Agencja Kosmiczna to stosunkowo nowy twór. Powołana do życia w 2018 rok, TUA ma stanowić o postępie dokonującym się na terenie tego kraju. Erdogan chciał za jej sprawą dołączyć do grona (wciąż) nielicznych krajów, którym udało się wylądować na Księżycu czy (tutaj grupa jest jeszcze bardziej nieliczna) na Czerwonej Planecie. Czy uda się zrealizować ten cel? Zobaczymy za kilka lat.