Kara za przeciek o Xiaomi Mi 10 Ultra
Sytuacja miała miejsce w 2020 roku, przed premierą flagowego Xiaomi Mi 10 Ultra. Bloger znany jako Beautiful Technology zamieścił w serwisie Weibo przecieki na temat smartfonu. Konkretni chodziło o unboxing Mi 10 Ultra tuż przed jego oficjalną prezentacją.
Sprawa trafiła to Chińskiej Międzynarodowej Komisji Arbitraży Gospodarczego i Handlowego. Bloger miał bowiem podpisaną z Xiaomi klauzulę poufności (NDA), która pod groźbą kary obligowała go do nieujawniania informacji na temat smartfonu. W związku z tym autor przecieku, który winą za umieszczenie filmu w Internecie obarcza swoją matkę, która nie wiedziała o podpisanym NDA, musi zapłacić milion juanów kary i publicznie przeprosić Xiaomi w ciągu 30 dni. O jak dużej kwocie mówimy? W przeliczeniu na złotówki to prawie 600 tys.
Czytaj też: Test myszki Xtrfy M42 RGB. Lekkie i efektowne cudo
Przecież przecieki to norma. Jakie tajemnice nas obowiązują?
Podpisywanie dokumentów NDA jest rynkowym standardem. Bardzo często dostając sprzęt przed premierą lub uczestnicząc w przedpremierowych pokazach, podpisujemy tego typu klauzule. Kary nie zawsze się w nich znajdują, ale tu wiele zależy od rodzaju sprzętu. Swego czasu potrafiły być ogromne i iść nawet w miliony złotych.
Czytaj też: Akcelerator graficzny NVIDIA A100 z 80 GB HBM2e
Nawet jeśli w dokumencie nie są wyszczególnione kary finansowe, firmy zapewne mogłyby dochodzić swoich racji i odszkodowania w sądzie. Ale łamanie NDA nie jest rozsądne, nawet pomijając kwestie finansowe. Co nam da ujawnienie informacji o np. Huaweiu P50 Pro, Samsungu Galaxy Note21, czy nowych procesorach Intela? Chwilowy wzrost ruchu na stronie internetowej, który zapewne szybko minie. W bonusie zostaniemy całkowicie odcięci od możliwości przetestowania, nawet po premierze, sprzętu Huaweia, Samsunga, czy Intela. I to czasami przez długie lata. Długofalowo, to więcej strat niż zysku. Pomijając już taką zwykła ludzką uczciwość. Jeśli się z kimś umawiam na dochowanie tajemnicy w konkretnym terminie, warto się tego trzymać.
Ale w sieci przecież pojawiają się informacje o przeciekach. Prawda. Nawet sami o tym piszemy. Ale w momencie, kiedy ktoś inny ujawnia poufne informacje, mogę się na nie powołać. Nie mogę przy tym uzupełnić wiadomości o dane, które też w tej sprawie posiadam.