Specyfikacja Xiaomi Mi Watch Lite
- kolorowy 1,4-calowy ekran TFT LCD o rozdzielczości 320 x 320 pikseli
- bateria o pojemności 320 mAh
- wymiary – 41 x 35 x 10,9 mm
- szerokość paska – 2 cm
- waga – 21 g (35 g z paskiem)
- system Android 5.0 (lub nowszy) lub iOS 10 (lub nowszy)
- Bluetooth 5.1
- wodoodporność do 50 metrów głębokości
- żywotność baterii około 9 dni
- 11 trybów sportowych
- czujnik 6-osiowy (3-osiowy akcelerometr oraz 3-osiowy żyroskop), pozycjonowanie satelitarne GPS, barometr
Pudełko i wyposażenie
Smartwatch Xiaomi Mi Watch Lite otrzymujemy w małym, czarnym kartonowym pudełku. Na jego froncie została przedstawiona grafika naszego urządzenia wraz z nazwą modelu. Na samym spodzie pudełka zobaczymy wypisaną specyfikację smartwatcha oraz znaki towarowe, a w samym środku naszego głównego bohatera. Towarzyszy mu stacja ładująca i instrukcja obsługi, w której nie doszukacie się języka polskiego.
Czytaj też: Testujemy GeForce RTX 3080 Ti w rozdzielczości 3440 x 1440
Xiaomi Mi Watch Lite na pierwszy rzut oka nie wzbudza większego zachwytu. Jest minimalistyczny i pasuje praktycznie do każdego stylu, a do mnie taki właśnie design przemawia. Wygląda dobrze zarówno na kobiecym nadgarstku jak i na męskim, a co najważniejsze – nie wygląda na tyle, ile kosztuje. A kosztuje niewiele, bo możemy go dostać za około 250 złotych, a gdzieniegdzie nawet jeszcze taniej.
Wracając do jego wyglądu, to otrzymałam go w czarnej wersji, ale warto wiedzieć, że ten smartwatch jest dostępny również w beżowej oraz ciemnoniebieskiej. Jego wykonane z termoplastycznego poliuretanu paski współgrają z nieco ciemniejszą sprzączką z twardego tworzywa sztucznego oraz opaską. Warto zaznaczyć, że paski te można wymienić na inne warianty kolorystyczne.
Jeśli chodzi o jego ekran, to wydawać mogłoby się, że jest spory, ale w rzeczywistości nie jest. Gdy wybudzimy lub odblokujemy smartwatch za pomocą przycisku funkcyjnego (otrzymał tylko ten jeden przycisk) umieszczonego po prawej stronie, to zauważymy spore ramki wokół wyświetlacza. Na górnej ramce z kolei znalazł się czujnik światła odpowiedzialny za zmianę poziomu jasności w zależności od oświetlenia. Możemy oczywiście sami ją zmieniać, ustawiając maksymalnie 6-ty poziom jasności.
Na jego spodzie nie zabrakło czujnika do pomiaru tętna (PPG) i styków do ładowania. Producent zadbał też o różne style tarczy zegara (ponad 120), które nie tylko zupełnie odmieniają wygląd, ale też oferują całą masę odmiennych konfiguracji pod kątem funkcji na głównym ekranie. Co prawda bezpośrednio na smartwatchu znajdziemy jedynie 5 stylów, ale sięgając po aplikację poszerzymy tę liczbę. Gdy już zdecydujemy się pobrać nowe tarcze, te od razu synchronizują się ze smartwatchem zapisując je obok tych głównych.
Wyświetlacz Xiaomi Mi Watch Lite
Lekko zakrzywiony ekran w Xiaomi Mi Watch Lite TFT LCD o rozdzielczości 320 x 320 spisuje się bez zarzutu w codziennych sytuacjach. Nawet najbardziej wychylone pionowe i poziome kąty widzenia nie stają się specjalnie dokuczliwe, jako że dręczy je wyłącznie delikatna zmiana odcieni.
Problem pojawia się tylko przy patrzeniu w linii rogów ekraniku, bo wtedy przy największych wychyleniach niektóre szczegóły są nie do odczytania. Z kolei widoczność w ostrym słonecznym świetle nie wypada najlepiej, ponieważ ekran daje radę jedynie wtedy, gdy patrzymy na niego na wprost, a pod innymi kątami kompletnie nic nie jest widać. Nie powinniśmy jednak oczekiwać wiele po takiej cenie i takim typie ekranu.
Czytaj też: Test Xtrfy K4 TKL RGB Retro. Najładniejsza klawiatura na rynku?
Aplikacja Xiaomi Wear i funkcje
Aby móc w pełni wykorzystać potencjał Mi Watch Lite warto zainstalować aplikację towarzyszącą. Użytkownicy smartfonów z Androidem będą musieli zainstalować aplikację Xiaomi Wear, a Ci z systemem iOS, Xiaomi Wear Lite. Sam proces parowania jest bardzo szybki i bezproblemowy, dlatego nad tym nie będę się rozwodzić.
Aplikacja otwiera nam furtkę do przesyłania powiadomień na nasz zegarek. Wystarczy poszukać w niej “powiadomienia aplikacji” i wybrać te apki, od których chcemy dostawać powiadomienia. Warto zaznaczyć jeszcze, że aplikacja, jak i sam smartwatch, obsługują język polski, dlatego też przesyłane powiadomienia na Mi Watch Lite zostają wyświetlane z polskimi znakami, a nawet pojawiają się w nich użyte emotki. Nie można jednak w żaden sposób zareagować na otrzymywane wiadomości, ale za to jesteśmy w stanie za jego pośrednictwem odrzucać połączenia lub je wyciszać.
W aplikacji znajdziemy też wspomniane wyżej style, zaktualizujemy firmware zegarka, ale przede wszystkim dostaniemy przejrzysty wgląd na wykresy dotyczące naszego tętna, snu, aktywności fizycznej, kroków, spalonych kalorii czy stania w ciągu dnia. Dane te możemy potem porównywać na przestrzeni tygodnia i miesiąca.
Podczas skończonego treningu na zewnątrz w aplikacji możemy podejrzeć dokładną trasę treningu, a w tym jego całkowity czas, liczbę kilometrów, spalone kalorie, prędkość (km/h), średnie tętno, wzrost wysokości oraz spadek wyrażony w metrach. Od razu wspomnę, że możemy wybrać 11 trybów sportowych (za pomocą smartwatcha) a w tym: bieganie, bieganie na bieżni, jazdę na rowerze, rowerze stacjonarnym, styl dowolny (sprawdza się dobrze podczas zwykłych ćwiczeń wewnątrz), spacer, trekking, bieg przełajowy, pływanie w basenie i na otwartym akwenie oraz grę w krykieta. Trzeba jednak uważać, aby przerwać zakończony trening, ponieważ gdy tego nie zrobimy, wyniki będą zawyżone.
Aplikacja pokazuje dane dotyczące naszego snu, a konkretnie te momenty, kiedy mieliśmy głęboki oraz lekki sen, a także to, w jakim czasie się wybudziliśmy. Wyświetla nam się także ilość punków, które odnoszą się do jakości naszego snu, ale to bezpośrednio jest widoczne na smartwatchu, choć nie tylko to, bo gdy wejdziemy w szczegóły naszego snu, zobaczymy tam praktycznie te same informacje, ale już bez wykresów.
Co jednak ciekawe, Xiaomi Wear nie uwzględnia krótkich drzemek w ciągu dnia, dlatego przyjrzałam się bliżej specyfikacji tego smartwatcha na jednej ze stron internetowych. Wspomniane jest tam, że “urządzenie monitoruje tylko sen w nocy, a standardowy okres nocny trwa od 21:00 do 9:00 dnia następnego. Długi sen oznacza sen, który trwa dłużej niż 2 godziny po zaśnięciu w nocy”.
Osobiście podawane przez smartwatch dane zupełnie mi wystarczały i jakoś nie czułam potrzeby, aby patrzeć na wykresy w aplikacji. Z niej korzystałam rzadko, a to według mnie jest dużym plusem.
Co jednak oferuje nam jeszcze Mi Watch Lite? Za jego pomocą możemy zatrzymywać lub włączać muzykę, aby nie sięgać specjalnie po nasz smartfon. Wskazuje nam aktualną pogodę oraz pogodę na najbliższe dni (jeśli oczywiście jesteśmy połączeni ze smartfonem), spalone kalorie oraz liczbę “stania” i kroków. Nie zabrakło też funkcji “oddychania”, która ma nas zrelaksować, mierzenia aktualnego tętna, kompasu, barometru, budzika, stopera, minutnika, powiadomień ze smartfona, funkcji odnajdowania telefonu, latarki, pomocy oraz podstawowych ustawień.
W nich znajdziemy właśnie tarcze zegarka, jasność ekranu, tryb “nie przeszkadzać”, funkcję “podnieś, aby wybudzić”, która swoją drogą działa sprawnie. Można tam także ustawić czas monitorowania tętna, a najlepiej wybrać opcję co 30 minut, aby nie zżerało nam zbyt wiele baterii. Na pokładzie znalazł się też alert tętna, który sprawia, że smartwatch będzie wibrować gdy nasze tętno jest za wysokie, albo gdy nie ruszaliśmy się przez 10 minut. To nie wszystko, bo możemy ustawić także manualnie przypomnienie o ruszeniu się z miejsca, gdy za długo nic nie robimy – ja jednak za długo siedzę, więc postanowiłam to wyłączyć.
Jak wypada bateria Mi Watch Lite? To zależy
Bateria w Mi Watch Lite wytrzymała mi początkowo krócej niż obiecał to producent, ale po pierwszej fascynacji sprzętem i korzystaniu z niego, jak ze zwyczajnego zegarka czas ten zaczął się zgadzać. Samo ładowanie smartwatcha trwa około 90 minut, a żywotność baterii przy intensywnym użytkowaniu wyniosła w moim przypadku pięć dni. Przy lżejszym, czyli ograniczającym się do sporadycznych ćwiczeń, czas ten wydłużył się już do dziewięciu dni. Warto jeszcze wspomnieć, że podczas ładowania, nie musimy odpinać pasków.
Test Xiaomi Mi Watch Lite – wrażenia i podsumowanie
Nosząc Mi Watch Lite można o nim wręcz zapomnieć ze względu na jego lekkość… gdyby nie jedno ale. W moim przypadku jego opaska ciągle się przesuwała, co sprawiało, że pasek ciągle wylatywał, latał na prawo i lewo, zahaczając o wszystko wokół. Do jego sposobu “leżenia” na moim nadgarstku też muszę się przyczepić, ponieważ nie przylegał on do niego zbyt dobrze i dziwnie odstawał.
Wprawdzie miłym zaskoczeniem okazało się aż 13 poziomów zapięć, dzięki którym mogłam znaleźć dla siebie odpowiedni poziom ścisku. Nadal nie idealny, a po prostu dobry. Ogólnie na nadgarstku Mi Watch Lite prezentuje bardzo dobrze, ale co z tego, gdy tak bardzo denerwuje ta przesuwająca się opaska. Plusem jest to, że testując go nie zauważyłam żadnych zarysowań na paskach jak i na ekranie, a pamiętam, że raz dosyć mocno w niego uderzyłam – niespecjalnie.
Jednak cena Mi Watch Lite może mu dużo wybaczyć. Dla mnie i dla moich potrzeb byłby idealny, gdyby nie wspomniane wyżej “wady”. Co ciekawe, smartwatch na męskim nadgarstku nie generował żadnych problemów z odstawaniem pasków, ale osoby z tak szczupłym nadgarstkiem jak mój, mogą mieć ten sam problem. Do jakości ekranu też można byłoby się doczepić, ale ja tego nie zrobię. Za takie pieniądze jest przyzwoicie. Tak samo responsywność w tym smartwatchu jest dosyć niska, ale nie przeszkadza to jakoś specjalnie w użytkowaniu.
Radzi sobie świetnie z treningami na zewnątrz w tym z GPS-em, który dokładnie śledzi naszą trasę. Treningi wewnątrz spisują się równie dobrze, co było dla mnie ważne ze względu na moje preferencje związane z aktywnością fizyczną. Tak jak wspomniałam wcześniej, musicie pamiętać o dezaktywowaniu funkcji treningów, ponieważ w innym razie wyniki zostaną zawyżone (ze 150 spalonych kalorii wbiłam około 400, tylko siedząc przez około 1,5 godziny).
Czytaj też: realme GT – pierwsze wrażenia. Weekend z kandydatem na zabójcę flagowców
Gdybym została z nim dłużej, nie korzystałabym praktycznie w ogóle z aplikacji, ponieważ większość danych jest dostępna bezpośrednio na smartwatchu. Zwłaszcza że, gdy trenujemy na zewnątrz, nie potrzebujemy mieć przy sobie smartfona do rejestrowania trasy. Oczywiście po skończonym treningu, gdy znów połączymy się ze smartfonem, wszystkie dane ze smartwatcha zostają przerzucone na aplikację. Czy więc polecam? Tak. Zdecydowanie.