Obecnie procedury zakładają, że zbadanie próbek wymaga ich dostarczenia przez pacjenta. Następnie są one przesyłane do laboratorium, gdzie prowadzi się analizy, dlatego pomiędzy pobraniem próbek a uzyskaniem wyników często mija kilka dni. Sprawia to szereg problemów, ponieważ w międzyczasie stan pacjenta może się pogorszyć, bądź zostaną mu podane niewłaściwe leki.
Czytaj też: Premiera Phantom X. Oto nowy gracz na rynku smartfonów
Warto bowiem mieć na uwadze, że np. antybiotyki podaje się przy infekcjach bakteryjnych, podczas gdy w starciu z wirusami są one nieskuteczne. Nadmierne użycie antybiotyków nie tylko niszczy organizm przyjmującego je, ale również zwiększa tzw. oporność bakterii. Aby zwalczyć te trudności i skrócić czas oczekiwania na rezultaty badań, naukowcy z McMaster University orpacowali prototypowe urządzenie składające się z dwóch części.
Jak na razie urządzenie z powodzeniem zidentyfikowało zakażenie bakterią E. coli
Z artykułu opublikowanego na łamach Nature Chemistry wynika, że instrument zawiera czujnik elektryczny oraz moduł przetwarzający przypominający wyglądem pamięć USB. Proces diagnostyczny rozpoczyna się od umieszczenia próbki śliny, krwi bądź moczu na powierzchni czujnika. Znajdujące się na nim enzymy reagują z białkami wchodzącymi w skład potencjalnych bakterii. Urządzenie jest następnie podłączane do smartfona i w ciągu niecałej godziny prowadzi analizę składu próbek.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja Facebooka wykryje deepfakes i wyśledzi ich pochodzenie
Jak do tej pory opisywanej metody użyto do rozpoznawania zakażeń bakterią E. coli, którą wykrywano w próbkach moczu. Co ciekawe, mówi się nawet o potencjalnym wykorzystaniu tego samego urządzenia do identyfikowania innych patogenów – włączając w to wirusy. Do zwiększenia zakresu wykrywanych bakterii i wirusów potrzeba jednak odpowiednich enzymów.