Wykryli świetlne “echo”, które wypuściła czarna dziura. To potwierdza słowa Einsteina

Czarna dziura pochłania wszystko, włącznie ze światłem, które nie może z niej uciec. Naukowcy z Penn State University udowodnili jednak, iż możliwe jest zaobserwowanie światła ukrytego za czarną dziurą.
Promieniowanie Hawkinga może “wymazać” czarną dziurę? Nowe badania na to wskazują

Promieniowanie Hawkinga może “wymazać” czarną dziurę? Nowe badania na to wskazują

Zespół badawczy opisał swoje dokonania w Nature, a z artykułu wynika, jakoby kluczowe w badaniach okazały się obserwacje promieniowania rentgenowskiego pochodzącego z galaktyki oddalonej o 800 milionów lat świetlnych. W czasie tych działań naukowcy zwrócili uwagę na fakt, że rozbłyskom promieniowania rentgenowskiego towarzyszyły swego rodzaju echa. Te ostatnie były znacznie mniejsze i opóźnione względem pierwotnym emisji.

Czytaj też: Natrafili na echo czarnej dziury. Jest odległe i ma 3000 lat świetlnych długości

Zaobserwowane w ten sposób świetlne echo było zgodne z promieniowaniem rentgenowskim odbitym zza czarnej dziury. Problem w tym, że naukowcy nie powinni być w stanie zobaczyć tego, co dzieje się za czarną dziurą. A byli. Badania były prowadzone z wykorzystaniem dwóch obserwatoriów rentgenowskich: NuSTAR oraz XMM-Newton. Za cel obserwacji wybrano natomiast galaktykę I Zwicky 1.

Czarna dziura, którą obserwowali autorzy badania jest oddalona o 800 milionów lat świetlnych od Ziemi

Następnie konieczne okazało się przeanalizowanie zebranych danych z wykorzystaniem techniki, która opiera się na przesunięciu długości fali światła wywołanym działaniem grawitacji czarnej dziury. Uwzględniając to przesunięcie oraz różnice czasowe pomiędzy pierwotnym błyskiem a jego “echem” odbitym od dysku akrecyjnego, naukowcy byli w stanie stworzyć swego rodzaju mapę umiejscowioną na tzw. horyzoncie zdarzeń czarnej dziury.

Czytaj też: Niemiecki teleskop rentgenowski opracował mapę czarnych dziur we Wszechświecie

Prowadząc dalsze analizy, zespół z Penn Sate University doszedł do jasnego wniosku: słabsze, opóźnione rozbłyski towarzyszące pierwotnym emisjom faktycznie były ich odbitymi od tylnej części dysku akrecyjnego echami. Co ciekawe, pisał o tym już Albert Einstein, który nawiązywał do tego typu hipotetycznych sytuacji w związku z jego ogólną teorią względności. Teraz, po stu latach (i niemal 70 od momentu śmierci wybitnego naukowca), najprawdopodobniej udało się zebrać dowody na faktyczne zachodzenie wspomnianego zjawiska.