Pozew dotyczy tak naprawdę kilku problemów. Po pierwsze, podaje, że firma Google celowo zniechęca użytkowników do korzystania z zewnętrznych sklepów z aplikacjami. Gdyby tego było mało, problemem jest też celowa promocja własnych aplikacji w ramach współprac z producentami telefonów, którzy preinstalują aplikacje Google na swoich telefonach. Oberwało się też Sklepowi Play Google, który jest ponoć antykonkurencyjny i ponoć pielęgnuje od dawna nieuczciwą dystrybucję aplikacji na smartfony z systemem Android.
Czytaj też: Przyszłość nadeszła? Dzięki QuantWare możemy kupić kwantowy procesor Soprano
Aż 37 prokuratorów połączyło siły i wzięło na celownik występujące ponoć praktyki monopolowe Google
Najwięcej do powiedzenia w tej sprawie miała niejaka Sally Hubbard, czyli dyrektor ds. strategii egzekwowania prawa w Open Markets Institute, czyli organizacji antymonopolowej. Jej słowa idealnie nakreślają domniemane praktyki monopolowe Google, wskazując na to, że producenci telefonów muszą grać tak, jak Google im zagra. Firma bowiem udziela licencji na cały swój system operacyjny firmom zewnętrznym, a to sprawia, że żaden sprzedawca nie może sprzedawać swoich telefonów bez Androida i Sklepu Google Play. To z kolei sprawia, że użytkownicy są pośrednio “zmuszani” do korzystania z aplikacji giganta na swoich smartfonach i tabletach.
Czytaj też: Apple bije Androida. USA (prawie) zdobyte
Wprawdzie nic nie zakazuje im sięgania po alternatywy, ale kwestia przyzwyczajenia i posiadania aplikacji od razu pod ręką robi swoje. Sam muszę przyznać, że rzeczywiście od pierwszego smartfona moje życie na stałe związało się z dyskiem Google i dokumentami, bo po prostu te narzędzia odpowiadają z nawiązką na wszystkie moje potrzeby, pozbawiając chęci poszukiwania zamienników. Nie czuję się jednak z tym źle, a jednocześnie jestem pewny, że tylko jakaś wpadka po stronie firmy albo obniżenie jakości usług sprawiłoby, że porzuciłbym swoje przyzwyczajenia. Podobnie jak z Messengerem, którego od wielu miesięcy zastąpił mi Signal, choć jeszcznie nie w stu procentach.
Czytaj też: Microsoft DirectStorage na Windows 10? Znamy szczegóły kompatybilności
Odpowiedź Google nadeszła szybko i nic dziwnego, bo na wolnym rynku oskarżenia o monopolowe praktyki nie są niczym miłym dla wizerunku. Starszy dyrektor ds. polityki publicznej w Google, Wilson White, stwierdził, że wspomniane zarzuty są nieprawdą, podając przykład tabletów Amazon Fire z fabrycznie wgraną konkurencją dla Google Play. Wedle jego słów firma na dodatek zapewnia więcej „otwartości i wyboru niż inne” i nie nakłada takich samych ograniczeń, jak inne mobilne systemy operacyjne.