Elektryczne pojazdy wojskowe USA mają wiele zalet
Elektryczne układy napędowe mają wiele zalet względem tych spalinowych. Pomijając już to, że są bardziej przyjazne środowisku, to na poletku wojskowym elektryczne pojazdy zapewniają znacznie więcej. Zdecydowanie najważniejsze jest to, że uwolniłyby wojsko USA od potrzeby nieustannego dbania o paliwowe zaplecze. Przy ewentualności wojny kwestia realizowania dostaw przez uzależnienie się od jedynej formy paliwa zamieniłaby konflikt we wzajemne niszczenie kluczowych transportów, bez których pojazdy byłyby w momencie wielkiej bitwy zwyczajnie unieruchomione.
Czytaj też: Ziemskie pole magnetyczne w roli GPS dla wojskowych samolotów
Elektryczność rozwiązuje to z nawiązką, bo zapewnienie jej w nawet lekko zurbanizowanym terenie jest znacznie prostsze od znalezienia setek litrów ropy. Jeśli nie z oficjalnej sieci energetycznej, to przynajmniej polowych generatorów wszelakiej maści. Zwłaszcza w dobie obecnej technologii jądrowej i planów stworzenia mobilnych miniaturowych elektrowni jądrowych.
Elektryczne układy napędowe zapewniają też strategiczne zalety, jako że generują praktycznie zerowe ilości ciepła względem wersji spalinowych, a to sprawia, że stają się niewidzialne w kamerach termowizyjnych. Są też znacznie cichsze, bardziej bezpieczne na wypadek ostrzału, czy wybuchów, a zalety pokroju natychmiastowego momentu obrotowego, tylko do dopełniają.
Czytaj też: GAO alarmuje, że utrzymanie myśliwców F-35 może stać się ogromnym problemem
Jakie są więc szanse, że wkrótce zobaczymy masowo produkowane elektryczne pojazdy wojskowe USA?
Wojsko USA chce pozbyć się największych wad silników spalinowych, ale jednocześnie zupełnie nie wierzy, że większe pojazdy opancerzone, a zwłaszcza czołgi, w najbliższym czasie staną się elektryczne. Amerykańska armia podobno rozważa pojazdy hybrydowe i nową technologię, która zmniejszy zużycie paliwa na biegu jałowym, ale na ten moment nie jest jeszcze gotowa na przejście na napęd elektryczny nawet przy mniejszych pojazdach (via Popular Mechanics).
Technologia już jednak jest i to nawet na poletku wojskowym, co potwierdza ostatnia impreza technologiczna sponsorowana przez armię. Podczas niej producenci zaprezentowali swoje najnowsze rozwiązania EV, a w tym elektryczną wersję nowego pojazdu oddziału piechoty, który GM Defense opracował w ciągu zaledwie 12 tygodni. Co jest więc problemem?
Czytaj też: Produkcja części dla pocisków PAC-3 MSE ruszy w WZL1 dzięki inwestycji Lockheeda
Wszystko rozbija się o to samo, na co narzekamy w przypadku samochodów BEV, czyli czas ładowania i stosunek mocy do masy. W obu tych przypadkach płynne paliwo rozkłada na łopatki akumulatory, więc choć na ten moment elektryczne pojazdy wojskowe USA są pod znakiem zapytania, to z czasem elektryfikacja po prostu musi dotknąć obecną flotę pojazdów.