Napęd elektrycznych samochodów jest bezsprzecznie bezemisyjny, ale ich produkcja i eksploatacja już jakiś węglowy ślad pozostawia
Zacznijmy może od początku, czyli tego, jakim prawem elektryczne samochody typu BEV, a więc bazujące wyłącznie na elektrycznym napędzie i “zielonej energii elektrycznej”, mają generować jakiekolwiek emisje. Otóż często wskazywany z nimi problem sprowadza się do samego procesu produkcyjnego. Chociaż więc układy napędowe BEV w czasie eksploatacji bezpośrednio nie generują ani grama gazów cieplarnianych i zanieczyszczeń, to pośrednio środowisku szkodzą. Nie tylko przez np. generowane w procesie ścierania opony, ale nawet na długo, zanim trafią w ręce właściciela.
Czytaj też: Specjalne opony dla elektrycznych samochodów od Pirelli. Oto P Zero HL

Przeciwnicy elektrycznych samochodów od dawna rozpowszechniają fałszywe informacje, swoiste mity, wedle których to samochody BEV w ogólnym rozrachunku finalnie bardziej szkodzą środowisku, niż te spalinowe. Argumenty, które mają to potwierdzać, sprowadzają się do pochodzenia energii z nieekologicznych elektrowni, czy procesu pozyskiwania materiałów potrzebnych do produkcji akumulatorów.
Najnowsze badanie ICCT odpowiada, czy elektryczne samochody są w rzeczywistości mniej ekologiczne od spalinowych
Trudno raz na zawsze wyplenić to błędne myślenie na całym świecie, ale próbować warto, co postanowiło ICCT, czyli Międzynarodowa Rada ds. Czystego Transportu w swoim najnowszym badaniu. To odpowiada na to, czy elektryczne samochody szkodzą środowisku bardziej niż spalinowe w najnowszym raporcie, który to zestawia ze sobą globalny poziom emisji gazów cieplarnianych w cyklu życia silników spalinowych i elektrycznych samochodów osobowych.
Czytaj też: Premiera Aston Martin Valhalla, czyli hybrydowego supersamochodu
W tym raporcie ICCT wziął pod uwagę cały cykl życia pojazdów, co objęło wszystko – od procesu pozyskiwania materiałów przez pobyt na linii produkcyjnej i już w rękach właściciela. Dlatego na słupkach zauważycie nie tylko emisje spowodowane zużyciem paliwa lub energii, ale też utrzymaniem samochodu, jego wyprodukowanie, jak również stworzeniem samego akumulatora.

Wszystko to podzielone na cztery główne rynki – USA, najlepiej wypadającą Europę, Chiny oraz Indię, oraz spekulację do 2030 roku. Dodatkowo słupki błędów na wykresie przedstawiają różnicę w rozwoju EV i tego, co jest wymagane, aby dostosować się do porozumienia paryskiego.
Czytaj też: Z owocowych odpadków do superkondensatora. Oto nowy sposób produkcji węglowych nanoarkuszy
To badanie jasno wskazuje, że pojazdy elektryczne emitują teraz wyraźnie mniej emisji, ale przecież my żyjemy w kraju miodem i mlekiem płynącym, w którym ponoć BEV jeżdżą na węgiel. Czy to prawda? No cóż… nie. Według analizy How clean are electric cars? już teraz w Polsce auto elektryczne (BEV) jest emisyjne o 22% mniej niż samochód z silnikiem Diesla i o 28% mniej niż benzynowy. Natomiast w krajach z mniejszym udziałem węgla w produkcji prądu, np. w Szwecji, różnica może sięgać nawet 80%.