Nietrudno sobie wyobrazić, jak wpłynęłoby to na wygląd naszej planety. Przede wszystkim pod wodą zniknęłoby wiele wysp oraz terenów przybrzeżnych, odbierając miejsce do życia milionom mieszkańców Ziemi. To nie byłby jednak koniec zmian wynikających ze zbliżenia się Srebrnego Globu do Błękitnej Planety.
Czytaj też: Księżyc Jowisza podlega regularnemu „bombardowaniu”. Czy Europa naprawdę może zawierać życie?
Innym poważnym skutkiem byłoby bowiem występowanie silnych drgań powstających na skutek nagłego wzrostu siły przyciągania grawitacyjnego Księżyca. Innymi słowy, mielibyśmy więcej problemów z trzęsieniami ziemi, erupcjami wulkanów czy tsunami. Przykładem może być księżyc Jowisza, zwany Io, który jest niezwykle wulkanicznym obiektem, rozgrzanym na skutek oddziaływań grawitacyjnych zachodzących pomiędzy nim, Jowiszem a innymi satelitami.
Zmniejszenie dystansu dzielącego Księżyc i Ziemię miałoby szereg skutków
To nadal nie koniec zmian. Obrót Ziemi uległby spowolnieniu, ponieważ grawitacja Księżyca wpływa na oceany, przez co powstające tarcie między dnem oceanu a wodą spowalnia obrót całej planety. Obecnie spowolnienie tego zjawiska wynosi około jedną tysięczną sekundy na wiek. Gdyby Księżyc znajdował się w odległości o połowę mniejszej, obrót Ziemi zwolniłby jeszcze bardziej.
Czytaj też: Łazik VIPER będzie przemierzał Księżyc. NASA udostępniła plan misji
Mniej inwazyjnym skutkiem zmniejszenia odległości pomiędzy Ziemią i Księżycem byłyby częstsze zaćmienia Słońca. Nasz naturalny satelita zajmowałby większy obszar nieba, dzięki czemu mógłby skuteczniej zasłaniać widok centralnego obiektu Układu Słonecznego. W tym przypadku niekoniecznie pojawiłyby się jednak negatywne konsekwencje.