Nie tak dawno przypominaliśmy, że triada nuklearna Stanów Zjednoczonych wymaga odświeżenia i to na swoich wszystkich, bo trzech frontach. Mowa więc o międzykontynentalnych pociskach balistycznych, czyhających w głębinach okrętach podwodnych ze swoimi własnymi nuklearnymi pociskami, czy bombowcach ze swoimi unikalnymi pociskami, które są dziś naszym głównym bohaterem.
Czytaj też: Niewidzialni żołnierze nawet przy użyciu podczerwieni? To umożliwia izraelski Kit 300
Zanim jednak o nich i tym, jak to Raytheon zgarnął 2 miliardy dolarów na rozwój nowych nuklearnych pocisków manewrowych, warto wspomnieć, że obecnie triada nuklearna USA, to w rzeczywistości dyada. Wszystko przez to, że państwo nie utrzymuje bombowców w gotowości do ataku, czyli z napełnionymi zbiornikami paliwa i termonuklearnymi systemami broni, jak to było podczas Zimnej Wojny. Wtedy swoją drogą STRATCOM utrzymywał nieustannie w locie aż 12 bombowców, gdzie nie mogły zostać łatwo zniszczone, a dziś, choć 96 bombowców USA jest zdolnych do ataku nuklearnego, to nie utrzymuje statusu nuklearnej gotowości.
7,59 miliarda złotych na rozwój nuklearnych pocisków manewrowych LRSO
W przeliczeniu Raytheon okazał się najlepszą firmą godną kontraktu o wartości prawie 7,6 miliarda złotych, które uzyska od Sił Powietrznych USA na rzecz opracowania nuklearnych pocisków manewrowych nowej generacji. Mowa o LRSO (Long Range Stand Off), czyli pociskach do wystrzeliwania z powietrza o zasięgu ponad 2414 km, które mają za zadanie zastąpić ALCM z lat 80., czyli znane AGM-86B (widzicie je na zdjęciach).
Czytaj też: Obejrzyj jak czołg zestrzeliwuje zagrażającą mu rakietę. Rosyjski T-72B3 w akcji
To kontynuacja rozpoczętych w 2017 roku kontraktów udzielonych Lockheed Martinowi oraz Raytheonowi, które obejmowały rozpoczęcie wstępnych prac nad LRSO. Wtedy umowy zostały wycenione na 900 milionów dolarów i miały trwać prawie pięć lat, aby „dojrzeć koncepcje projektowe i udowodnić technologie rozwojowe”.
Czytaj też: Porozumiewające się ze sobą pociski na celowniku Wielkiej Brytanii
Oczekuje się, że prace zostaną zakończone w lutym 2027 roku i od razu nastąpi przejście do produkcji. To z kolei oznacza, że stosunkowo szybko bombowce B-52 Stratofortress, B-2 Spirit i nadchodzące B-21 Long-Range otrzymają zupełnie nowe pociski nuklearne, odświeżając triadę USA. Jak dużo? Ponoć nawet 1000 egzemplarzy, które najpewniej zostaną połączone z nową głowicą W80-4 opracowywaną przez Narodową Administrację Bezpieczeństwa Jądrowego Departamentu Energii.