Kosmiczny Teleskop Keplera, który funkcjonował w latach 2009-2018, zdołał w tym czasie namierzyć co najmniej 27 sygnałów związanych z obecnością samotnych planet. O ile znacząca większość z nich okazała się należeć do znanych już obiektów, tak pięć wydaje się pochodzić od samotnych planet, które nie były wcześniej skatalogowane.
Czytaj też: Kosmiczny Teleskop Hubble’a nadal nie działa, a NASA nie może tego wyjaśnić
Co więcej, 80% przedstawicieli tego grona, czyli cztery samotne planety, wydaje się mieć masę zbliżoną do ziemskiej. Wykrycie tych ciał niebieskich jest szczególnie imponujące, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Kosmiczny Teleskop Keplera nie został zaprojektowany w tym celu. Poza tym, katalogowanie takich obiektów jest utrudnione, ponieważ nie da się ich znaleźć za sprawą powszechnie stosowanej metody tranzytu. Ta wymaga bowiem gwiazd do poszukiwania “przejść”, a samotne planety są pozbawione gospodarzy.
Samotne planety to obiekty pozbawione swoich grawitacyjnych gospodarzy
Z tego względu astronomowie muszą się posiłkować techniką zwaną mikrosoczewkowaniem grawitacyjnym, która wiąże się z istnieniem trzech ciał – Ziemi, obiektu soczewkującego oraz odległego źródła światła. Jest to jednak niezwykle wymagające zadanie, a naukowcy porównują je do poszukiwania pojedynczego “mignięcia” robaczka świętojańskiego na środku autostrady, z użyciem telefonu.
Czytaj też: Planety takie jak Ziemia. Jest ich więcej, niż nam się wydawało
Nie zmienia to faktu, że Kosmiczny Teleskop Keplera podołał zadaniu. W ciągu dwumiesięcznych obserwacji prowadzonych w 2016 roku udokumentował 27 przypadków mikrosoczewkowania grawitacyjnego. 22 z nich okazały się znane nauce, podczas gdy pięć – nie. Astronomowie spodziewają się jednak, że poszukiwania samotnych planet przyspieszą, między innymi za sprawą nadchodzącego teleskopu imienia Nancy Grace Roman. Dokładne ustalenia na ten temat zostały opisane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.