Od kilku dni w mediach Tesla nie cieszy się specjalnym uznaniem. Wprawdzie ogłoszenie dostępności subskrypcji FSD przed kilkoma dniami zostało przyjęte raczej pozytywnie, to związana z tym kwestia sprzętowa już niespecjalnie. Właściciele stosunkowo nowych, 2-letnich Modeli mogą spać wprawdzie spokojnie, ale tych kupionych od 2016 do 2019 roku już niespecjalnie, jeśli chcą sprawdzić na własnej skórze tryb Full Self Driving Tesli, który ciągle jest oczywiście rozwijany w fazie beta.
Czytaj też: Specjalne opony dla elektrycznych samochodów od Pirelli. Oto P Zero HL
Full Self Driving Tesli od dawna budzi wiele wątpliwości. Najpierw narzekano na jego mylącą nazwę, a teraz narzeka się na wymagania stawiane starszym Modelom
Do momentu udostępnienia zapowiadanej subskrypcji FSD Tesla sprzedawała dostęp do autonomicznego trybu na stałe za 10000 dolarów. Na tyle firma wyceniła możliwości samochodu do nawigacji na własną rękę, automatycznego zmieniania pasów jezdni, automatycznego parkowania, podjeżdżania do właściciela, czy reagowania na znaki stopu i oświetlenie. Z czasem jednak te możliwości wskoczą na prawdziwy piąty poziom autonomii, więc inwestycja prawie 40000 zł na przestrzeni czasu ma opłacać się bardziej. A może nie?
Może Tesla po osiągnięciu upragnionego poziomu piątego zapomni o swoich obietnicach i będzie kazała właścicielom obecnych Modeli dopłacić do tego luksusu? Brzmi to jak praktyka firmy naciągającej swoich klientów, ale na tle ostatnich wydarzeń, Tesla właśnie na taką wypadła.
Czytaj też: Abarth F595 zadebiutował jako podkręcony Fiat 500 z technologią Formuły
Racja, teraz Tesla ugięła się pod krytyką, ale zdecydowanie nie w odpowiedni sposób. Wszystko rozbija się o wspomniane Modele sprzedawane na przestrzeni końca 2016 i połowy 2019 roku. Te otrzymały systemy komputerowe Hardware w wersji 2 lub 2.5 i wtedy już zapowiadano, że w przyszłości będą w stanie poradzić sobie z wyzwaniem zapewnienia autonomiczności pakietu Full Self Driving. Teraz okazało się, że jednak tak w rzeczywistości nie jest, a właściciele tych starszych BEV muszą dokonać ulepszenia do Hardware 3.0.
Wsparcie FSD miało być, ale nie będzie. Teraz płaćcie za błędną informację sprzed kilku lat – zdaje się mówić Tesla
W teorii nie jest to problemem – technologia rozwija się w niebywałym tempie, ale Tesla, zamiast naprawić swoje błędne spekulacje darmową aktualizacją dla poniekąd okłamanych klientów, wymaga od nich zapłaty 1500$ za ulepszenie. Teraz cena ta spadła o 500$ i wszyscy, którzy zdecydowali się ją zapłacić w ciągu ostatnich dni, otrzymają stosowny rabat, ale i tak niesmak pozostał.
Czytaj też: Nowe Audi RS3 2022 już z nami. Co przyniosła nowa generacja?
Fala krytyki od razu wylała się na Teslę, która teraz spróbowała naprawić swój błąd obniżką, choć w rzeczywistości powinna oferować ulepszenie za darmo wszystkim chętnym. Tak przynajmniej wyglądałoby to w idealnym świecie, bo jako że sprzedaż ulepszenia do Hardware 3 już ruszyła, teraz jest już nieco za późno na wybrnięcie z problemu.