Specyfikacja Samsung Galaxy Note 20
- Obudowa: 161.6 x 75.2 x 8.3 mm, 192 gram, norma IP68
- Procesor: Samsung Exynos 990 (max. 2,7 GHz)
- Układ graficzny: Mali-G77 MP11
- Pamięć RAM: 8 GB
- Pamięć wewnętrzna: 256 GB
- Ekran: 6,7 cala, sAMOLED Plus, 2400 x 1080 (20/9), 60 Hz, HDR 10+ (ochrona Corning Gorilla Glass 5)
- System: Android 11 z One UI 3.1
- Łączność: Dual SIM, LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/ax, Bluetooth 5.0, USB C 3.2, NFC
- Nawigacja: GPS, Galileo, GLONASS, Beidou
- Moduły dodatkowe: czytnik linii papilarnych, rysik S Pen
- Aparat główny: 12 Mpix (f/1.8, OiS) + 12 Mpix (f/2.2) + 64 Mpix (f/2.0, OiS)
- Aparat przedni: 10 Mpix (f/2.2)
- Bateria: 4300 mAh
- Ładowanie: Fast Charging 2.0, ładowanie przewodowe 25 W, bezprzewodowe 15 W, zwrotne 4,5 W
- Wersje kolorystyczne: miedziany, zielony, szary
- Cena w dniu premiery: 4349 zł
- Cena rok po premierze: 4349 zł…
Cena, cena, cena…
Zestaw sprzedażowy nie zaskakuje, bo poza telefonem, kablem USB C, słuchawkami dousznymi AKG i 25 W ładowarką znajdziemy w nim tylko igłę i dokumentacje. Zestaw ten kosztował w dniu premiery 4349 zł. Ile kosztuje teraz? Oficjalnie… nadal 4349 zł. Oczywiście da radę kupić go taniej, ale również w wielu sklepach nadal widnieje 4349 zł.
Najniższa cena w sklepach internetowych jaką pokazuje Ceneo wynosi 3439 zł, natomiast ceny nowych egzemplarzy na OLX zaczynają się już od 2150 zł. To już znacznie przystępniejsze i bardziej adekwatne ceny w stosunku do tego, co dostajemy.
Test Samsung Galaxy Note 20 – jakość wykonania, czyli kochamy plastik…
Temat „świętokradztwa” w postaci plastikowej obudowy w smartfonie za 4349 zł był wałkowany przez media dość mocno. Po roku oczywiście nic się nie zmieniło, więc powiem tylko tyle – mi plastikowa obudowa nie przeszkadzała. Dzięki niej smartfon może być lżejszy, ale doskonale rozumiem osoby oczekujące w tej cenie materiałów premium. Na szczęście szkło Gorilla Glass 5 jest obecne na froncie urządzenia. Oczywiście, nie jest to najnowsza odmiana – Victus, ale i tak spokojnie wystarczy.
Ponadto obudowa jest wodoszczelna i spełnia normę IP68. Wizualnie nie miała czasu się zestarzeć (rok to za mało), tak więc nadal prezentuje się stylowo i biznesowo. W dodatku, dzięki matowej farbie obudowa nie zbiera łatwo odcisków palców. W ręku też trzyma się go dość pewnie.
Aktualnie dostępne są trzy wersje kolorystyczne: miedziany, zielony i szary.
60 Hz wyświetlacz w 2021 to już za mało…
6,7 calowy ekran został wykonany na matrycy sAMOLED Plus o rozdzielczości 2400 x 1080, więc w teorii powinno być wyśmienicie… ale nie jest. Powodem jest jedynie 60 Hz odświeżanie matrycy. Już rok temu podnosiły się głosy, że 60 Hz ekran w smartfonie za ponad 4 tysiące złotych to nieporozumienie. A co dopiero teraz, kiedy 90 Hz matryce są coraz częściej montowane w urządzeniach w cenie poniżej 1500 zł, które dodatkowo obsługują już też sieci 5G. przykładem jest tu np. testowany niedawno One Plus Nord CE 5G.
Pomijając ten mankament, to sama jakość obrazu jest oczywiście bardzo dobra, jak przystało na matrycę sAMOLED Plus. Czerń jest oddana perfekcyjnie, barwy żywe i nasycone, a kąty widzenia – świetne.
Na koniec warto dodać, że ekran jest płaski. Mi to nie przeszkadzało, ale jeśli ktoś się przyzwyczaił to mocno zaokrąglonego ekranu na krawędziach, to może być zdziwiony.
Wydajność nadal na wysokim poziomie!
Sercem smartfonu w wersji LTE (czyli dziś testowanej) jest procesor Samsung Exynos 990 wspierany przez grafikę Mali-G77 MP11 i 8 GB pamięci RAM. Zestaw ten nadal oferuje świetną wydajność, ale do poziomu tegorocznych flagowców już nie dorasta. Ba, już w momencie premiery były od niego mocniejsze smartfony. I to by nie kuło, bo w codziennym użytkowaniu telefon działa świetnie, gdyby nie ta cena…
Aktualne Note 20 w benchmarkach wypada następująco:
- Antutu Benchmark 9.0.12 – 633 600 pkt
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – 5565 pkt (OpenGL ES 3.1)
- 3D Mark (test Sling Shot) – Maxed Out! pkt
- 3D Mark Wild Life – 2273 pkt
- 3D Mark Wild Life Extreme – 697 pkt
Z 256 GB pamięci wewnętrznej, do Naszej dyspozycji pozostaje około 220 GB. Jest to o tyle ważne, że smartfon nie obsługuje kart pamięci.
Test Samsung Galaxy Note 20 – jakość dźwięku
Note 20 nie posiada złącza miniJack, ani tym bardziej przejściówki w zestawie. Są za to słuchawki podłączane bezpośrednio przez USB C firmy AKG. Są one naprawdę dobrej jakości. Jakość dźwięku na złączu należy określić jako bardzo dobrą.
Stereofoniczne głośniki grają naprawdę dobrze. Nie są może demonem niskich tonów, ale jak na tego typu głośniki – jest bardzo dobrze. W ustawieniach możemy włączyć Dolby Atmos, którego działanie jest… różne, w zależności od ustawień, ale niektórym z pewnością przypadnie do gustu. Ponadto jest jeszcze manualny korektor i Adapt Sound. Obie funkcje pomogą ustawić odpowiadające nam częstotliwości i pomóc sobie w przypadku niedosłyszenia.
Wyposażenie, czyli brak 5G w 2021 roku odbija się czkawką
Testowany smartfon obsługuje tylko LTE. Tak, za telefon bez 5G trzeba zapłacić oficjalnie nadal 4349 zł! Wersja z 5G istnieje, ale jest kilkaset złotych droższa. W czasach, gdy za smartfony z obsługą 5G płacimy już czasami mniej niż 1000 zł, budzi to tylko zdziwienie na twarzy.
Na szczęście smartfon jest obsługuje fizycznie dwie karty nano SIM (jest też opcja e-SIM) oraz Wi-Fi 6. Z pozostałego wyposażenia należy wymienić Bluetooth 5.0, USB C 3.2 oraz oczywiście NFC.
Jakość rozmów przez cały okres trwania testów stała na wysokim poziomie. Również z nawigacją nie miałem najmniejszego problemu.
Test Samsung Galaxy Note 20 – zabezpieczenia
Czytnik linii papilarnych został umieszczony pod ekranem. Działa szybko i celnie. Odblokowanie za pomocą skanu twarzy również przebiega bez problemów, o ile nie próbujemy tego w absolutnych ciemnościach. W ustawieniach możemy zdecydować, czy otwarcie oczu będzie wymagane, czy też nie.
Aktualizacje, aktualizacje, czyli One IU po roku (+ S Pen)
Aktualizacje to akurat coś, o co nabywcy flagowców Samsunga mogą być spokojni. Aktualnie telefon pracuje na Androidzie 11 z nakładką One UI 3.1 z poprawkami bezpieczeństwa z lipca 2021 r. Pod tym kątem jest więc świetnie.
Co do płynności działania również nie ma najmniejszych zastrzeżeń, choć oczywiście widać tu brak wyższej częstotliwości odświeżania obrazu…
Wizualnie sam system nie zmienił się zbytnio przez rok. Nada jest więc funkcjonalnie, kolorowo, a zarazem przejrzyście. Część aplikacji nie jest zainstalowanych na start, jak chociażby kalkulator. Możemy je pobrać sobie ze sklepu Galaxy Store. Poza tym w ustawieniach znajdziemy oczywiście m.in. tryb ciemny dla menu, Always On Display, możliwość podłączenia do stacji DeX oraz rozbudowaną obsługę gestów. Boczny klawisz, do Bixby standardowo możemy już przeprogramować na inną aplikację lub po prostu menu wyłączania urządzenia.
Teraz parę słów o rysiku S Pen. Czas reakcji rysika w Galaxy Note 20 Ultra wynosi tylko 9 ms, a w testowanym Note 20 na ona wartości 26 ms. Nie ma jednak powodu do niepokoju, bowiem w Note 10 wynosił on aż 42 ms.
Korzystanie z rysika w Galaxy Note20 jest bardzo przyjemne. Co prawda używałem go głównie do przycinania i edycji zdjęć lub screenshotów, ale zastosowań ma on dużo więcej. Pytanie, ile z nich będziemy wykorzystywali na co dzień, a nie tylko jako wtedy, gdy będziemy chcieli zabłysnąć jakimś bajerem. Niemniej cykanie zdjęć za pomocą przycisku rysika na wakacjach może być bardzo przydatne 😉
P.S. Dzięki współpracy Samsunga i Microsoftu dostajemy też możliwość synchronizacji notatek pomiędzy smartfonem, a komputerem z systemem Windows i innymi urządzeniami Samsunga.
Aparat dobry, nawet bardzo. Ale cudów się nie spodziewajcie!
W Note 20 znajdziemy praktycznie taki sam zestaw aparatów, który jest w modelu Galaxy S20. Nie jest to więc już rynkowa czołówka, ale powinno być bardzo dobrze.
Dostajemy więc potrójny aparat główny:
- Podstawowy 12 Mpix (F/1.8, 26mm, 1/1.76″, 1.8µm. OIS)
- Teleobiektyw 64 Mpix (F/2.0, 1/1.72″, 0.8µm, 3-krotny bezstratny zoom)
- Szerokokątny 12 Mpix (F/2.2, 13mm)
Wspiera je pojedyncza dioda doświetlająca. Jak te aparaty sprawdzają się w praktyce?
Ogólnie bardzo dobrze. Szczegółów jest dużo, a nasycenie barw jest trzymane pod kontrolą. Zarówno 3 krotny zoom bezstratny, jak i obiektyw szerokokątny doskonale się sprawują, choć w przypadku tego drugiego wyraźnie widać spadki szczegółowości na brzegach kadru. Zwłaszcza w nocnych ujęciach. W nocy aparat podstawowy ma też tendencję do zbytniego rozjaśniania kadru. Tego akurat o szerokokątnym powiedzieć nie można.
W ustawieniach znajdziemy m.in. tryb profesjonalny z czasem naświetlania do 30 sekund.
Jeśli chodzi o możliwości nagrywania wideo, to filmy możemy kręcić maksymalnie w 8K przy 24 kl/s. Niemniej wtedy możemy korzystać jedynie z podstawowego obiektywu. Pozostałe stają się dostępne dopiero po zmniejszeniu jakości do 4K przy 30 kl/s.
Przedni aparat do sefie to 10 Mpix matryca z optyką o jasności f/2.2. Ogólnie zdjęcia wychodzą niezłe, ale czasami są problemy z HDR i przepalonym niebem. Przykład poniżej.
Test Samsung Galaxy Note 20 – superszybkie ładowanie? Nie w 2021!
Smartfon został wyposażony w baterię o pojemności 4300 mAh. Nie spodziewałem się po niej cudów, więc się i nie rozczarowałem. Dwa dni pracy w cyklu mieszanym lub jeden dzień intensywnej pracy to wszystko, co może nam zaoferować.
Smartfon obsługuje „superszybkie” ładowanie (taki komunikat widnieje na wyświetlaczu po podłączeniu do gniazdka oryginalnej ładowarki). Sęk w tym, że ładowarka dołączona do zestawu wspiera ładowanie do 25 W. To tyle samo, co mój Galaxy Note 10 Lite (starszy i dużo tańszy). W praktyce czasy ładowania prezentują się następująco:
- w 20 min – 40 %
- w 45 min – 75 %
- w 60 min – 91 %
- w ok. 70 min – 100 %
Jasne, te rezultaty nie są złe. Są nawet całkiem niezłe, ale do „superszybkiego” ładowania w 2021 roku moim zdaniem daleko. Zauważalnie tańszy, tegoroczny Xiaomi Mi 11 (bez Ultra) naładujemy do pełna w 50 minut, a ma o 300 mAh większą baterię. Tam jednak producent dołącza 55 W ładowarkę do zestawu…
Podsumowanie – czy warto kupić Samsung Galaxy Note 20 rok po premierze?
W oficjalniej cenie 4349 zł, która nadal widnieje na stronie producenta i w wielu sklepach internetowych? Moim zdaniem NIE! Toż to cena premierowa, ustalona rok temu. Jeśli jednak nie boimy się nabyć telefon z drugiej ręki to jest to propozycja godna uwagi w cenie poniżej 3000 zł za nowy egzemplarz. Takie oferty bez trudu znajdziemy np. na OLX.
Mi z Samsunga Galaxy Note 20 korzystało się dobrze, ale przed zakupem pamiętajcie, że nie posiada on ani gniazda na karty pamięci, ani obsługi sieci 5G, ani tym bardziej 90 Hz odświeżania ekranu. A to już znaczące braki w tej cenie…