Afera wokół wolanta w nowych Modelach S
Po raz pierwszy o kierownicy motylkowej Modelu S w formie wolanta usłyszeliśmy pod koniec stycznia bieżącego roku, kiedy to Tesla ujawniła odświeżenie swojego elektrycznego sedana. Na jego rynkową premierę poczekaliśmy kilka miesięcy, ale dostawy ruszyły już kilka tygodni temu, generując całą masę komentarzy na temat poczynań Tesli.
Czytaj też: Ruszyły testy autonomicznego samochodu od Mobileye należącej do Intela
Zdecydowanie jednak można pochwalić firmę za porzucenie złego dla środowiska chromu, odpicowanie systemu infotainment, znaczące usprawnienie komputera pokładowego, mogącego odpalić nawet Cyberpunka 2077 i… przynajmniej chęć zmiany tego, co każdy kojarzy, czyli tradycyjnej formy kierownicy. Ta w nowym Modelu S przyjęła formę wolanta i choć zakładaliśmy, że tradycyjna kierownica wejdzie w grę (zwłaszcza po zauważeniu jednego z egzemplarzy z tradycyjną kierownicą), to dziś okazało się, że na Tesla za wszelką cenę będzie przepychać swój nowy projekt. Podobnie jak BMW swoje nowe wielkie “nery”.
Mogłoby się wydawać, że kontrowersje i problem kręcących nosem klientów można rozwiązać łatwo – oferując obie wersje kierownicy. Jednak Tesla pozostanie nieugięta. Będzie oferować nowe Modele S wyłącznie z wolantem. Potwierdził to sam Elon Musk w powyższym wpisie na Twitterze.
Czytaj też: Czy elektryczne samochody szkodzą środowisku bardziej niż spalinowe?
Czym dokładnie jest wolant Modelu S?
Nowa kierownica Tesli, okrzyknięta w Polsce mianem wolanta, a w USA nazywana “yoke” porzuca dźwignie związane ze sterowaniem kierunkowskazami, reflektorami i wycieraczkami. W rzeczywistości nie jest wyposażona w żadną dźwignię, bo wszystko związane ze sterowaniem samochodu zostało zintegrowane bezpośrednio na niej. Tesla zastąpiła dźwignie panelami i przyciskami dotykowymi wokół pokręteł “pod kciukiem”, aby zapewnić jeszcze lepsze wrażenia z jazdy oraz możliwie najbardziej minimalistyczne wnętrze.
Czytaj też: Elektryczny motocykl Da Vinci DC100 kusi silnikowym HUBem
Trzeba przyznać, że wolant rzeczywiście wygląda nowocześnie, wpisuje się w wizjonerski charakter Tesli, a nawet sprawdza się dobrze pod kątem bezpieczeństwa. Zapewnia bowiem nie tylko lepszą widoczność, ale też zmusza kierowców do trzymania kierownicy z dłońmi na godzinie dziewiątej i trzeciej, czyli tej najbezpieczniejszej w razie wypadku lub utraty kontroli nad pojazdem. Jednocześnie “kręcenie nią” jest ponoć trudne, a właściciele nowych Modeli S narzekają też na przymus przyzwyczajania się do przycisków dotykowych. Słyszy się nawet określenia, że wolant to nie kierownica, a “pół kierownica”. Jednak wszyscy chętni na nowy Model S nie będą mieć w tej kwestii nic do gadania.