Oby był niebieski, oby był niebieski… BMW 2 Gran Coupe był niebieski!
Kiedy jechałam po auto, po cichu liczyłam na jeden z 3 niebieskich odcieni jakie BMW proponuje w tym modelu. Poza standardową bielą widziałam wcześniej wersję czerwoną i nieszczególnie mi się spodobała. Ku mojej uciesze, na parkingu stała śliczna, niebieska Dwójka. Nie jakiś przydymiony, nudny granat czy nieśmiały błękit, a odważny, wyrazisty, metalizowany niebieski! Naprawdę polecam, zarówno przy wyborze lakieru auta, jak i lakieru do paznokci.
Pomijając kolor, pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę, jest brak masywnego grilla charakterystycznego dla nowej generacji rodzeństwa Dwójki. Tutaj mamy do czynienia z niewielką konstrukcją sięgającą tablicy rejestracyjnej. Podejrzewam, że cieszy to cały tłum fanów motoryzacji, którzy do tej pory nie mogą przeżyć faktu, że design grillów większości nowych BMW zmienił się tak drastycznie. Mnie jednak trochę brakowało tego pazura, niemniej jednak przód dwójki prezentuje się zgrabnie. Smukłe światła, odważne wloty powietrza (to nie atrapy oraz zasługa M-pakietu) i zdecydowane linie sprawiają, że autko jest zadziorne i cieszy oczy. Z tyłu jest tak samo dobrze jak z przodu – lekko zadarty tyłek, ładnie wyeksponowane rury wydechowe i maleńki spojler. Koniecznie należy też wspomnieć o bezramkowych drzwiach, które wyglądają fenomenalnie! Może zabrzmi to dziwnie, ale ten smaczek jest moim ulubionym elementem zewnętrznym auta.
Dwójka wygląda dosyć masywnie, ale mierzy zaledwie 4526 mm długości przy 1800 mm szerokości (2081 mm z lusterkami) i 1420 mm wysokości. Jest więc autem stosunkowo niewielkim, ale nie odczujecie tego w środku, w szczególności na przednich siedzeniach. Miejsca jest tutaj wystarczająco dużo nawet dla dorosłych, wysokich osób. Z tyłu jest już nieco inaczej – osoby powyżej 1,80m wysokości będą musiały się nieco garbić, więc dłuższa trasa na tylnym siedzeniu może okazać się mało przyjemnym doświadczeniem.
Skoro już przy wnętrzu jesteśmy. BMW 2 Gran Coupe to bardzo funkcjonalne auto
Kiedy usiadłam za kierownicą, natychmiast rozpoznałam rozkład wnętrza i interfejs, tak dobrze znane mi z innych testowanych modeli BMW. Będę się powtarzać, ale już od pierwszych chwil czuć, że niemiecki producent za priorytet stawia sobie komfort jazdy kierowcy. Duży, czytelny head-up, wielofunkcyjna kierownica i najważniejsze funkcje takie jak tryby jazdy dostępne dzięki dedykowanym przyciskom sprawiają, że wszystko co potrzebne, mamy dosłownie pod ręką. Jednocześnie Niemcy nie szaleli z eksponowaniem wszystkich bajerów tego samochodu, ukrywając w dotykowym monitorze funkcje, z których korzysta się rzadziej. Ekran o przekątnej 10,25 cala zapewnia czytelność, a prosty, intuicyjny interfejs będzie nas prowadził za rękę i nie pozwoli się zgubić podczas wyszukiwania interesujących nas funkcji.
Każde BMW jakie było dotychczas testowane przez obie nasze redakcje, było wyposażone w skórzaną tapicerkę, więc widok czegoś innego był miłą odmianą. W tym konkretnym modelu auto obszyte zostało tkaniną trigon i alkantarą. Upraszczając te dwa pojęcia: tkanina w geometryczne wzory i materiał przypominający w dotyku zamsz. Wygląda to prosto i elegancko, do jakości wykonania nie można się przyczepić, a podczas upałów fotele obszyte tymi materiałami nie parzą w tyłek tak mocno jak skórzane. Skoro jesteśmy przy temacie foteli, na pochwałę zasługuje szeroki zakres ich regulacji. Możemy dowolnie ustawić nie tylko ich wysokość czy długość siedziska, ale również szerokość oparcia. Każdy kierowca o niezbyt postawnej budowie doceni tę funkcjonalność, w szczególności przy pokonywaniu ostrych zakrętów. Fotele porządnie trzymają ciało, oszczędzając nam odczuwania na własnej skórze nadmiernych przeciążeń.
Kolejnym przyjemnym akcentem jest podświetlenie wnętrza. Na desce rozdzielczej i drzwiach znajdziemy podświetlane listwy opatrzone trójkątnymi wzorami. Możemy dostosować do swoich preferencji zarówno kolor podświetlenia, jak i jego intensywność. Listwy robią świetną robotę, nadając wnętrzu klimat bez rozpraszania uwagi kierowcy. W połączeniu z ogromnym panoramicznym dachem jazda w nocy jest czystą przyjemnością.
Zatrzymując się na chwilę przy dachu – jest uzupełniony o rzecz drobną, ale tak istotną, że ciężko byłoby przecenić jej wagę. Mam tutaj na myśli… wiatrochron! Tak, tak – niewielka siatka, która podnosi się wraz z otwieraniem dachu. Jak sama nazwa wskazuje, ma nas chronić przed nadmiernym wiatrem, ale najlepsze jest to, że chronił nas przede wszystkim przed wszędobylskimi muchami, komarami i innymi owadami, które niechybnie wpadłyby do kabiny, gdy jechaliśmy z otwartym dachem przez mocno zalesione tereny.
Wybieranie tego później z siatki nie należało do najprzyjemniejszych czynności, ale zdecydowanie wolę obcować z komarami martwymi, niż z żywymi.
BMW iDrive to świetna sprawa, ale nawigację mógłby ktoś zaktualizować
Jedyny zarzut, jaki mam do oprogramowania BMW to jakość ich nawigacji. Przede wszystkim, stara się prowadzić kierowcę jak najkrótszą trasą, często wybierając małe osiedlowe uliczki czy drogi o takiej nawierzchni, że bałabym się jechać szybciej niż 30km/h, aby nie urwać połowy zawieszenia. Mam wrażenie, że nawigacja liczy dystans, ale nie bierze pod uwagę choćby ograniczeń prędkości. Kilka razy zdarzyło mi się ją włączyć, jako adres docelowy ustawiając miejsca, do których jestem w stanie dojechać bez żadnych podpowiedzi i niestety, jadąc zgodnie ze wskazówkami bywały sytuacje, w których nie bardzo wiedziałam gdzie jestem. Krążyłam jakimiś bocznymi uliczkami wyposażonymi w progi zwalniające co kilkanaście metrów i ostatecznie wcale nie dojeżdżałam do celu szybciej, niż jadąc głównymi drogami. Kolejną irytującą cechą nawigacji jest kwestia przeliczania trasy. Jeżeli pojedziemy niezgodnie ze wskazówkami, nawigacja wychwytuje to zbyt późno, a kiedy już ogarnie, że nie jedziemy tak jak powinniśmy i wypadałoby wyznaczyć nam nową trasę, zajmuje jej to sporo czasu. Wszystko to potrafi trwać na tyle długo, że kierowca pojedzie kompletnie nie tam, gdzie powinien, a w momencie aktywacji zmienionej trasy jest już dawno poza nią. Zdarzyło mi się w ten sposób przejechać dwa kolejne skrzyżowania, na których powinnam skręcić w prawo i wtedy naprawdę musiałam nadłożyć sporo drogi.
Poza tym mankamentem system BMW iDrive to nadal wzór wygody i ergonomii. Oferuje bardzo łatwy dostęp do wszystkich funkcji, nie przytłacza ilością dostępnych opcji. Podobnie jak całe wnętrze — jest dla kierowcy. Dosłownie. A wspomnianą nawigację warto zastąpić choćby przez Android Auto. Co ważne, jest to na tyle nowe auto, że do parowania smartfonu nie potrzebujemy kabla USB.
Na papierze osiągi BMW 2 Gran Coupe nie rzucają na kolana. Ale jeździ się nim genialnie
Testowany egzemplarz napędza 4-cylindrowy, 2-litrowy diesel o mocy 190 KM, oferujący 400Nm/1750-2500 obr/min i przyspieszenie 0-100km/h w 7,5s. Jak na diesla, silnik pracuje ładnie i równie ładnie przyspiesza.
Miałam wątpliwą przyjemność przekonania się o tym podczas wyprzedzania idioty kierowcy o przerośniętym ego, któremu najwyraźniej bardzo nie spodobał się fakt, że jest wyprzedzany. Urażony posiadacz auta nie pierwszej świeżości zaczął agresywnie przyspieszać kiedy się z nim zrównałam, a z naprzeciwka nadjeżdżał inny samochód. Nie miałam możliwości schowania się za niego, bo na moje miejsce wjechało inne auto, więc jedyna opcja, jaka mi pozostała to wciśnięcie gazu w podłogę. BMW poradziło sobie bez najmniejszego problemu i w momencie, kiedy niewydarzonemu rajdowcowi odcięło przyspieszenie i wył, jakby miał zaraz zgubić koła, wyminęłam go i uciekłam na swój pas zachowując bezpieczny dystans od samochodu jadącego z naprzeciwka. Mam nadzieję, że jego ego było poturbowane mocniej niż nerwy mojego pasażera. Nie zrozumcie mnie źle, M3 Competition to na pewno nie jest, ale jeżeli zajdzie potrzeba dynamicznej jazdy, nie będziecie zawiedzeni.
Wcześniej wspomniałam, że auto wygląda zadziornie – tak też potrafi się zachowywać. Jest przyczepne i śmiało pokonuje ostre zakręty, grzecznie trzymając się swojego pasa ruchu. Jest to niewątpliwie zasługa systemu xDrive, który dostosowuje rozkład napędu na przednie i tylne koła do sytuacji na drodze. Jeżeli dodamy do tego czuły układ kierowniczy i sztywne zawieszenie – spokojnie możemy puścić wodze fantazji i mieć z tego niezłą frajdę. Nie znaczy to jednak, że przy spokojnej jeździe te elementy będą nas uwierać.
Z pomocą przychodzi adaptacyjny układ jezdny, który oferuje kierowcy 3 tryby jazdy: Sport, Comfort i Eco Pro. Jeżeli mamy ochotę jechać spokojnie i komfortowo, po wyborze trybu Comfort auto będzie zdecydowanie lepiej wybierało nierówności nawierzchni, silnik będzie pracował kulturalnie, a w porządnie wyciszonej kabinie będzie ledwie słyszalny. Różnica pomiędzy trybami jazdy nie jest ogromna, ale nie nazwałabym jej również pomijalną. Jest to zachowanie zdrowego balansu pomiędzy komfortem a sportem, w zależności od tego, czego w danym momencie od dwójki oczekujemy.
Spalanie BMW 2 Gran Coupe miało być niższe, ale i tak jest nieźle
Skoro dostaliśmy diesla, oczekiwaliśmy stosunkowo niskiego spalania… Cóż, można powiedzieć, że tak było. Producent podaje, że w cyklu mieszanym nasze auto spali 4,9l/100km. W trasie, przy spokojnej jeździe w granicach 100 – 110 km/h pewnie tyle właśnie by wyszło, ale już przy prędkościach autostradowych spalanie oscyluje w okolicy 6l/ 100km. Po 4 dniach testowania samochodu i przejechaniu nim 588km w ciągu 12h średnie spalanie wyniosło jednak zdecydowanie więcej, niż podał producent. Po 5 godz. jazdy w zatłoczonej stolicy, 1 godz. stania w korku na S8 i 6 godz. dosyć dynamicznie pokonanej trasy, średnie spalanie jakie pokazał nam komputer pokładowy to 6.8l/100km.
BMW 2 Gran Coupe miało być tanim BMW, a okazało się… przyjemnym BMW
BMW serii 2 Gran Coupe to samochód idealny dla osób preferujących kompaktowe auta ze sportowym zacięciem, które na co dzień potrafią zachowywać się w sposób cywilizowany. Dwójka jest śliczna i słodka jak cukiereczek, ale kiedy sobie tego zażyczymy, potrafi pokazać pazur i bardzo skutecznie zetrzeć pobłażliwe uśmieszki z twarzy pewnej grupy kierowców. Jej prowadzenie jest proste jak oddychanie — będzie robić to, czego od niej wymagamy, nie mniej i nie więcej.
Niedługo przed otrzymaniem auta do testów w sieci zaczęło pojawiać się sporo reklam Dwójki w korzystnym leasingu za niewiele ponad 1000 zł. Faktycznie od 1 100 zł netto miesięcznie możemy mieć słabszy wariant 218d w słabszej wersji wyposażenia i pakietem M-Sport. Katalogowa cena auta to wówczas 135 500 zł brutto, więc mówimy o względnie tanim BMW. Podstawowa cena testowanego wariantu 220d zaczyna się od 157 600 zł brutto, ale może wzrosnąć do grubo ponad 200 tys. złotych w zależności od tego, jak bogate wyposażenie do niego dobierzemy. Co nadal jest uczciwą ceną w stosunku do tego, co auto oferuje.
Za podsumowanie testu niech posłuży komentarz mojej koleżanki, o której wspominałam na początku artykułu. Przyjechałam do niej, wsiadła, przejechałyśmy się, po czym zapytała mnie, czy mam ochotę na urlop na żądanie i jednodniową wycieczkę w głąb kraju. Następnie stwierdziła: „Noooo stara, powiem Ci… No nie mogę się doczekać żeby spotkać tego kumpla, żeby powiedzieć mu, że nie ma pojęcia o czym gada!” Nie kochani, BMW się nie skończyło. BMW ma się świetnie, niezależnie od teorii motoryzacyjnych bajarzy, którzy mentalnie utknęli w 2003 roku.
No i ten lakier… Bajka!