Samoloty z laserami nie są jeszcze powszechnie wykorzystywane, choć wiązki laserowe dalekiego zasięgu wypluwane z systemów na statkach (system HELIOS), czy nawet z karabinów strzeleckich PHASR (Personnel Halting and Stimulation Response), nie są niczym nowym. Te mogą spowodować już trwałą utratę wzroku, doprowadzić do awarii urządzeń elektronicznych, czy zaszkodzić tkankom biologicznym. Jednak nadal nie opracowano lasera tak mocnego, który mógłby siać na prawo i lewo śmiercionośnymi wiązkami laserowymi.
Czytaj też: Armia USA pokazała gotowy do walki prototypowy bojowy pojazd z bronią laserową
To nie oznacza, że prace nad taką bronią nie są już realizowane. W rzeczywistości Laboratorium Badawcze Amerykańskich Sił Powietrznych współpracuje już z firmą Lockheed Martin nad opracowaniem myśliwców z zamontowanymi systemami broni laserowej. Mowa o systemie SHiELD, który będzie w przyszłości funkcjonował obok TALWS, również rozwijanego przez Lockheed Martin, ale stworzenie obu nie jest łatwe, bo powietrzne systemy laserowe muszą pokonać całą masę wyzwań i problemów technologicznych.
Samoloty z laserami jeszcze nie zabijają, ale już teraz służą archeologom w badaniach
Dlatego też obecnie samoloty z laserami, zamiast siać terror, są wykorzystywane do badań archeologicznych. Na ten pomysł wpadł Birger Stichelbaut, archeolog z University of Gandawa w Belgii, który wraz ze swoimi kolegami badaczami wykorzystał samoloty z laserami do mapowania różnych wydarzeń i zmian krajobrazu, które miały miejsce podczas I wojny światowej.
Czytaj też: Dark Eagle to nowa hipersoniczna broń Stanów Zjednoczonych
Mowa dokładnie o wykorzystaniu systemów obrazowania lotniczego, czujników geofizycznych i LiDAR. Te ostatnie działają poprzez wysyłanie impulsów światła laserowego miliony razy na sekundę, co pozwala im określić odległość do otaczających obiektów i zbudować trójwymiarową mapę środowiska na podstawie odbijanego światła. To trio zostało wykorzystane do zbadania miejsca frontu zachodniego w regionie Belgii, który był sceną rozległych walk między aliantami a siłami niemieckimi podczas I wojny światowej.
Badacze porównali zgromadzone dane z samolotów z laserami ze starymi dokumentami i fotografiami, ujawniając różne wzorce i zmiany zachodzące w krajobrazie na przestrzeni czasu. To umożliwiło archeologom przygotowanie map 3D przedstawiających różne struktury z czasów wojny, co pozwoliło wyciągnąć interesujące wnioski nie tylko na temat ciężkiego życia żołnierzy w okopach.
Czytaj też: [Aktualizacja] Były polski okręt podwodny zostanie sprzedany. ORP Kondor zmieni właściciela
Wedle nich nadal 14% gruntów między regionami Kemmel i Welvik we Flandrii nadal ma widoczne ślady z I wojny światowej, żołnierze w okopach walczyli z chorobą stopy okopowej z wykorzystaniem słomy, czy dachówek i tworzyli też “okopową sztukę”. Tego typu szczegóły umożliwia wyciągnąć na światło dzienne obecna technologia, obejmująca właśnie samoloty z radarami.