Układy napędowe na wodór, to nie tylko elektryczność i ogniwa paliwowe
Na samym początku warto zaznaczyć, że silnik wodorowy od Deutz nie działa tak, jak zapewne myślicie. Nie ma nic wspólnego z samochodami typu FCEV (Fuel-Cell Electric Vehicle), czyli tymi, które najczęściej utożsamia się z pojazdami “napędzanymi wodorem”.
Czytaj też: Nowe BMW iX3 już oficjalnie z cenami w Polsce. To odświeżenie po ponad roku na rynku
Wodór w tradycyjnych samochodach FCEV nie napędza bezpośrednio silnika, jak benzyna, ale ulega reakcji chemicznej w ogniwach paliwowych, gdzie zachodzi proces odwróconej elektrolizy. W nim wodór wchodzi w reakcję z tlenem dostarczonym z zewnątrz, czego produktem jest energia elektryczna, ciepło i woda, która w formie zdemineralizowanej, niczym spaliny, jest emitowana na zewnątrz.
Jak działa silnik wodorowy Deutz TCG 7.8 H2?
Nowy silnik wodorowy od Deutz TCG 7.8 H2 działa w zasadzie tak, jak każdy normalny silnik spalinowy, w którym spala się jednak nie benzyna, czy olej napędowy a czysty wodór, dzięki czemu układ napędowy wykazuje prawie zerową emisję CO2 podczas użytkowania. Prawie, bo podczas tego procesu spala się niewielka ilość oleju silnikowego, co dodatkowo powoduje emisję tlenków azotu. To problem nie do obejścia, ale i tak nie przeszkadza to określić TCG 7.8 H2 mianem silnika zeroemisyjnego wedle europejskich norm.
Czytaj też: Znamy ceny Mercedesa EQS w Polsce. To flagowy elektryczny model marki
Deutz to pionierzy systemów napędowych neutralnych pod względem emisji dwutlenku węgla do zastosowań poza drogami publicznymi. Już teraz produkujemy czyste i bardzo wydajne silniki. Teraz robimy kolejny krok: nasz silnik wodorowy jest gotowy do wprowadzenia na rynek. Stanowi to ważny kamień milowy, który pomoże nam wnieść wkład w realizację paryskich celów klimatycznych.– powiedział prezes firmy Deutz dr. Frank Hiller.
Czytaj też: Elektryczny Audi Skysphere, to roadster i grand tourer w jednym
Wchodząc już w szczegóły, TCG 7.8 H2, to 6-cylindrowy silnik wodorowy, którego cechuje cicha praca i spora moc, bo rzędu 200 kW, czyli około 272 koni mechanicznych. Wiemy, że oficjalna premiera rynkowa tej jednostki będzie miała miejsce dopiero za 3 lata, czyli w 2024 roku, ale już za rok ruszy program pilotażowy w stacjonarnym systemie generowania energii. Najpierw nie trafi nawet na pokład samochodów, bo będzie pełnić funkcje generatorów prądów, czy napędów w transporcie szynowym i trudno się temu dziwić. Infrastruktura tankowania wodoru jest bowiem na ten moment bardzo skromna.