Kluczową rolę w badaniach odegrała zasada kopernikańska, w myśl której położenie naszej planety we wszechświecie nie jest w żaden sposób uprzywilejowane względem innych obiektów. Oznacza to, że niekoniecznie znajdujemy się w centrum Wszechświata. Idąc tym tropem, Siraj i Loeb oszacowali, że gdyby pozaziemska cywilizacja wykryła nasze sygnały, to przesłanie nam odpowiedzi zajęłoby około 3000 lat.
Czytaj też: Kominy hydrotermalne były kolebką życia sprzed miliardów lat? Mogą pomóc w szukaniu życia pozaziemskiego
Ważne jest, aby oszacować czas odpowiedzi od pozaziemskich odpowiadających cywilizacji, ponieważ takie oszacowanie informuje o naturze efektywnych poszukiwań SETI – jak również o implikacjach potwierdzonego sygnału, jeśli kiedykolwiek go otrzymamy. Pytanie, na które próbujemy odpowiedzieć w naszej pracy brzmi: kiedy możemy spodziewać się naszej pierwszej kosmicznej rozmowy?. Samir Siraj i Abraham Loeb
Zdaniem badaczy najbardziej rozpowszechnionym typem technosygnatur emitowanych z Ziemi są fale radiowe.. Należy również przyjąć, że kosmici uznaliby tego typu sygnały za technosygnatury i będą zajmowali się ich poszukiwaniem. Pierwsza transmisja radiowa na większą odległość miała miejsce w 1901 roku, kiedy to Guglielmo Marconi przesłał sygnał pomiędzy Anglią i Nową Fundlandią. Rachunek jest prosty: jeśli w odległości stu lat świetlnych znajduje się zaawansowana cywilizacja pozaziemska, to mogła już odebrać emitowane przez nas sygnały.
Czytaj też: Droga Mleczna zawiera sporą strukturę o nieznanym pochodzeniu
Tego typu sygnały są zdecydowanie najszybszą drogą komunikacji. Wystarczy wspomnieć, że sondy Voyager, które wystartowały w latach 70. potrzebowałyby jeszcze setek tysięcy lat, aby dolecieć do gwiazd innych niż Słońce. Jeśli mowa o obiektach oddalonych o 100 lat świetlnych, to wtedy w grę wchodzi czekanie milionów lat.
Wiadomość od pozaziemskiej cywilizacji powinna dotrzeć do nas w ciągu 3000 lat
Chociaż ta druga metoda odpowiedzi [z użyciem sond, przyp. red.] skutkuje fizycznym kontaktem z obcymi obiektami, wymaga milionów lat na podróż przez odległość stu lat świetlnych. Oznacza to, że wciąż mamy czas oczekiwania tak długi, jak czas, który upłynął od momentu, gdy przodkowie ludzi po raz pierwszy pojawili się na Ziemi, zanim będziemy świadkami statków nadlatujących w odpowiedzi na nasze audycje radiowe. Abraham Loeb
Jakie są więc wnioski wyciągnięte przez Loeba i Siraja? Ich zdaniem na odpowiedź ze strony pozaziemskiej cywilizacji przyjdzie nam poczekać około 3 tysięcy lat. Jak dodają badacze, fakt, iż istniejemy jako cywilizacja technologiczna od zaledwie stu lat, niejako odbiera nam nadzieję na usłyszenie odpowiedzi na emitowane przez nas sygnały. Oznacza to, iż szansa, byśmy (świadomie bądź nie) rozpoczęli z kimś kosmiczną rozmowę w ostatnich dziesięcioleciach wydaje się bardzo niewielka.