Huawei i auta elektryczne, czyli co ma do zaoferowania chiński gigant?
Huawei nie zamierza tworzyć własnego auta elektrycznego. Nie spodziewajmy się więc, że za rok zadebiutuje Huawei Car. Firma skupia się na rozwijaniu poszczególnych komponentów i byłem bardzo zaskoczony tym, ile ich jest w ofercie.
Huawei na razie skupia się na rynku chińskim i w sklepach już są dostępne pierwsze auta z logo firmy. Jak mówią przedstawiciele chińskiego giganta, na rodzimym rynku jest to uwielbiana marka. Jeśli produkt ma na sobie logo Huawei, jego atrakcyjność automatycznie wzrasta. Firma bardzo racjonalnie podchodzi do swoich możliwości i nie porywa się na współpracę z BMW, czy Mercedesem, choć jeśli w parze z rozmachem pójdzie wysoka jakość produktu, to może się w przyszłości zmienić.
Huawei jest w stanie wyposażyć auto elektryczne w najważniejsze komponenty. Producentowi zostaje kosmetyka
Zacznijmy może od tego, w co Huawei nie wyposaża auta. Są to koła, karoseria, wyposażenie wnętrza i szeroko pojęta mechanika, czyli amortyzatory, wahacze, hamulce itd. Przed odwiedzeniem stoiska firmy byłem przekonany, że Huawei ma do zaoferowania głównie oprogramowanie, moduły łączności i ewentualnie czujniki. Ale jest tego znacznie więcej.
Takim pierwszym, chyba największym zaskoczeniem, jest jednostka napędowa. Huawei nazwał ją PowerTrain. Na wystawie mogliśmy zobaczyć dwie takie jednostki, jedną o mocy 150kW i momencie obrotowym 3900 Nm oraz drugą o mocy 120kW i momencie 2500 Nm.
Kolejnym ciekawym elementem jest jednostka regulacji temperatury. Jak dobrze wiemy, auta elektryczne mają problemy w niższych temperaturach. Ich zasięg wówczas spada. Huawei wykorzystał tutaj doświadczenie z budowy stacji bazowych sieci komórkowych, gdzie potrzebne jest bardzo wydajne chłodzenie. W tym przypadku oprócz chłodzenia, mamy też odpowiednio wydajne grzanie. Firma przekonuje, że jest w stanie zaoferować 10% większy zasięg niż konkurencja w temperaturze poniżej 7 stopni Celsjusza oraz działanie w temperaturze do -18 stopni, podczas gdy średnia branży to -10 stopni. Pomaga w tym również szybsza kalibracja dopasowana do użytkownika, która wynosi 45 dni (przy 120 dniach w przypadku konkurencji). A to wszystko udało się stworzyć przy uproszczeniu konstrukcji – wykorzystaniu 10% mniejszej liczby komponentów oraz ograniczeniu rurek wewnątrz układu o 40%.
Huawei ma też w ofercie własne akumulatory. Litowo-jonowe ogniwa są kompatybilne z systemami 400-800V i obsługują szybkie ładowanie o mocy 200 kW. Co ciekawe, dostępna jest też funkcja powerbanku, pozwalająca na naładowanie innego auta. Do dyspozycji jest moc 7kW lub 11kW. To może przypominać funkcję ładowania zwrotnego ze smartfonów.
Inteligentne systemy, 70-calowy head-up, Harmony OS i autonomiczna jazda
W ofercie Huaweia nie mogło zabraknąć rozwiązań typowo technologicznych. Tym najbardziej efektowny jest na pewno head-up, który oferuje obraz o ekwiwalencie przekątnej 70 cali i kącie widzenia 13° x 5°, ze wsparciem rozszerzonej rzeczywistości. Coś takiego widziałem do tej pory tylko w Mercedesie EQS. Jak to działa?
Na drogę nakładane są wskazówki rozszerzonej rzeczywistości. Jeśli nawigacja każe nam skręcić w lewo, na pasy jezdni zostaną nałożone strzałki ze wskazówkami. Inną bardzo użyteczną funkcją jest podświetlanie zagrożeń. Jeśli do przejścia zbliża się pieszy, jego sylwetka zostanie podświetlona na czerwono. Uchwycenie prezentacji wyświetlanej na szybie auta były dosyć trudne, ale w praktyce wygląda to tak:
Huawei chwali się jakością wyświetlanego obrazu, z zagęszczeniem pikseli na poziomie ponad 100 pikseli na cal. Na szybie mogą być wyświetlane nie tylko wskazówki, ale również filmy, czy połączenia wideo.
Za prawidłowe rozpoznawanie otoczenia odpowiada system kamer. Dwie o rozdzielczości 8 Mpix z polem widzenia 120 stopni i zasięgiem 500 metrów oraz obiektywy typu FishEye zapewniające widok w 360 stopniach i zasięg 80 metrów.
Do tego mamy radary 4D wykorzystujące fale milimetrowe. Ich zasięg to 300 metrów, a pole widzenia to 30 stopni w pionie i 120 stopni w poziomie. Radar monitoruje sytuację na drodze, przetwarzając to w formie widocznej na poniższym zdjęciu. Kropki na radarze są tym, co widzi auto, a później jest to przetwarzane na graficzne informacje dla kierowcy. Radar jest też wykorzystywany do autonomicznej jazdy.
Aby wszystko to działało szybko i sprawnie, potrzebny jest odpowiedni zapas mocy oraz szybka łączność. Odpowiadają za to układy MDC, czyli Mobile Data Center.
Na koniec został nam Harmony OS. System, który znamy z urządzeń mobilnych może też działać w samochodzie. Jego największą zaletą jest integracja z całym ekosystemem Huawei. Pozwala na łatwe parowanie np. smartfonu z samochodem i odbieranie połączeń czy nawet prowadzenie wideokonferencji w trakcie jazdy. System, nawet na niefinalnym ekranie demonstracyjnym, działał idealnie płynnie i błyskawicznie reagowała na polecenia.
Prezentacja rozwiązań Huawei mocno mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się, że firma zajmuje się tworzeniem komponentów do aut na tak szeroką skalę. Jednostka napędowa to chyba ostatnie, o co bym Huawei posądzał. Teraz pozostaje obserwować, jak potoczą się dalsze losy zaprezentowanych rozwiązań. Czy zobaczymy je w europejskich markach samochodów? W najbliższym czasie – szczerze wątpię. Ale jeśli na rynku motoryzacyjnym Huawei będzie mieć ofertę podobną jak w sektorze telekomunikacyjnym, oferując zaawansowane rozwiązania, często unikatowe za niską cenę, to szybko może na siebie zwrócić uwagę europejskich gigantów.