Korea Północna i jej nowy nuklearny pocisk manewrujący
Zacznijmy może od tego, że po raz pierwszy na temat najnowszego testu Korei Północnej z nuklearnym pociskiem manewrującym w roli głównej, poinformował serwis Time Magazine. Według zebranych przez niego informacji, Korea Północna z powodzeniem przetestowała nowy wariant pocisku manewrującego dalekiego zasięgu w swoich próbach stworzenia nowego systemu. Ten jest obecnie w stanie przeprowadzić ataki nuklearne nie tylko na Koreę Południową, ale także na Japonię.
Czytaj też: Ranger wystrzelił SM-6. To pierwszy taki test z bezzałogowym okrętem i pociskiem w roli głównej
Według państwowej Centralnej Agencji Prasowej, która poinformowała o tym w poniedziałkowym raporcie, nowe pociski z Korei Północnej leciały po „orbitach lotu według wzorca 8” przez ponad dwie godziny zarówno w sobotę, jak i w niedzielę. W tym czasie pokonały około 1500 kilometrów nad lądem i morzem, aby finalnie uderzyć w improwizowane cele. Zdjęć oczywiście nie mamy, bo to państwo nie pozwala im wydostać się poza swoje granice. Stąd na zdjęciach obecność AGM-86 i ulepszonego do Bloku IV Tomahawka.
W teorii nie mówi to zbyt wiele, ale liczby wskazują, że z tymi pociskami Korea Północne jest teraz w stanie uderzyć w większą część Japonii. Nie mamy jednak jednoznacznego potwierdzenia, że ten kraj w rzeczywistości posiada i czy może wprowadzić na służbę tego typu pociski manewrujące dalekiego zasięgu.
Dlaczego pocisk manewrujący jest większym zagrożeniem od balistycznego?
Porównując pocisk manewrujący do balistycznego (nie ważne, czy z konwencjonalną czy nuklearną głowicą), należy podkreślić przede wszystkim sposób ich lotu. Te drugie po wystrzeleniu mogą dotrzeć prawdzie znacznie dalej względem pocisków manewrujących, ale po wystrzeleniu lecą przewidywalnie, po konkretnej, bardzo łukowatej trajektorii bez zużywania napędu. Są tym samym łatwiejsze do zauważenia i podjęcia stosownej reakcji.
Czytaj też: Brytyjska marynarka po 2050 roku. Znamy technologiczną wizję Royal Navy
Z kolei pociski manewrujące, to już coś z zupełnie innej bajki. Po wystrzeleniu nie wlatują tak wysoko ponad Ziemię, unikając aż tak prostego wykrycia. Dodatkowo można nimi sterować, więc są na dodatek bardziej zwrotne, dzięki pokładowym czynnym silnikom rakietowym.