Wyobraźcie sobie badanie innej planety przyjaznej dla człowieka, na której po wylądowaniu należałoby sprawdzić pod kątem warunków możliwie największą przestrzeń w możliwie najkrótszym czasie. Latanie dronem z czujnikami zawsze wchodzi w grę, ale nie wydaje się zbyt efektywne. Lepiej byłoby wyrzucić w powietrze maleńkie czujniki bezprzewodowe, które rozeszłyby się na wszystkie strony świata, korzystając po prostu z wiatru i po pewnym czasie zapewniły rozbudowaną bazę danych z tysięcy różnych miejsc. Finalnie nie pozostałby po nich nawet ślad, bo rozłożyłyby się w naturalnym procesie.
Czytaj też: LMXT, czyli idealny powietrzny tankowiec dla Sił Powietrznych USA
Właśnie opracowano najmniejszy obiekt latający w postaci “mikrolotek”
Brzmi nierealnie? Patrząc po tym, co właśnie opracowano, nieszczególnie, bo w dobie coraz większej miniaturyzacji elektroniki, tego typu latające czujniki byłyby jeśli nie teraz, to już wkrótce, możliwe do wyprodukowania i wykorzystania w podobnych scenariuszach. Tych naukowcy wprawdzie nie podali, wspominając tylko o samym aspekcie rozpraszania swoich “microfliers”, czyli “mikrolotek”, na dużym obszarze.
Czytaj też: Jak kontrolować kubity? Jest nowy sposób
Naszym celem było dodanie możliwości lotu do małych systemów elektronicznych z myślą, że te możliwości pozwolą nam na dystrybucję wysoce funkcjonalnych, zminiaturyzowanych urządzeń elektronicznych do wykrywania środowiska w celu monitorowania skażenia, nadzoru populacji lub śledzenia chorób– mówi John Rogers, główny autor badania.
Do ich opracowania zespół wykorzystał zachowanie nasion m.in. dmuchawca, które wiatr w pewnym momencie porywa i przenosi w inne miejsca. Jednak ich wygląd jest zupełnie inny, bo przypominają maleńkie śmigiełka o rozmiarze poniżej milimetra, których aerodynamika pozwala na oddanie się w “ręce” wiatru.
Czytaj też: Powstaje rosyjski układ napędowy AIP. Napędzi bezzałogowy okręt podwodny Sarma
Budowa mikrolotek sprowadza się do elementów elektronicznych, które otaczają łącznie trzy skrzydła na gumowej podkładce. Skromna elektronika, sprowadzająca się do czujników, źródła zasilania, pamięci oraz anteny, zapewnia temu obiektowi nisko położony środek ciężkości, dzięki czemu skrzydła mogą łapać wiatr i dawać się mu ponieść. Ich średnica poniżej 1 mm czyni z nich najmniejsze konstrukcje latające, jakie kiedykolwiek zbudowano.