Australię z każdej strony otaczają szerokie wody. Dlatego też RAN musi mieć dostęp do nowoczesnej floty
To swoista pomoc państwu, dzięki której będzie ono w stanie zbudować swoje własne okręty podwodne o napędzie nuklearnym z konwencjonalną bronią. Czas najwyższy. Australię otacza przecież z każdej strony wodny bezkres, co otwiera furtkę do morskich blokad i ataków ze strony wrogich flot. W tego typu walce okręty podwodne są kluczowe, a niestety państwo nie ma aż tak okazałej floty okrętów tego typu, choć korzysta z nich od ponad wieku, odkąd oddało na służbę HMAS AE1 w 1914 roku.
Czytaj też: Śmigłowiec Defiant X zapowiada się na idealnego zastępcę Black Hawka
Na dodatek, obecnie eksploatowane sześć okrętów podwodnych klasy Collins (zdjęcie powyżej) jest na służbie od 1996 roku i powoli zbliża się kres ich planowanej eksploatacji (do końca 2026 roku). Do tej pory flota australijskiej marynarki wojennej (RAN – Royal Australian Navy) nie miała też na służbie żadnego okrętu napędzanego potęgą atomu (obecnie stosowane są hybrydy z dieslem w roli głównej).
Te pierwsze nuklearne okręty podwodne Australii będą wyjątkowe nie tylko dla kraju, ale też dla podejścia USA do dzielenia się technologią
W 2016 roku ogłoszono zastępstwo okrętów klasy Collins projektem francuskim, ale najwyraźniej zaszły w kwestii tego zmiany. Niestety ogólny projekt sojuszu AUKUS jest obecnie owiany tajemnicą, bo sam program budowy tych okrętów jest wciąż w powijakach. Wiemy jednak, że te pierwsze nuklearne okręty podwodne Australii będą konstruowane w Adelajdzie w Australii Południowej, z pomocą USA i Wielkiej Brytanii.
Czytaj też: Korea Północna przetestowała nowy wariant nuklearnego pocisku manewrującego dalekiego zasięgu
Ponoć w grę ma wejść osiem okrętów podwodnych i każdy z nich będzie napędzany reaktorem jądrowym. Podkreślono jednocześnie, że uzbrojone zostaną w wyłącznie konwencjonalne bronie, a nie te nuklearne. Scott Morrison, premier państwa, jasno podkreślił, że Australia nie zdobędzie broni jądrowej, nie będzie budować cywilnych reaktorów jądrowych i że kraj będzie przestrzegać swoich zobowiązań dotyczących nierozprzestrzeniania broni jądrowej.
Cały sojusz jest na swój sposób wyjątkowy, bo będzie to pierwszy raz od 1958 roku, kiedy Stany Zjednoczone podzielą się technologią napędu jądrowego. Jednak na ten moment nie jest jasne, ile wsparcia technicznego Australia otrzyma od USA, ponieważ może i nie ma cywilnych reaktorów jądrowych, ale ma aktywny sektor fizyki jądrowej i reaktory badawcze.
Odpowiedzi na te pytania przyniesie przyszłość, bo w ciągu najbliższych 18 miesięcy zostanie przeprowadzona wstępna ocena projektu, a program konstrukcji okrętów potrwa co najmniej dekadę i obejmie rozwój infrastruktury i umiejętności niezbędnych do wsparcia budowy takich okrętów podwodnych w kraju.