System GMD, to skrót od Ground-based Midcourse Defense, czyli w bezpośrednim tłumaczeniu, naziemny system obrony średniego kursu. Ten umożliwia wcześniejsze niszczenie ICBM, czyli międzykontynentalnych pocisków balistycznych dalekiego zasięgu w kosmosie.
Czytaj też: F-3, czyli japoński myśliwiec szóstej generacji będzie ambitnym dziełem dla kraju
W skrócie test obejmował bezpośrednie uderzenie nadlatującego, potencjalnie zagrażającego państwu pocisku balistycznego z wykorzystaniem przechwytującego EKV (Exoatmospheric Kill Vehicle). Dzięki jego prędkości wystarczyło samo uderzenie, aby zniszczyć ICBM, dzięki czemu Boeing nie musiał stosować żadnego rodzaju materiałów wybuchowych.
Brzmi to zbyt prosto, dlatego czas wejść w szczegóły, czyli innymi słowy, jak działa system GMD?
Test obejmował wystrzelenie w kosmos pocisk przechwytujący EKV (tutaj GBI – Ground-Based Interceptor) z trzystopniową rakietą, ale ustawioną w trybie dwustopniowym. To właśnie pozwoliło na wystrzelenie EKV wcześniej w locie, co z kolei zapewniło wcześniejszą możliwość przechwycenia pocisku, czyli wyeliminowania zagrożenia rakietowego. Jednak w tym podejściu nie chodzi po prostu o to, aby zrezygnować z wykorzystania trzeciego stopnia rakiety, ale także o zmianę profilu lotu i określenie momentu uwolnienia EKV.
Czytaj też: Korea Południowa odmieniła oblicze okrętów podwodnych. Wystrzeliła balistyczny pocisk z okrętu AIP
System GMD jest niezawodny i gotowy, jeśli zostanie wezwany do obrony kraju. Od ponad 20 lat Boeing kieruje rozwojem, integracją i utrzymaniem tego systemu. Jesteśmy dumni, że możemy kontynuować te wysiłki na rzecz systemu GMD w terenie, aby zapewnić ciągłą obronę Stanów Zjednoczonych przez wiele lat.– mówi Debbie Barnett, wiceprezes i dyrektor programu Boeing GMD.
Udana demonstracja potwierdziła, że po dopracowaniu technologii GMD stanie się częścią obecnego systemu obrony przeciwrakietowej USA. To dobra wiadomość, bo szacuje się, że system GMD ma 56% szans na zniszczenie pocisku jednym strzałem i 97% szans na sukces przy salwie z udziałem czterech pocisków przechwytujących.
Czytaj też: „Brzydkie kaczątka” przetestowały nowe systemy bojowe myśliwców F-16
Zanim jednak do wystrzału w ogóle dojdzie, najpierw trzeba wykryć zagrożenie, co umożliwia sieć radarów naziemnych wczesnego ostrzegania oraz radarów lądowych i morskich działających w paśmie X. Dzięki nim system wykrywa, śledzi i oblicza optymalną trajektorię przechwycenia wrogiego pocisku w kosmosie, a następnie naprowadza przechwytywacz bezpośrednio do celu.