Specyfikacja Teufel Radio One
- wymiary 240 x 800 x 900 mm, masa 780 gramów,
- dwa głośniki szerokopasmowe o średnicy 55mm, membrana pasywna 136 x 36mm,
- moc 20W, technologia dźwięku Dynamore,
- zakres częstotliwości 63 x 20 000 Hz,
- radio FM, DAB+, zintegrowana antena,
- alarm, budzik, sleeptimer, Bluetooth,
- gniazdo USB z funkcją ładowania innych urządzeń, gniazdo AUX,
- cena: 779 zł.
W zestawie znajdziemy pakiet instrukcji oraz kabel zasilający.
Teufel Radio One wygląda bardzo niepozornie
Radio jest malutkie i wygląda bardzo niepozornie. Gdybym miał strzelać, zakładałbym, że znajdziemy tu jeden głośniczek o niewielkiej mocy, a nie dwa plus pasywną membranę poprawiającą brzmienie tonów niskich. Znajdziemy ją z tyłu obudowy i w zasadzie to dopiero jej widok sugeruje, że Teufel Radio One to nie jest takie zwyczajne radio.
Z tyłu znajdziemy też gniazdo USB, AUX oraz gniazdo zasilania.
Na przedniej ściance znajduje się, schowany za maskownicą, diodowy ekran wyświetlający najważniejsze informacje. Wyżej mamy gumowe wytłoczenia na maskownicy, które okazują się przyciskami.
Na górze umieszczone zostały przyciski sterujące wraz z pokrętłem. Kolejnym elementem jest przewód anteny umieszczony na spodzie obudowy. Jeśli mamy problem z zasięgiem radia, można go rozwinąć i na czymś zawiesić. Od spodu mamy też gumowe nóżki, pokryte lepką powłoką. Fabrycznie znajduje się na niej folia. Po co zastosowano taki zabieg? Nie zagadniecie, ale niedługo do niego wrócimy.
Obsługa Teufel Radio One jest tak prosta, że początkowo… za trudna?
Im prostszy sprzęt, tym trudniejszy w obsłudze. Tak można scharakteryzować obsługę Teufel Radio One. Jeśli dodamy do tego bardzo lakoniczną instrukcję, trzeba na początku wcisnąć kilka guzików na oślep.
Weźmy choćby ustawienie daty i godziny. Po przeklikaniu, wydawało mi się, wszystkich dostępnych opcji, poddałem się. Okazało się, że wystarczy wyszukać stację radiową, a godzina ustawi się automatycznie. Brawo ja.
Poza tym obsługa szybko staje się bardzo prosta i intuicyjna. Bez względu na aktualnie używaną funkcję. W zasadzie każdy powinien ją sprawnie opanować.
Podstawową funkcją Teufel Radio One jest oczywiście radio. I budzik
Teufel Radio One oferuje obsługę radia FM oraz cyfrowego radia DAB+. W pierwszym przypadku chyba nie potrzebujemy dodatkowego tłumaczenia. Możemy ręcznie zmieniać częstotliwość lub zdać się na wyszukiwanie automatyczne i zapisać trzy ulubione stacje po dedykowanymi przyciskami.
Dla uzyskanie lepszego zasięgu warto skorzystać z kabelka z anteną. Bez niego wyszukałem tylko pięć stacji (wielka płyta w Warszawie, 10. piętro), a po rozwinięciu kabla ponad dwa razy więcej. Ogółem, razem z anteną, nie ma żadnych problemów z odbiorem stacji.
W przypadku DAB+ ciekawostką jest to, że fabrycznie zapamiętane były stacje niemieckie. Niektórych zapewne może to urazić, ale cóż… trzeba było nie kupować niemieckiego radia. Oferta polskiego radia cyfrowego jest w zasadzie żenująca. Mamy głównie masę programów polskiego radia z gadającymi głowami. Nie bardzo jest w czym wybierać, ale to już nie jest wina producenta.
Do tego mamy możliwość ustawienia dwóch alarmów. Obudzić może nas jeden z gotowych dźwięków (tak, niektóre są na wystarczająco irytujące, żeby się obudzić), albo też możemy ustawić budzenie radiem lub muzyką ze smartfonu. Do tego dostępne jest wyłączenie radia po ustalonym z góry czasie.
Muzyki możemy słuchać nie tylko z radia, ale również z dowolnego nośnika Bluetooth, po podłączeniu sprzętu grającego przez AUX lub Bluetooth.
Teufel Radio One zaskakuje jakością dźwięku
W małym ciele wielki dźwięk. Tak można krótko scharakteryzować brzmienie Teufel Radio One. Głośniki o mocy 20W w tak małej obudowie potrafią bardzo pozytywnie zaskoczyć.
Przede wszystkim dźwięk jest bardzo głośny. W odległości 1,5 metra od radia, głośno zaczyna być już po przekroczeniu 50% skali głośności, a czyste brzmienie utrzymuje się nawet lekko powyżej 90%. Później pojawiają się już bardzo delikatne trzaski.
Niskie tony mają nieco cyfrowy pogłos, ale mamy tu sporo basu, który brzmi naprawdę dobrze. Oczywiście to nie będzie dudnienie dużego subwoofera, ale tony niskie są bardzo przyjemne dla ucha. Najwięcej jest dźwięków ze środka skali. Wokale są czyste i brzmią dobrze. Nie ma też problemu z wyłapaniem dźwięków wysokich, które nie są zagłuszane.
Warto też zaznaczyć, że dźwięk ma w sobie nieco przestrzenności. Nie mamy wrażenia, że dociera do nas punktowo. Używałem Teufel Radio One głównie jako głośnika podłączonego do komputera. Radio stało na stole za moimi plecami i dźwięk nie uderzał mnie w tył głowy, a dociera do mnie z lewej i prawej strony. Okazuje się, że Dynamore reklamowany przez Teufela to nie jest tylko pusty slogan reklamowy.
Do głośnego słuchania muzyki Teufel Radio One potrzebuje… gumowych nóżek z lepką powłoką. Powyżej 60% głośności radio zaczyna radośnie podrygiwać. Powyżej 70% są to już konkretne podskoki i np. po postawieniu go na stole, po kilku sekundach może szybko wylądować na podłodze. To dlatego producent zdecydował się na gumowe nóżki przylepiane do podłoża. Prosta rzecz, ale wzorowo zdaje egzamin.
Teufel Radio One to dobry sprzęt, ale czy nie za drogi?
Teufel Radio One to sprzęt, który potrafi się spodobać. Niewielkie, niepozorne radio zaskakuje mocą, głośnością i jakością brzmienia. Sprawdza się jako radio, jak również jako bardzo udany głośnik Bluetooth.
Teufel możę trochę przesadził z miniaturyzacją, bo obudowa jest zbyt lekka do głośnego słuchania muzyki, ale zadbał o odpowiednie przymocowanie jej do podłoża. Bez tego radio potrafi dosłownie zeskoczyć z blatu przy wyższej głośności. A to tylko pokazuje, jak spora drzemie w nim moc.
Teufel Radio One jest bardzo udanym urządzeniem, ale czy warto za nie wydać aż 779 zł? Myślę, że wiele osób będzie miało przed tym opory.