Pudełko i dołączone wyposażenie
Cooler Master wie, jak budować markę i jak sprawić, żeby już na pierwszy rzut oka dane pudło przynosiło na myśl właśnie jego. Tak też, w fioletowo-białej obwolucie z renderami i najważniejszymi informacjami o SK622, znajdziemy kolejne, tym razem już twarde i solidne kartonowe opakowanie.
W środku czeka na nas klawiatura chroniona dodatkowo przyjemnym w dotyku, materiałowym workiem z myślą o transporcie, solidny, dosyć sztywny przewód USB-A do USB-C w materiałowym oplocie, instrukcja co do nawiązania połączenia Bluetooth, karta produktu i prosty kluczyk do ściągania klawiszy z przełączników.
Czytaj też: Test pendrive’ów Kioxia TransMemory U365 i U301 na USB-A 3.2
Najważniejsze cechy SK622
- Klawiatura 60%
- Materiał: tworzywo sztuczne i plastik
- Przełączniki: niskoprofilowe Red/Blue/Brown TTC
- Wymiary: 293 x 103 x 30.28 mm
- Waga: 446 gramów
- Odczepiany 180-centymetrowy przewód USB w materiałowym oplocie
- Podświetlenie RGB
- Łączność Bluetooth 4.0 do 3 urządzeń
- 4000 mAh akumulator
- Aplikacja Cooler Master MasterPlus+
- Przyciski multimedialne, funkcyjne i makr
- Pełny N-Key rollover w trybie przewodowym
- 32-bitowy procesor ARM Cortex M0
- 512 KB wbudowanej pamięci
- Możliwość zarządzania makrami i profilami z poziomu klawiatury
- Gwarancja: 2 lata
Mała, świetna i zachwycająca, czyli wygląd i wykonanie SK622
Klawiatury 60% nie są dla wszystkich. Ba, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że są produkowane wręcz dla nielicznych, zacierając granice między stacjonarnym i mobilnym graniem. Wszystko przez to, że łączenie ich z laptopami nie ma większego sensu, bo wyglądają, jakby były rodem wyjęte z drogich modeli dla graczy, podczas gdy korzystanie z nich w domu przed stacjonarnym komputerem mija się z celem. Po to przecież powstał sprzęt stacjonarny, żeby był odpowiednio duży i tym samym bardziej wszechstronny i przyjemny w użytkowaniu, a przede wszystkim możliwie najbardziej ergonomiczny.
Cooler Master SK622 zalicza się więc do modeli bardzo, ale to bardzo niszowych, bo poświęca wiele, aby być możliwie najbardziej kompaktowym. Stąd obecność niskoprofilowych klawiszy i przełączników, kompletny brak nie tylko bloku numerycznego, ale też rzędu F1-F12 i tego ponad strzałkami. Dopełnia to możliwie najbardziej okrojona i kompaktowa obudowa, która mierzy 293 x 103 x 30.28 milimetrów i waży malutko, bo 446 gramów, kiedy standardowe klawiatury mechaniczne ważą około kilograma.
Innymi słowy, tak – można bez najmniejszego problemu objąć ją dłonią, schować do nawet małej torebki czy torby na laptopa, aby towarzyszyła nam na każdym kroku. Ma to zresztą sens, bo dzięki połączeniu Bluetooth SK622 może szybko i w prosty sposób przełączać się między łącznie trzema urządzeniami po uprzednim sparowaniu, a nawet czterema, o ile zaliczymy do tego połączenie przewodowe. Wtedy jednak będziemy zmuszeni skorzystać z przełącznika na lewym boku klawiatury.
Jeśli już przy wyposażeniu SK622 jesteśmy, to nie zaskoczę Was zapewne pisząc, że w gruncie rzeczy to “kostka z przyciskami”. Właśnie tak – klawisze zajmują zdecydowanie 95% całej powierzchni klawiatury, kiedy patrzymy na nią z góry, a pozostałe elementy sprowadzają się do przełącznika, portu USB-C na samym środku górnej krawędzi i na szczęście, również solidnych nóżek.
Czytaj też: Test Samsung Galaxy Watch4 40mm. Operacja Wear OS nieudana, ale pacjent żyje
Te doczekały się gumowego wyłożenia, które znalazło się również w formie tradycyjnych antypoślizgowych wstawek na dolnej części podstawy. Zachwycam się nimi nie bez powodu, bo producenci często w tego typu modelach zupełnie pomijają nóżki, zapewniające te kilka kluczowych stopni nachylenia, które znacząco zwiększają komfort pisania, co w przypadku SK622 jest wręcz na wagę złota. Zwłaszcza że poprawia to również stabilność klawiatury na blacie.
Jeśli z kolei idzie o samo wykonanie i wygląd, to widzicie na własne oczy, że w wersji Space-Gray SK622 bardzo, ale to bardzo może się podobać. Zawdzięcza to “pływającym klawiszom” wyżłobionych w dolinki, czego efekt potęguje podświetlenie krawędzi, łączące plastikową podstawę z aluminiowym panelem górnym, wykończonym na szczotkowane aluminium. Te dodatkowo posiada zeszlifowane do poziomu lustra krawędzie, co nadaje klawiaturze jeszcze lepszego wyglądu.
Ten imponuje jednak dopiero po aktywowaniu podświetlenia, bo co tu dużo mówić – tradycyjne czarne klawisze z równie tradycyjną czcionką, której nie pomaga nawet towarzystwo ukrytych pod nimi funkcji, nie pasują nieco do świetnie wykończonego aluminium. Aż prosiłoby się o urozmaicenie ich wyglądu, a nawet zastąpienie plastiku jakimś metalem, tłumiącym dobrze uderzenia, ale to oczywiście tylko moje nierealne marzenia, które wywindowałyby cenę do grubych tysięcy.
Na wygląd SK622 trudno jednak narzekać, o co dodatkowo dba z nawiązką sam system podświetlenia z wieloma dostępnymi trybami. Tutaj ponownie trzeba pochwalić producenta, bo zadbał nie tylko o podświetlenie głównego znaku klawisza, ale też pobocznej funkcji, co i tak jest, w przypadku tego typu klawiatury, kluczowe, bo praktycznie każdy klawisz skrywa dodatkową funkcję, do której dostęp umożliwia kombinacja z klawiszem funkcyjnym. Niektóre nawet posiadają aż trzy funkcje, zależnie od trybu.
Funkcje i oprogramowanie MasterPlus+
Zacznę może od tego, że aplikacji żadnej pobierać nie musicie, bo dostosować SK622 można bezpośrednio z poziomu samej klawiatury. Warto jednak, przynajmniej na samym początku, skorzystać z oprogramowania, aby zaktualizować firmware i zapewnić sobie pewność co do możliwie najlepszego działania klawiatury. Doszły mnie jednak słuchy i sam byłem świadkiem, jak SK622 zaczyna zachowywać się dziwnie po włączeniu aplikacji, więc jeśli dręczy to również Was, to spokojnie – wystarczy tylko wyłączyć MasterPlus+, aby zapewnić sobie spokój.
Z niej najlepiej korzystać przewodowo, bo wtedy zapewniamy sobie 1000 Hz odświeżanie i pełny N-Key Rollover. Dla oszczędzania akumulatora, Cooler Master w trybie Bluetooth obniżył odświeżanie do 125 Hz i zrzucił możliwość odczytu nie wszystkich, a maksymalnie sześciu przycisków na raz. Nie są to wielkie spadki możliwości, ale są, więc musicie mieć je na uwadze, choć w rzeczywistości może okazać się, że w ogóle nie będziecie w stanie korzystać z SK622 w trybie Bluetooth.
Czytaj też: Test SteelSeries Prime Mini Wireless. Bezprzewodowa myszka z wyższej półki przeszła na dietę
Ta klawiatura, według wielu komentarzy w sieci, ma tak ogromne opóźnienia, że pisanie lub granie na niej jest niemożliwe. Wystąpiło to również u mnie i to w stopniu, w którym klawiatura zaczęła odmawiać działania, ale po zaktualizowaniu firmware, fabrycznym zresetowaniu klawiatury (klawisz funkcyjny, lewy shift i A) i ponownym nawiązaniu połączenia z pominięciem przewodu, wszystko zaczęło śmigać na telefonie, komputerze oraz laptopie. Warto tutaj wspomnieć, że SK622 możecie połączyć nie tylko z Windowsem, ale też Androidem, iOSem czy MacOS, który doczekał się zresztą specjalnego trybu działania.
Test przełączników i ogólne wrażenia
W moim przypadku, test klawiatury dowolnego typu zawsze jest realizowany tak samo. Najpierw przyzwyczajam się do niej kilka dni, a następnie oceniam, czy zdołałem dostosować się do konkretnego zestawu przycisków i działania przełączników w wystarczającym stopniu, aby napisanie tych słów nie wymagało specjalnego wysiłku. Nawet w trybie Bluetooth, który na jednym ładowaniu i z aktywowanym podświetleniem pozwolił działać SK622 przez około 13 godzin i następnie dwie kolejne, bo dezaktywacji podświetlenia.
Chociaż miałem spore wątpliwości co do tego, czy zdołam przepracować kilka dni z SK622 na biurku, to jednak projekt Cooler Mastera dobrze sprawdził się w praktyce. Zapewne jest to spowodowane tym, że wygląda po prostu jak główny blok wyciągnięty z klawiatury mechanicznej TKL… i bardzo dobrze. Zwłaszcza że producent słusznie zachował główny przycisk Delete i charakterystyczne proporcje dla poszczególnych przycisków. Największy minus? Specyficzna natura tej klawiatury sprawiła, że nie działa na niej kombinacja Ctrl+Shift+Esc.
Jeśli z kolei idzie o przełączniki, SK622 można kupić z przenikami niskoprofilowymi TTC w wersji Blue, Brown i Red, która właśnie trafiła do mnie na testy. Cechuje je wytrzymałość 50 mln aktywacji, oczywiście liniowy charakter działania, około 45 gramów wymaganej siły do wciśnięcia przełącznika i naturalnie skrócony do 3,2 mm zakres działania, który aktywacje odnotowuje już po pokonaniu 1,2 mm.
Innymi słowy, to “szybciej działające Redy”, dzięki swojemu niskiemu profilu, który jednym się spodoba (lekkie stukanie w klawisze podczas pisania, pozwalają osiągać naprawdę wysokie prędkości), a drugim nie przez to, że ich aktywacja zachodzi tak szybko i subtelnie. Wysoką i tak responsywność, jak i stabilność tych większych przycisków, poprawiają dodatkowo metalowe wsporniki.
Test Cooler Master SK622 – podsumowanie
W dniu pisania tego testu najtańsze oferty sprzedaży SK622 Cooler Mastera wynoszą 549 zł, choć częściej można natknąć się na cenę 600 zł. W grę wchodzi więc wysoka półka. Wprawdzie nie tak wysoka, jak ASUS ROG Claymore II za 1500 zł, czy nieco tańszej Mountain Everest Max, ale i tak SK622 zalicza się do segmentu naprawdę imponujących i ciekawych modeli. Czy jednak ta klawiatura sama jest interesująca, ciekawa, a przede wszystkim, warta swojej ceny?
W mojej opinii tak… ale pod pewnymi warunkami. Sama w sobie SK622 jest świetną klawiaturą. Ładnie prezentującą się na biurku, wytrzymałą i kompaktową, a do tego rozbudowaną pod kątem funkcji i możliwości. Jednak te kilkaset złotych, których wyłożenia wymaga, muszą paść na podatny grunt, czyli w ręce osoby, widzącej zastosowanie w trybie Bluetooth dla łącznie trzech urządzeń i wymagającej do pracy takich właśnie kompaktowych rozmiarów. W innym przypadku nie wykorzystacie pełni potencjału SK622 i z pewnością na rynku znajdziecie inne, które lepiej wpiszą się w Wasze wymagania.