Do końca roku dowiemy się, czy wedle australijskiej armii elektryczne rowery w wojsku mają sens
6 października armia australijska opublikowała film, który prezentuje nowe elektryczne rowery rozpoznawcze w akcji. Nagranie i stosowne testy wykonano w Townsville Field Training Area w stanie Queensland, podczas których piechota konna przetestowała kilka ebike Stealth B-52. Teren podbiły w asyście bojowych pojazdów opancerzonych, które jednak nie odgrywały w tym sprawdzianie zbyt wielkiej roli.
Czytaj też: Jak trzyma się okręt podwodny klasy Ohio? Przyglądamy się cichej potędze USA
Dzięki elektrycznym rowerom Stealth B-52, żołnierze byli w stanie podróżować dalej i szybciej, unikając w większym stopniu wykrycia przez siły wroga. W tym zastosowaniu “wojskowi rowerzyści” odpowiadali za wytyczanie trasy bojowemu pojazdowi rozpoznawczemu Boxer i sprawdzanie potencjalnych zagrożeń z wyprzedzeniem. Wszystko to przy zminimalizowanej szansie na ich wykrycie, o co zadbał zarówno cichy napęd, jak i mniejszy potencjał do wzniecania w powietrze pyłu.
Czytaj też: Dlaczego USA i Chiny produkują nawzajem repliki swoich czołgów? Spójrzcie na atrapę Abramsa i Typ 99
Elektryczne rowery B-52 firmy Stealth wykorzystane w tych testach zaliczają się w ujęciu naszego prawa do standardowych motocykli. Jednak w Australii i wedle samego producenta, można określać je mianem rowerów. Łączą w sobie terenowe opony, 4-tłoczkowe hamulce tarczowe, podwójne zawieszenie (200 mm na przodzie i 250 mm na tyle), układ napędowy na bazie pedałów i łańcucha oraz imponujące wspomaganie elektryczne.
Czytaj też: Polowanie na rosyjskie okręty podwodne. Marynarka Wojenna USA stworzyła specjalny oddział TGG
W przypadku tego ostatniego, w grę wchodzi silnik elektryczny o mocy szczytowej rzędu 6,2-kW w tylnej piaście, który zapewnia nie tylko wspomaganie podczas pedałowania, ale też “napęd na zawołanie”. Dzięki niemu maksymalna prędkość wynosi 90 km/h, podczas gdy 2000 Wh akumulator oferuje zasięg do 100 km po pojedynczym 3-godzinnym ładowaniu.