ESS i kontrakt na 8 MWh magazyn z żelaznych akumulatorów przepływowych
Zanim jednak zaczniemy wyjaśniać tajemnice tych innowacyjnych akumulatorów, dowiedzmy się, co do powiedzenia na temat tego kontraktu ma Pasquale Salza, szef długoterminowego przechowywania i systemów hybrydowych w Enel Green Power. Ta firma udzieliła bowiem ESS umowy na dostawę 8-MWh systemu magazynowania energii do obsługi budowanej obecnie farmy fotowoltaicznej, aby zapewnić odporność na ewentualne niedobory lokalnej sieci energetycznej.
Jesteśmy w 100% zaangażowani w magazynowanie energii jako niezbędnego uzupełnienia naszego rozszerzającego się portfolio projektów dotyczących energii odnawialnej. W ramach tego projektu zamierzamy ocenić i zweryfikować akumulatory przepływowe ESS, które wybraliśmy ze względu na ich właściwą kombinację długotrwałej pojemności, długiej żywotności, zrównoważenia środowiskowego i bezpiecznej eksploatacji.
Jak działają, opatentowane już, przepływowe żelazne akumulatory firmy ESS?
Wedle ESS, jej akumulatorowe dzieło do przechowywania energii wykorzystuje wyjątkowy elektrolit, łączący żelazo, sól i wodę. Ten do ładowania i rozładowywania wykorzystuje proces zwany reakcją redoks (to skrót od redukcji i utleniania). Firmie ESS udało się wyeliminować potrzebę stosowania szeregu stałych ogniw lub modułów, osiągając lepszą pojemność magazynowania energii, bezpieczeństwo i wysoką skalowalność.
Czytaj też: Cukier wzbogacił akumulatory następnej generacji. Cel? Detronizacja akumulatorów litowo-jonowych
Przy utlenianiu te żelazne akumulatory tracą poziom naładowania, a przy redukcji zyskują, wykorzystując „ten sam elektrolit zarówno po ujemnej, jak i dodatniej stronie równania, eliminując zanieczyszczenia i degradację”. To z kolei ponoć gwarantuje, że tego typu chemia “pozostaje stabilna dla nieograniczonej liczby głębokich cykli ładowania i rozładowania”.
Czytaj też: Ulepszono akumulatory cynkowo-jonowe. Są tańsze, bezpieczniejsze i przyjaźniejsze środowisku względem Li-Ion
Firma ESS podkreśla, że w jej żelaznych akumulatorach można pokładać wiarę, jako że są niezawodne, opłacalne, wytrzymałe (do ponad 20 lat) i ponoć nawet niepodatne na degradacje. Dodatkowo nie wykorzystano w nich żadnych metali ziem rzadkich (via Interesting Engineering).