W obecnych czasach betonowy pancernik nie byłby wyzwaniem dla nowoczesnych pocisków. Przed kilkoma dekadami Fort Drum był jednak nie do pokonania
Po tym, jak Filipiny znalazły się w rękach USA w 1898 roku, Amerykanie postanowili zadbać o bezpieczeństwo kraju, jako że dwa państwa oddzielały całe tysiące kilometrów. Postąpili słusznie, co udowodniły działania Japonii ledwie dzień po ataku na Pearl Harbor. Już wtedy rozpoczęto bombardowania i ataki na wzmocnienia, fortyfikacje i bunkry, chroniące dostępu do Filipin.
Nie ominęły one wyjątkowego Fort Drum, na który pierwsze bomby spadły 2 stycznia 1942 roku. Nie wyrządziły jednak tej fortyfikacji większych szkód (zniszczono m.in. działka przeciwlotnicze) i to również przy drugim podejściu i ostrzale ciężkiej artylerii (najpierw haubic kalibru 150 mm a później 240 mm), który trwał od 15 lutego do 6 maja tego samego roku.
Czytaj też: Oto pierwsze myśliwce Gripen E. Trafią do brazylijskiego i szwedzkiego lotnictwa
Nie bez powodu. Fort Drum, niczym niewzruszony strażnik, opierał się tak długo i godnie. Ten betonowy kolos mierzy 110 metrów długości i 44 metrów szerokości przy 12-metrowej wysokości. Jego ściany mierzyły od 7,6 do 11 metra grubości, a strop był gruby na 6,1 metra. Bazował na świetnie usytuowanej wyspie, z poziomu której można było chronić całą zatokę, ale której rozmiary nie były jednak zbyt okazałe. Dlatego USA postanowiło wybudować na niej specjalny bunkier, przypominający pancernik.
Jednak nie tylko kształtem, bo po wylaniu betonu zadbano również o drewniane baraki (wewnątrz były pomieszczenia) obok wież z działami oraz wieżę z dalmierzem, pełniącą też rolę punktu obserwacyjnego. Ta wieża przypominała maszt kratownicowy na pancernikach i stąd określenie Fortu Drum “betonowym pancernikiem”, którego kształt wymusiła sama wyspa.
Czytaj też: Inspiracja 5G i sztuczna inteligencja – to może wreszcie połączyć Wojsko USA w ramach JADC2
Po stronie uzbrojenia znalazły się dwie wieże z czterema działami M1909 kalibru 356 mm, z czego przednia mogła obracać się w zakresie 240 stopni, a tylna w całych 360 stopniach. Dodatkową siłę rażenia zapewniały 4 armaty kalibru 152 mm w kazamatach po bokach fortu oraz 3 działka przeciwlotnicze. W praktyce jednak to uzbrojenie nie było specjalnie skuteczne przez niską celność, choć zdołało zatopić kilka okrętów desantowych i uszkodziły baterie artylerii wroga.
Fort Drum wytrzymał aż do kapitulacji sił amerykańskich na Filipinach (240 broniących go żołnierzy przeżyło ataki), po czym został przejęty przez siły japońskie. Fort pozostawał w rękach japońskich aż do ofensywy alianckiej w 1945 roku. Wtedy żadne jego działa nie funkcjonowały, jednak przejęcie fortu było kluczowe, choć USA, zdając sobie sprawę z potencjału tej fortyfikacji, zamiast ostrzeliwać Fort Drum, przypuściło na niego atak desantowy. Wlali benzynę i olej napędowy do otworów wentylacyjnych, postawili kilka materiałów wybuchowych i zdetonowali je po ucieczce.
Czytaj też: Turecki okręt podwodny TCG Preveze będzie na czas. Prace nad MÜREN CMS trwają
Fort Drum wtedy płonął. Płonął niczym piekło, które stało się miejscem śmierci 65 żołnierzy japońskich. Pożoga trwała kilka dni, po których odkryto zarówno ciała, jak i zajęto się wynoszeniem uzbrojenia, a dzieła dokończyli szabrownicy. Po dziś dzień jednak Fort Drum stoi, ale przez liczne uszkodzenia, nie jest oficjalnie dostępny dla turystów.