Działania Rosji sprawiły, że europejskie dowództwo artylerii zostało reaktywowane po 30 latach
Armia amerykańska oficjalnie reaktywowała swoje “European Theater Fires Command”, czyli 56. Dowództwo Artylerii, zajmujące się przede wszystkim terenami europejskimi. Teraz to dowództwo jest całkowicie wolne od wieloletnich ograniczeń traktatowych i po tak długim czasie rozwoju technologii wojskowej będzie nadzorowało działania z dużym naciskiem na precyzyjne ostrzały dalekiego zasięgu. Mówiąc dokładniej, będzie “planować i koordynować wielodomenowe ataki”, aby w razie potrzeby wesprzeć armię USA w Europie i Afryce, a także każde dowództwo połączonych sił lądowych, jak podkreśla serwis Breaking Defense.
Czytaj też: Słyszeliście o myśliwcu SAAB JAS 39 „Gripen”? My też nie, a powinniśmy
Powodem, dla którego europejskie dowództwo artylerii zostało reaktywowane po 30 latach, jest Rosja. Nie mówimy tutaj o tym, że jest to bezpośrednie następstwo zerwanego przez USA w 2019 roku traktatu INF po działaniach Rosji. Ten właśnie sprawił, że działające w latach 1986-1991 dowództwo zostało zamknięte, bo zwyczajnie USA już go nie potrzebowało, jako że traktat INF zmuszał do zniszczenia i zabraniał dalszego opracowywania pocisków IRBM i MRBM, mogących latać od 500 do 5500 km. To już jednak przeszłość, ale reakcja USA po dwóch latach ma zupełnie inne motywacje.
Czytaj też: Raport USA uznał wyższość Chin. PLAN to ciągle największa marynarka wojenna, ale…
W rzeczywistości bowiem USA reaguje na to, co robi Rosja wzdłuż ukraińskiej granicy. Kraj zaczyna tam gromadzić znaczne siły wojskowe, choć “niespecjalnie agresywne”, jak to określił generał Mark Milley podczas niedawnej konferencji w Waszyngtonie, stwierdzając, że “widzieli już to wcześniej” (via Voice of America).
Czytaj też: Izrael zaprezentował swój nowy antyrakietowy sterowiec. To część nowego systemu HAAS
Głównym celem reaktywowanej jednostki będzie koordynacja wystrzeliwania rakiet dalekiego zasięgu poza odległości, które armia była w stanie dosięgnąć swoimi pociskami w ostatnich dziesięcioleciach. Wiemy to z oficjalnego oświadczenia Armii Stanów Zjednoczonych w Europie i Afryce, jak zresztą to, że nowe dowództwo będzie wspierać regionalną kwaterę główną, która ponoć nie dysponuje personelem do planowania bombardowań na dużą skalę, gromadzenia informacji wywiadowczych w czasie pokoju i odpowiedniego koordynowania ataków z sojusznikami.