Planowany start misji miałby się odbyć 23 listopada i będzie to pierwsze w historii tego typu przedsięwzięcie, jak przekonuje NASA. Celem ma być asteroida Dimorfos, która krąży wokół większej, zwanej Didymos. Co dokładnie miałoby się stać dalej? Naukowcy zamierzają doprowadzić do uderzenia sondy w powierzchnię Dimorfosa, choć cały ten proces ma przebiegać autonomicznie. Innymi słowy, statek kosmiczny sam przeprowadzi swoją brawurową szarżę.
Czytaj też: Obok Ziemi przeleciała asteroida. NASA nie miała czasu na reakcję
Naukowcy znajdujący się na Ziemi zamierzają następnie przyjrzeć się z wykorzystaniem teleskopów skutkom tej kolizji. I choć Dimorfos i Didymos nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla naszej planety, to misja ma zwiększyć możliwości naukowe w zakresie modelowania i przygotowania do ewentualnego przekierowywania większych skał, które faktycznie zmierzałyby w stronę Ziemi.
Budowa sondy DART potrwała 1,5 roku. W tym czasie jej twórcy wyposażyli statek kosmiczny między innymi w system napędu jonowego NASA NEXT-C. Jego powstanie było odpowiedzią na potrzebę poprawy wydajności i efektywności paliwowej dla misji prowadzonych w głębokiej przestrzeni kosmicznej. Poza tym, inżynierowie wyposażyli DART w płaską antenę o dużym wzmocnieniu, która umożliwi bezproblemową komunikację między Ziemią a samym statkiem.
Misja DART ma przetestować nasze możliwości obrony planetarnej przez asteroidami
Od 10 listopada zespół związany z misją ma rozpocząć przygotowania prowadzące do umieszczenia sondy na szczycie rakiety Falcon 9. Dzień przed startem, który zaplanowano na 23 listopada, rakieta dostarczona przez SpaceX zostanie umieszczona na płycie startowej w Space Launch Complex 4 East. Jeśli warunki uniemożliwią rozpoczęcie lotu w stronę układu podwójnego asteroid, to start zostanie opóźniony – kolejne podejścia będą mogły odbywać się aż do lutego przyszłego roku.
Czytaj też: Pocisk nuklearny remedium na nadlatującą asteroidę. Potwierdzają to nowe badania
Co ciekawe, w ostatnich miesiącach inżynierowie związani z misją DART zainstalowali na jej pokładzie kamerę DRACO oraz dwie wysuwane baterie słoneczne. Każda z nich ma możliwość wysuwania się na wysokość około 8,5 metra. Poza tym, w skład misji wejdzie również miniaturowy satelita LICIACube dostarczony przez Włoską Agencję Kosmiczną. To właśnie on ma zająć się uwiecznieniem uderzenia w powierzchnię asteroidy oraz wydarzeń, które będą miały miejsce po tej kolizji.