Pierwsze chwile z Xiaomi Redmi Buds 3 Pro
Kiedy te słuchawki TWS dotarły do mnie na testy, z miejsca założyłem, że należą do segmentu w rejonach 400-600 złotych. Jednak gdzieś z tyłu głowy nieustannie dawał mi się we znaki głos, którego zapewne doskonale znają wszyscy Polacy i rzeczywiście podszepty w stylu “to przecież Xiaomi” miały rację. Po zapoznaniu się z możliwościami tego modelu w pierwszej kolejności i skonfrontowaniu ich z ceną ledwie 240, a momentami nawet 216 złotych, szczęka nieco mi opadła. Zacznijmy jednak od początku…
Czytaj też: Test pamięci DDR4 XPG Spectrix D41 4x 8 GB 3000 MHz
Opakowanie. To w teorii nic, a w praktyce jeden z ważniejszych elementów, które przekonują klienta w sklepie do zakupu. W przypadku Redmi Buds 3 Pro możecie śmiało założyć, że w środku są nie słuchawki, a telefon Xiaomi, bo forma twardego pudełka nawiązuje właśnie bardziej do smartfonu, niż słuchawek TWS. Ich obecność wewnątrz zdradza jednak render, przedstawiający rzeczywiste rozmiary etui. W zestawie otrzymujemy dwie pary silikonowych wkładek (L, S) z trzecią (M) założoną już na słuchawki, krótki przewód ładujący oraz instrukcję obsługi. Więcej do szczęścia nam nie trzeba.
Jak już wspominałem, pierwszy rzut oka na słuchawki sugeruje coś ze znacznie wyższej półki i jest to spowodowane zdecydowanie samym etui o wielkości 65 x 48 x 26 mm. Jako “owalna szkatułka” z matowego, bardzo przyjemnego dla oka i dłoni tworzywa sztucznego, etui Buds 3 Pro, przypomina spłaszczone na bokach jajko o regularnych, obłych liniach. W wersji grafitowej sprawia świetne, eleganckie i zdecydowanie minimalistyczne wrażenie, bo jedynym wizualnym dodatkiem jest skromny, ciemniejszy napis “Redmi” na tyle. Poza tym posiada tradycyjny zestaw elementów, czyli port USB-C na spodzie, diodę i przycisk funkcyjny na froncie i wieńczącą całość klapkę na zawiasie.
Można je otworzyć i zamknąć z łatwością nawet jedną dłonią, choć w przypadku zamykania śmiało możecie wykonać szybki ruch dłonią, aby wieczko samo wróciło na pierwotne miejsce. Musicie jednak uważać przy takich sztuczkach, kiedy słuchawki są w środku, bo niestety magnesy nie trzymają ich w ryzach odpowiednio mocno, przez co łatwo je wytrząsnąć. Samo wkładanie ich na miejsce wymaga nieco wprawy przez nietypowy kształt, ale szybko można się przyzwyczaić.
Czytaj też: Test Nothing ear 1. Wyjątkowe słuchawki TWS?
Jako dokanałowe wkładki pozbawione “łodyżki”, Redmi Buds 3 Pro przyjmują z zewnątrz kształt podobny do samego etui. Im bliżej gumki, tym jajowaty kształt zwieńczony śliskim panelem dotykowym z dziurką na mikrofon zmienia się na bardziej cylindryczny i wyprofilowany (specjalnie z myślą o małżowinie) aż do wysuniętego na samą krawędź “elementu” z silikonową gumką. Dzięki swojej konstrukcji te leciutkie słuchawki (4,9 gramów każda) bardzo głęboko osadzają się w małżowinach. Producent umieścił na nich trzy mikrofony (łącznie sześć), piny ładujące, które pełnią też funkcję czujnika obecności słuchawek w uszach i najpewniej ukrytą pod mała siateczką na górnej części słuchawek dziurkę do wyrównywania ciśnienia. Spokojnie jednak – Buds 3 Pro są odporne na wodę w ramach tradycyjnej dla większości słuchawek TWS klasie IPX4.
Buds 3 Pro funkcjami żyją
Wykonanie tych słuchawek Redmi jest dobre. Wręcz bardzo dobre, a nawet dosyć sprytne, bo zakończone śliskim panelem dotykowym wkładki douszne mienią się ciekawie w świetle, kiedy ułożymy je pod kątem. Łapią wprawdzie odciski palców i daleko im do wyjątkowości najbardziej rozpoznawalnych modeli, ale ta “anonimowość” w niczym im specjalnie nie przeszkadza. Największe wady? Brak aplikacji dla smartfonów innych niż Xiaomi oraz Redmi, z którymi ewidentnie warto parować ten model (ta umożliwia m.in. regulację trybów działania, zapewnia funkcję “znajdź mój telefon) i możliwości regulacji poziomu głośności z poziomu paneli dotykowych.
Największe zalety? Tutaj lista jest już dłuższa i sprowadza się do funkcji Bluetooth Multipoint, dzięki której możemy podłączyć jednocześnie dwa urządzenia Androida, iOSa oraz Windowsa. Wsparcia ładowania bezprzewodowego Qi obok tego tradycyjnego przewodowego, które po 10 minutach szybkiego ładowania zapewnia do 3 godzin działania. Jeśli już przy tym jesteśmy, możecie liczyć na łącznie do 28 godzin działania po jednym ładowaniu i do 6 godzin, jeśli mowa o jednorazowym wyciągnięciu słuchawek z etui. W praktyce jednocześnie mogłem korzystać z Buds 3 Pro przez łącznie 5 godzin (bezpośrednio świadczy to o wysokim komforcie i przy okazji podkreślam, że te słuchawki świetnie i pewnie leżą w uszach), co sprowadza całkowity czas do łącznie ~24 godzin.
Czytaj też: Test Sony WH-XB910N. Dużo basu i ANC z solidnej średniej półki
Redmi Buds 3 Pro posiadają też czujnik obecności w uszach (aktywację/dezaktywację) przy (wkładaniu, wykładaniu słuchawek z kanałów), który działa sprawnie, choć zdecydowanie szybciej wykrywa włożenie, niż wyciągnięcie ich z uszu. Myślicie, że to koniec? Zapomnijcie. Całość dopełnia połączenie Bluetooth 5.2, tryb ANC i Hear-Through, czyli kolejno wygłuszania hałasów z otoczenia oraz ich przepuszczania z dodatkiem sztucznej inteligencji dla niektórych modeli z nakładką MIUI. To jednak koniec całej listy, więc nadszedł najwyższy czas na kubeł zimnej wody.
Redmi Buds 3 Pro, to pozorny ideał, ale tylko na papierze
Przypominam, że mamy do czynienia ze słuchawkami za 220 złotych, a po powyższym opisie możecie sądzić, że to flagowy model jakiegoś producenta. Spokojnie jednak – wszystko, co ma wiele zalet, ma też równoważące je wady, jeśli w grę wchodzi stosunek ceny do jakości i możliwości. Pomimo tak wielu ciekawych funkcji oraz zadziwiająco lekkiej wadze, odbijającej się na wysokim komforcie, Buds 3 Pro mają dwie wielki wady (pomijając zależność możliwości od danego telefonu i okrojone funkcje dotykowe).
Mogę brzmieć nieco dramatycznie, ale ten model TWS nie zachwyca na tle wspomnianych szczegółów pod kątem trybu ANC, przestrzennego i nawet wygłuszania pasywnego. Szczerze? Testowane przeze mnie niedawno Jabry bez ANC zapewniały lepszą izolację od otoczenia w porównaniu do Redmi 3 Pro… i to z ANC. Najlepiej określa je słowo “przeciętne”, bo nie wpływają negatywnie na odczucia audio. Brzmienie tych modeli również jednak nie powala i “przeciętność” ponownie ciśnie się w tej kwestii na usta.
Czytaj też: Test pamięci DDR4 Aorus RGB 2x 8 GB 4800 MHz
Wprawdzie sam sygnał jest stabilny i pozbawiony wszelkiego rodzaju defektów, a słuchawki błyskawicznie łączą się ze smartfonem po otworzeniu etui, ale brzmienie (podobnie jak ANC) znacząco odstaje od tego całego dobrobytu. Źle nie jest. Niewymagający nie będą nawet na nie narzekać, ale ogólny poziom szczegółowości i “efektywności” 9-mm przetworników daje wiele do życzenia w porównaniu nie tylko do droższych modeli, ale też tych w podobnej cenie.
Jeśli o mikrofony idzie, te sprawdzają się następująco podczas rozmów telefonicznych. Aktywują redukcję szumu dopiero po dłuższym czasie, a radzą sobie z hałasem… zresztą. Usłyszcie sami:
Poniżej znajdziecie kilka innych przykładów nagrań w podobnym stylu i warunkach dla porównania:
Test Redmi Buds 3 Pro – podsumowanie
Czas więc odpowiedzieć na najważniejsze pytanie – czy warto? Czy warto wydawać 230-250 zł na tego typu słuchawki TWS? To tak naprawdę zależy od tego, czy potrzebujecie szeregu funkcji, które Redmi Buds 3 Pro oferują (ładowanie bezprzewodowe, czujnik wyciągania słuchawek z uszu, namiastka ANC, Bluetooth Multipoint).
Zalety potęgują się w momencie, kiedy posiadacie smartfon Xiaomi/Redmi, zapewniający dostęp jeszcze większej liczby dodatkowych funkcji. Nimi bowiem ten model żyje, bo na poziomie dwóch najważniejszych cech pokazuje się z dobrej strony tylko połowicznie, zapewniając wysoki komfort, ale jednocześnie tylko przeciętną jakość dźwięku oraz mikrofonów. W tej cenie jednak Redmi Buds 3 Pro trudno nie polecić, bo większych wad ten model (na tle ceny) nie ma.